Witajcie wszyscy pacjenci i doktorowie moi najmilsi! Jak powszechnie wiadomo nastał czas świątecznego odpoczynku. Czas sprzątania, nietrafionych prezentów i masowego mordu karpi. Jak śpiewał jeden z czołowych artystów Polskiej sceny muzycznej „Idą święta, idą święta, w rzeźni kwiczą już zwierzęta”. Dobra, może troszkę przesadzam. W każdym razie wiecie o co chodzi. Siedząc więc tak i racząc się wybornym winem z Biedronki w cenie siedmiu złotych z groszami za sztukę, pomyślałem sobie, iż może warto coś napisać w ten, było nie było, wyjątkowy dzień. Ponieważ jestem jednak dość daleki składaniu jakichkolwiek życzeń, postanowiłem podzielić się z Wami świątecznym czterowierszem, który otrzymała od koleżanki moja żona. Urzeczony jego niewątpliwym pięknem, ciepłem oraz głębokim przekazem intelektualnym, pomyślałem sobie, iż z całą pewnością wystarczy on za całą masę życzeń.
***
Hou, hou, oto okrzyk Mikołaja, gdy się dzwonkiem walnie w jaja,
wór spuchnięty, we łbie jebie, więc nie będzie go u Ciebie,
Gwiazdka też Cię nie odwiedzi, bo w agencji kurwa siedzi,
daje dupy za mamonę, takie czasy pierdolone…
***
Na koniec pytanie. Co dostaliście pod choinkę? Ja dla przykładu otrzymałem rachunek z gazowni i pięciokrotny brak prądu podczas dzisiejszego dnia. Tak, teraz to poczułem – jestem szczęśliwym człowiekiem. Wesołych Świąt! :)
Na koniec miało być wideo z kolędą, ale stwierdziłem, że nie będę przeginał…