Doktor Randall wreszcie – po ponad roku od nabycia – znalazł czas, by otworzyć „Puszkę Pandory” – Pandora’s Box 9 – wypełnioną klasykami z automatów i konsol „minionej-ery”.
Archowum tagów: 8-bit
Barbarzyńca to ma klawe życie. Ratuje półnagie niewiasty z rąk, lub macek paskudnych stworów. Łoi skórę paskudnym smoczydłom. Robi burdy w karczmach i rozbija łby miejskim strażnikom. No i w ogóle jest super. Podług literatury barbarzyńca może zostać piratem, zdobywcą, bukanierem, niszczycielem, obieżyświatem, albo nawet królem. No chyba, że nazywa się Ryan. Tak jak bohater gry Black Jewel.
Możecie mi wierzyć, lub nie, ale dawno, dawno temu, w erze dominacji ośmiobitowych komputerów osobistych, fani gier z udziałem hord zombie nie byli rozpieszczani. Mimo gościnnego pojawienia się przedstawicieli tego uroczego gatunku nieumarłych w produkcji takiej, jak Ghosts’n Goblins, czy głównej roli w inspirowanym horrorami George’a Romero Zombi z 1986 roku, można powiedzieć, że motyw zombie nie cieszył się popularnością twórców gier komputerowych.
Niedawane pojawienie się i wymierny sukces ekranizacji jednego przygód z najbardziej kretyńskich super-bohaterów (kretyńskich, w sensie „kurcze, wszystko już było, może tak Człowiek-Mrówka?) poruszył we mnie jakąś nostalgiczną nutę. Niekoniecznie adekwatną – bo filmu jeszcze nie widziałem – ale jakoś tak, słysząc zachwyty nad perypetiami koleżki, który był między innymi zdolny dowodzić armią mrówek, przypomniałem sobie o stareńkiej – relatywnie – gierce ze stajni umiłowanej przeze mnie Sierry.
W ostatni weekend (15-16 czerwca) odbyła się pierwsza impreza retro entertainment, Pixel Heaven. W tym czasie budynek CDQ, zamienił się w znaną starym wyjadaczom, giełdę komputerową na Grzybowskiej. Pomysłodawcą imprezy jest Robert Łapiński, który skromnie określa siebie miłośnikiem i kolekcjonerem komputerów i konsol z dawnych lat. Pierwotnie, impreza miała mieć charakter retroparty.