web analytics

«

»

Czas na zmiany mój kochany PieCyku! #3

Kolejny raz uległem i postanowiłem zmodyfikować mojego stacjonarnego PieCyka. Tym razem jednak dość skromnie. Dlaczego? Ponieważ chyba ostatecznie, po kilku dekadach, kończę zabawę z PC.

No tak, tak… KOLEJNY raz zapowiadam rozwód z „graniem na PC”, a raczej z graniem na stacjonarnym Pececie. Deklarowałem to już kilka lat temu w jednym z blogowych wpisów podobnym do tego. Tym razem jednak mogę to poprzeć przykładem empirycznym – w tym roku NIE zagrałem jeszcze w żadną grę na komputerze. Nie kupiłem też żadnej gry na peceta*. Ba! Nawet nie pracuję i nie bloguję na stacjonarnym komputerze. Nawet ten wpis powstaje na laptopie. A muszę dodać, że laptopy kupuję średnio co… półtora roku. Teraz siedzę na 17 calowym lapku z RTX 3050Ti, z całkiem zacnym, sześciordzeniowym procesorem i 16 GB RAM. Wystarcza do wszystkiego. Pewnie można i na nim w coś od biedy się pobawić. Choć oczywiście na nim nie gram!

Bo jak już napisałem, praktycznie nie gram na PC. Dlaczego? Powody są dwa, a raczej trzy. Pierwszy to PlayStation 5. Drugi to Xbox Series X. A trzecim… Nintendo Switch. Od, pi razy oko, dwóch lat gram niemal w 100% tylko na konsolach. Nawet kiedy popełniłem szaleństwo (tu link) i za haniebną kwotę w czasach niedoboru GPU na rynku zakupiłem RTX’a to i tak grałem i kupowałem tylko gry na konsole. Powód? Lenistwo! Jestem „kanapowym ziemniakiem”. Odpalam duży telewizor i chwytam za pada. No i jazda. Tymczasem pod biureczkiem smuci się PieCyk

Nadeszła jednak wiekopomna chwila i kierowany impulsem w lutym tego roku zakupiłem nowy procesor. Jaki i dlaczego w lutym? Przecież mamy czerwiec. Okay, po kolei. Ryzena 7 5700X kupiłem impulsywnie prawie cztery miesiące temu. Impulsywnie, bo zobaczyłem promocję w sklepie i po prostu kliknąłem kupuj. Od pewnego czasu nosiłem się z zamiarem zastąpienia wysłużonego, ale nadal dziarskiego Ryzena 5 3600, ale na R7 trafiłem przypadkiem. Cena? 939 cebulionów nie wydała mi się przesadnie wysoka (dziś ten sam CPU kosztuje jakieś 80 pln mniej). Do tego postanowiłem jeszcze wymienić pamięci. 32 gigabajty pamięci RAM od Kingstona wjechało do koszyczka. Do tego chłodzenie. Jakie? FERA 5. Owszem skromne, ale dla procesora o TDP 65 W całkowicie wystarczy. Poza tym miałem dobre doświadczenia z poprzednim modelem Fery, czyli trójeczką. Warto podkreślić, że Ryzen 7 5700X nie jest zbundlowany z „wiatraczkiem”!

Muszę się też chyba wytłumaczyć nieco z wyboru CPU. Dlaczego R7 5700X, a nie np. 5800X? Przede wszystkim różnica w wydajności jest bardzo niewielka. Poza tym w momencie w którym robiłem zakupy cena 5800X oscylowała w granicach 1200 złotych. Tak więc wydanie ponad 250 dukatów więcej uważałem za pozbawione sensu. Nawet w tej chwili 5800X kosztuje o 100 złotych więcej niż 5700X. Czy warto dorzucić stówkę? Moim zdaniem jednak nie. Nadal nie! Jest też inna, najbardziej mocarna opcja dla posiadaczy płyt AM4. To doskonały, wydajny i generalnie najlepszy procesor dla graczy z rodziny Ryzen 5000. Mowa rzecz jasna o Ryzen 7 5800X3D. Procesor ten również, po aktualizacji UEFI/BIOS bez problemu zadziałałby na moje płycie głównej. W dodatku jest on wyraźnie wydajniejszy od 5700/5800X. Tylko, że… w lutym roku pańskiego 2023 kosztował około 1699, a nawet więcej złotych. Na dzień dzisiejszy jego cena spadła do poziomu 1400 pln, czyli jest lepiej. Niemniej jednak nie chciałem wydać na CPU więcej niż tysiaka. To od razu eliminowało również większą modyfikację mojego komputera – ceny nowych modeli Ryzena z rodziny 7000 są wściekle wysokie. To samo płyty główne na Socket AM5. Koszmar.

Czas na zmianę!

Tak oto stałem się posiadaczem całkiem zacnego procesora, RAMu i chłodzenia. Zapomniałem o czymś? No tak! Dokupiłem też pastę termoprzewodzącą Termiczny Gryzłow… to znaczy się ten Thermal Grizzly Kryonaut ;). Zakupy zrobiłem i… odłożyłem montaż „na później”. Po pierwsze nie miałem czasu, choć to idiotyczna wymówka, wiem…wiem. Po drugie, aby obsłużyć Ryzena 7 z serii 5000 moja płyta główna – ASRock B450 Gaming K4 – potrzebowała aktualizacji BIOSu/UEFI. Nie będę zgrywał kozaka i powiem wprost: nigdy nie aktualizowałem BIOSu, ani nie zmieniałem procesora. Owszem, zainstaluję sobie kartę graficzną (co ostatnio zrobiłem), dołożę dysk SSD, albo pamięć RAM, ale to to wszystko. Rozbudowę odłożyłem w czasie. W końcu jednak trzeba coś zrobić z tym smutnym pudełkiem stojącym na biurku. Pudełeczko z Ryżym 7 było niemym wyrzutem sumienia! Poza tym nadchodziła premiera Diablo IV, a miałem zamiar grać na PC. Wezwałem zatem na pomoc fachowców i jak napisałem wyżej zupełnie się tego nie wstydzę. Wolę zapłacić komuś, kto zrobi to profesjonalnie niż się frustrować. Zapewne dałbym radę sam (choćby z pomocą poradników na YouTube itd.), ale pal to licho. Jestem wygodnicki i czas wezwać kawalerię. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Po wnikliwym riserczu w „wujku Guglu” wybrałem firmę z dobrą opinią użytkowników i zamówiłem usługę montażu sprzętu na 1 czerwca. W sam raz na Dzień Dziecka. Wcześniej nie mogłem, bo miałem podróż na drugi koniec Polski. No, ale to zupełnie inna historia.

W każdym razie umówionego dnia zawitał do mnie bardzo kompetentny i miły człowiek, który szybko i sprawnie zamontował mi wszystkie komponenty w PieCyku. Proca zacnie wysmarował Termicznym Gryzłowem, pamięci RAM wymienił itd. Wszystko gra i buczy. Polecam firmę PC Doktor, do której link znajdziecie na samym dole.

No i to właśnie cała historia mojej, chyba naprawdę ostatniej już rozbudowy komputera stacjonarnego. A jak się sprawuje nowy procesor na tle Ryzena 3600? Osiem rdzeni to jest to. No, ale żeby nie być gołosłownym odpaliłem ze dwie gierki.

Karta graficzna to oczywiście GeForce RTX 3070 o którym pisałem TU. Acha! Testy Ryżego 3600 wykonane były z 16 GB RAM DDR4 3000MHz. 5700X dostał natomiast 32 GB 3200 MHz. Sterowniki graficzne – najnowsze dostępne.

Na pierwszy ogień poszedł Far Cry 5. Ustawienia ULTRA (test wbudowany). Oczywiście VSYNC wyłączony itd. Rozdzielczość to 1440p (2560×1440).

Avg – Ryzen 3600 (113 fps) / Ryzen 5700X (135 fps)

Max – 149 fps / 157 fps

Min – 90 fps / 99 fps

Jest nieźle, ale nie porywająco.

Druga gra, którą sprawdziłem na szybcika to Assassin’s Creed Odyssey. Ustawienia „Ultra wysokie”.

Avg – Ryzen 3600 (68 fps) / Ryzen 7 5700X (97 fps)

Max – 121 fps / 162 fps

Min – 33 fps / 37 fps

W zaszytym w grę benchmarku jest całkiem niezły przyrost klatek na sekundę. Jak to się jednak przekłada na samą grę? Odpaliłem Odyseję w Atenach w okolicy świątyni Ateny. Licznik FPSów na R3600 oscylował między 63-84 klatkami na sekundę. Na Ryzen 7 5700X było to już między 95-148 fps. Bardziej niż przyzwoicie. Przy okazji zapraszamy do naszego tekstu o Assassin’s Creed Odyssey, który znajdziecie TU.

Generalnie jestem z nowego procesora bardzo zadowolony. Jest wydajny, nie grzeje się za bardzo. Można grać w Diablo IV. No właśnie Diablo IV. Diaboł na maksymalnych ustawieniach wyciąga na R7 5700X z RTX 3070 ponad 130 klatek w rozdzielczości 1440p. Nie sugerujcie się licznikiem FPS z TEGO materiału wideo – ograniczyłem ilość wyświetlanych klatek w Panelu Sterowania NVIDIA do 116! Dlaczego? Niech się GPU nie nadwyręża.

Kolejna produkcja i kolejny zaszyty w grze benchmark. Tym razem Assassin’s Creed Odyssey.

Tutaj nie było już tak różowo. A jak kształtowały się FPSy podczas samej rozgrywki? Podczas wojaży w Atenach (ulice miasta okolice świątyni bogini Ateny) na GTX 1070 ilość klatek na sekundę oscylowała między 37-41 FPS. Na RTX 3070 było to już 63-84 FPS. Więcej o samej grze AC: O możecie sobie poczytać w TYM naszym artykule.

PS. Firmę PC Doktor znajdziecie TU.

*Diablo IV dostałem, a nie kupiłem.