Nadszedł długi weekend. Przynajmniej dla niektórych. Czas w coś zagrać. Niech to będą Wrota Baldura!
No i wróciło paskudne ciepełko. Co to dla mnie oznacza? Nie będę grał, bo po prostu nie lubię grać w upały. Trochę szkoda, bo na tapecie cały czas mam Baldur’s Gate III. Ależ to jest dobra gra. Niestety największy, przynajmniej dla mnie problem z tą grą jest taki, że… ciężko mi wygospodarować czas na granie w ten tytuł. W trzecie Wrota Baldura nie da się po prostu grać „z doskoku”. Sesja powinna trwać co najmniej trzy, cztery godziny. Minimum!
Inne tytuły poszły w kąt i dołączyły do ogromnej kupki wstydu. W tej chwili liczy się tylko Baldur’s Gate III. Kiedy na naszym małym blogu pojawi się jakiś dłuższy tekst o BG3? Na razie mam za sobą jakieś 10 godzin rozgrywki. To naprawdę niewiele, ale mamy długi weekend więc być może za dzień, dwa skrobnę jakieś pierwsze impresje z tej gry. Coś w stylu TEGO tekstu o Final Fantasy XVI. Uwielbiam uniwersum Forgotten Realms i nie daruję sobie tego tekstu! Fun fact: grając intensywnie w Baldura zepsuła mi się myszka i musiałem wczoraj szybciutko pobiec do sklepu po nową – SteelSeries Prime już podłączona do PieCyka i zaraz po publikacji Obchodu wracam do gry.
Co oprócz Baldurowania? W serwisie Netflix obejrzałem sobie film Misja Stone z Gal Gadot w roli głównej. Całkiem przyjemne kino akcji.
Na deser unboxing mikrofonu BLUE Yeti, który przyszedł do mnie kurierem. Nie wiem dlaczego, ale jakoś tak się stało. Oto benefity xD posiadania Bloga.

Subskrybuj kanał GRAstroskopia.pl