web analytics

«

»

Multiplayerowy czyściec Rockstar’a

band of cheaters...

Praktycznie wszystkie firmy produkujące gry na potrzeby rywalizacji multiplayer, wcześniej czy później zaczynają borykać się z problemami dotyczącymi rozmaitych oszustw. Hackowane savy, zmodyfikowany kod klienta gry, rozmaite aimboty, czy oszustwa w tabelach wyników, to po jakimś czasie praktycznie standard. Jeżeli producent poważnie podchodzi do zabawy którą oferuje, musi dbać o zapewnienie równych szans na swoich serwerach. To wiadomo nie od dziś. Szybciutko pojawiają się więc pacze łatające wcześniej wspomniane dziury i mamy spokój aż do następnego razu. Dochodzimy teraz do kwestii wyciągania konsekwencji od nieuczciwych graczy. Zazwyczaj wiąże się to z wstępnym ostrzeżeniem, za którym dziarskim krokiem podąża Mr. Ban. Tak przynajmniej załatwia to większość producentów. Nuda.

Do podobnych wniosków doszli chyba panowie od sexu i rock’n’rolla, ponieważ wymyślili coś całkiem ciekawego, lecz chyba nie do końca jednak przemyślanego. Otóż gracz przyłapany na oszustwie zostaje na jakiś czas wtrącony do Komory Oszustów. Co to niby oznacza? Przez pewien bliżej nieokreślony czas, będzie mógł uczestniczyć w meczach multi, tylko i wyłącznie w towarzystwie podobnego sobie robactwa. Dodatkowo podczas gry, będzie mu się przyglądał Wielki Rockman, oceniając czy nie dopuścił się przypadkiem kolejnych oszustw. Jeżeli Wielki Rockman osądzi, że grzesznik odpokutował już za swoje czyny, może odemknąć stalowe wrota Komory i dopuścić takiego delikwenta do gry z tą normalna częścią świata graczy. Jeżeli zaś osadzony zostanie powtórnie przyłapany na wcześniej wspomnianym oszustwie, to już niechybnie zapozna się z panem Banhammerem Permanentnym.

Sam pomysł całkiem ciekawy, pytanie tylko czemu w zasadzie ma on służyć. Czym niby różni się zwykłe ostrzeżenie od wtrącenia do „Cheaters Pool”? Tak czy siak, oszuści będą mogli grać i dokładnie tak samo jak u konkurencji, dopiero kolejna wpadka zaowocuje końcem zabawy. Ten „ficzer”, choć całkiem pomysłowy, kompletnie niczego nie zmienia. Czy nie lepiej by było, gdyby powiedzmy przez okres kilku tygodni, nad nickiem pojawiał się dodatkowy napis w stylu „F…ing cheater”? To mogłoby zadziałać jak pewnego rodzaju piętno i być może choć częściowo odstraszyć chętnych nieuczciwej zabawy. Myślę, że pomimo wielu kapitalnych pomysłów, które wyszły spod znaku Rockstar, tutaj akurat cała para poszła w gwizdek.