No i znowu jestem w szpitalu. Takim prawdziwym, a nie gierczanym. Czym się różnią obydwa przybytki? W jednym się gra. W drugim w lampkach nie ma żarówek i pościeli na zmianę… Acha! Dostaliśmy też kurierem kilka gier.
Czasem zazdroszczę młodemu pokoleniu. Mają konsole, komputery i w ogóle masę elektronicznej rozrywki do wyboru. Nie chcę zabrzmieć jak stary piernik, ale… za mojej młodości tego nie było. Jest jednak COŚ czego współczesne dzieciaki nie doświadczą – klimatu towarzyszącemu graniu na automatach wrzutowych.
Heja, trochę nam zeszło od ostatniego odcinka, z powodów obiektywnych i nieobiektywnych oraz przedłużającej się nieobecności Karnasia. Ale jesteśmy! Co prawda w ostatniej chwili okazało się, że i tak pana ordynatora nie będzie, ale udało się nam zebrać ekipę wyjątkowych specjalistów do przeprowadzenia tego tygodniowego badania. A w nagrodę wydłużył nam się metraż.
Na początek kilka słów wyjaśnienia. Ten tekst jest najbardziej osobistym, ekshibicjonistycznym artykułem, jaki napisałem w swojej wieloletniej, zawodowej karierze. Nigdy wcześniej nie odważyłem się napisać o sobie w taki sposób jak mam to zamiar uczynić poniżej. Nigdy nie czułem potrzeby „uzewnętrzniania się” jak czynią to rzesze blogerów. Tym razem będzie inaczej… bo prawie umarłem.
Zasiadłem do pisania o Carterze i… jakoś mi nie szło. Więc zasiadam jeszcze raz. Problem z tą grą polega na tym, że trudno cokolwiek o niej napisać nie spoilując. To oczywiście troszeczkę utrudnia moje zadanie. Dlatego dam sobie spokój z opisywaniem gry, a zamiast tego po prostu wypluję z siebie strumień świadomości i zobaczymy co …
Jest piątek? To jest i Obchód tygodnia. Ostatnimi czasy u nas niemal same „obchody”, ale obiecujemy, że to się zmieni! Nareszcie jestem w domu! Po wielu tygodniach szpitalnego koszmaru wróciłem na stare śmieci i do mojej ukochanej Grastropsinki, która… była na mnie obrażona i wcale mnie nie witała. No, ale potem była wielka psia radość. …
13 lat czekania i wreszcie, pod koniec września, do tysięcy czytelników trafił pierwszy numer wskrzeszonego Secret Service – pisma legendy lat 90-tych. I co? I właśnie wtedy się zaczęło… Choć tekst ten z założenia miał być moją refleksją nad zawartością 97-ego numeru SS (wydawcy postanowili kontynuować numerację), nie sposób nie zacząć od kilku słów na …
Dwa obchody pod rząd? Takie realia. Nie ma Karnasia i cały szpital staje. Kolejna motywacja dla Ciebie, Karnaś, żebyś szybko do nas wracał i opisał swoje przygody w Gdańskim Krankenhausie. Dzwonili już wszyscy najwięksi reżyserzy i producenci kina akcji, gotowi przenieść Twoją historię na srebrny ekran! Już czuję te miliony dolarów. A tak poza tym, to mamy piątek… moment, muszę skoczyć do lodówki po piwo.
Piątek!!! Dla jednych weekendu początek, dla drugich… koniec urlopu. W sumie to nawet się cieszę, bo niestety praca ganiała mnie niemal przez cały urlop i nie bardzo dawała odpocząć. Okazuje się, że urlop, w którym przeszkadza praca jest dużo bardziej męczący niż sama praca… Kto by pomyślał. Chociaż w sumie i tak miałem lepiej niż …