web analytics

«

»

Na wojnie rżniemy ostro w karty! Gramy w Wojna Krwi: Wiedźmińskie Opowieści

60 baniek dla Barona Andrzeja?

60 baniek dla Barona Andrzeja?

Nie ma naszego ulubionego zabójcy potworów Geralta, a gra opiera się na niezbyt lubianym przeze mnie aspekcie trzeciego „Wieśka”. Gwint… tak, to jest cholerny Gwint i wiecie co? Thronebreaker jest naprawdę niezły.

Czas wyłożyć – nomen omen – karty na stół. Będę zupełnie szczery. Nie lubię Gwinta. Ta cholerna karcianka przeszkadzała mi w trzeciej odsłonie Wiedźmina (polecamy naszą Diagnozę wstępną W3), a osobną grę ignoruję zupełnie. Dlatego też jak pies do jeża podchodziłem do Thronebreaker: The Witcher Tales, albo po naszemu Wojna Krwi: Wiedźmińskie Opowieści. Co dostajemy? Połączenie gry hmmm… roleplaying z karcianką, szczyptą „Hirołsów”, odrobinką Banner Saga i tak dalej. W grze wcielamy się w królową Lyrii i Rivii, Meve. Świat stoi na krawędzi, Królestwom Północy zagraża inwazja potężnego Nilfgaardu. W dodatku podczas nieobecności władczyni na gościńcach królestwa zaroiło się od bandytów.

Zainteresowani? Ja nie byłem, aż do chwili, kiedy odpaliłem Thronebreakera. Porwała mnie jednak całkiem ciekawa fabuła. Świetnie snuta przez Narratora (tak, przez duże N) opowieść to chyba największa zaleta tej produkcji. Czeka nas eksploracja świata, rozbudowa armii, a także potyczki naszej armii z ot choćby ze wspomnianymi wyżej bandziorami, a także potworami…. Niestety nie zawsze mamy jakiegoś wiedźmina na podorędziu. Walka to oczywiście „potyczka” w karcianego Gwinta. Czasem podejmujemy też decyzje… czy wybatożyć wieśniaków, którzy udzielili pomocy naszym wrogom? A może powywieszać wszystkich na najbliższej gałęzi? Co zrobimy z prowodyrami pogromu na Nieludziach w pobliskim miasteczku? Ukarać ich srogo, czy okazać łaskę?

Takie wybory, przygody i zadania czekają na gracza w najnowszej produkcji CD Projekt RED. Poniżej możecie obejrzeć godzinny gameplay z tej produkcji. Twórcy zarzekają się, że kampania to około 30 godzin zabawy. Całkiem nieźle.

Polecam… i wcale nie dlatego, że ostatnio kupiłem akcje CDP… no dobra! To dlatego. Kupujcie, bo mi akcje lecą na ryj i tracę zainwestowane cebuliony! ;)