Ostatnio w shoutboksie trochę się w GRAstrogronie podśmiechiwaliśmy z tego jak śmiertelnie serio niektórzy starają się pisać o grach wideo, przy niezmiernie topornych efektach. Pewnie padło wówczas nawet kilka nieparlamentarnych słów, no ale taka nasza i shouta natura, że czasem lubimy sobie tam poużywać. Ale ja nie o tym. Tamta rozmowa zainspirowała mnie bowiem do zastanowienia się nad tym, czy o grach w ogóle da się pisać na poważnie.
Archowum tagów: grand theft auto v
Doktor Rzeźnik został zesłany do Los Santos. Miał zająć się szeroko rozumianą gangsterką. Zamiast tego marnuje zielone banknoty na dziewczynki w klubach ze striptizem, biega po sklepach i kupuje ciuszki, odwiedza fryzjera, gra w golfa i tenisa, a także jeździ na karuzeli. Tak mu mija czas w Grand Theft Auto V. Coś słaby z niego bandyta.
No i stało się. Dobiegła końca cholernie długa, bo niemal ośmioletnia generacja konsol. Grand Theft Auto V, jej ostatnia wielka produkcja i zarazem spektakularne pożegnanie, trafiło do sprzedaży. Lubię narzekać na sequele. Lubię narzekać na to, że gry wideo nieudolnie próbują naśladować filmy. Ale na GTA narzekać nie mogę. Bo z tą serią Rockstar po …