Pamiętacie jeszcze odważnego rycerza z wielkim nochalem, brawurowo ratującego porwaną księżniczkę? Oczywiście że tak! To było przecież zaledwie 26 lat temu :), choć niektórym wydawać się może, że w przygody Sir Freda bawili się zaledwie wczoraj.
Dobrze, ale o co właściwie chodzi z tymi starociami? Otóż Sir Fred’em rozpoczynamy mini cykl, w którym to co jakiś czas, będziemy starali się przybliżyć wszystkim zainteresowanym podwaliny elektronicznej rozrywki nie w sposób suchy i sterylny, ale nazwijmy to, bardziej przyswajalny dla współczesnego gracza. O czym mowa? Okazuje się, iż całkiem sporo starych gierek doczekało się fanowskich remake’ów z bardzo ładną grafiką i odświeżoną muzyką, ale co najważniejsze z gameplayem pozostawionym w jak najbardziej oryginalnej formie. Dodatkowo większość można całkowicie za darmo pobrać sobie z sieci, więc grzechem byłoby nie zapoznać się z kilkoma z nich choćby tylko po to, aby przekonać się na własnej skórze jak „niewymagające” były to pozycje.
Wróćmy więc do samego Sir Freda. Gierka wydana została w roku 1986 przez firmę Mikro-Gen Ltd. Opowiada o przygodach pewnego śmiałka, który to wyrusza w podróż mającą na celu uwolnienie porwanej księżniczki (a jakże) z rąk okrutnego (a jakże) Barona. Jest to typowa platformówka z elementami logiczno-przygodowymi. Oczywiście elementy te sprowadzały się w tamtych czasach do prostych czynności w stylu „przesuń dźwignię”, czy też „użyj mięsa na piranii”, ale rozwiązywanie ich dawało naprawdę sporo frajdy (właśnie pomyślałem sobie, że podobny poziom komplikacji zauważa się ostatnimi czasy w grach nader często – Darwin byłby dumny:))
Na swojej drodze, jak łatwo się domyśleć, nasz dzielny protagonista spotykał co chwila rozmaitej maści przeszkody, które to zmuszony był pokonywać w typowo platformówkowy sposób, oraz straszliwe i przerażające potwory takie jak żaby, węże, czy też piranie, cały czas starające się uprzykrzać mu życie. Całość okraszona została dodatkowo kilkoma dialogami, które urozmaicały całą historię.
Sir Fred w nowej odsłonie prezentuje się naprawdę bardzo fajnie. Miła dla oka, kolorowa grafika, oraz przyjemne udźwiękowienie tworzą całkiem zgrany duet. Przyznam się szczerze, że pograłem trochę i cóż…dostałem straszliwie w kość. Gierka jest arcytrudna i stanowi idealny przykład tego, jak niegdyś wyglądała elektroniczna rozrywka. Pokonanie niektórych ekranów jest praktycznie niewykonalne bez wielokrotnych, mozolnych prób. Na całe szczęście, autorzy remake’u zaopatrzyli grę w opcję zapisywania stanu, dzięki której potencjalni gracze być może nie dostaną apopleksji, drgawek oraz wylewu (chciałbym tu tylko nadmienić, iż w oryginalnej wersji takowej opcji nie było).
Dobrze. Miało być króciutko, więc na dziś to chyba tyle. Naprawdę bardzo zachęcam do zapoznania się z Sir Fredem i to nie tylko starych wyjadaczy. Plik możecie pobrać tutaj. Gra chodzi bez problemu na nowych systemach.
Do zobaczenia wkrótce.:)