web analytics

«

»

Valve to dziwna firma…z fantastycznymi pomysłami

filmować każdy może, jeden lepiej...

Powinienem być już chyba całkowicie przyzwyczajony do dziwnych pomysłów i zachowań Gabe’a Newell’a i jego kolegów. Facet ma całkowitą swobodę finansową, może więc spokojnie folgować swoim wizjom, które to w większości wypadków okazują się jak zwykle strzałem w dziesiątkę. Kiedy cały świat czeka na Half Life 3, on robi sobie kolejnego Countera, kiedy ludzie przychodzą protestować pod siedzibę jego firmy, on zaprasza ich na obiad, a kiedy wydaje się że nic nie robi (czyli praktycznie przez 90% roku kalendarzowego), on po cichutku pichci sobie wersje Steama i Source na Linuxa.

Wydawać by się więc mogło, że niewiele może mnie już dziwić jeżeli chodzi o Valve. Okazuje się jednak, że po raz kolejny amerykańska firma wywołała u mnie opad szczęki. Otóż całkiem niedawno ogłosiła, że upublicznia całkowicie za darmo oprogramowanie służące do robienia filmów, czy też jak oni to mądrze nazywają „story telling tool”. Nie jest to jednak tylko i wyłącznie edytor do montażu nagranych wcześniej klipów z gry. Nie, nie, to nie byłoby w stylu Valve.

Pamiętacie jeszcze fantastyczne, pełne humoru i świetnej reżyserii zwiastuny Team Fortress 2 o tytułach rozpoczynających się od słów „Meet the….”?  Tak, wszystkie te filmiki były robione przy użyciu tego własnie narzędzia – Source Filmmaker. Czym to się właściwie je? Co sprawia, że edytor ten jest tak przełomowy? Otóż przyczyną tego jest nieco inne niż tradycyjne, podejście do tematu.

Zacznijmy od tego, że cały film powstaje w środowisku w jakim toczy się gra. Gracz, czy w tym przypadku artysta, nagrywa fragment gameplay’u. Nie jest to jednak zwykłe płaskie video, jakie na co dzień zrzucają tysiące graczy jakimś frapsem. Przy użyciu Filmmakera, cała rozgrywka nagrywana jest wraz z konkretną mapą całkowicie w przestrzeni 3d. Z silnika zapisywane są wszystkie pozycje poruszających się, jaki i statycznych obiektów, animacje, modele, dźwięki itd, którymi możemy potem dowolnie manipulować wewnątrz programu. Dzięki temu, po wczytaniu do Filmmakera takiego klipu, jesteśmy w stanie go odtwarzać, zatrzymywać, robić cięcia, zwolnienia, własnoręcznie animować kamery, robić najazdy, zmieniać mimikę twarzy bohaterów, dodawać dialogi, dodatkowe dekoracje sceny i robić wiele, wiele innych rzeczy. W zasadzie to ograniczeniem jest tu tylko i wyłącznie nasza wyobraźnia. To tak, jakbyśmy dostali do rąk wirtualne studio filmowe – za darmo. Po przygotowaniu materiału video, możemy zapisać go już pod postacią zwykłego pliku filmowego i wysłać na przykład na YouTube.

Jak na razie, narzędzie w wersji beta współpracuje jedynie z Team Fortress 2, można się jednak łatwo domyśleć, że docelowo ma obsługiwać wszystkie gry na silniku Source. Osobiście już nie mogę się doczekać, gdy na hostingi video trafią produkcje tworzone przez amatorów. Jak uczy nas wujek Youtube, utalentowanych i kreatywnych przedstawicieli naszego gatunku jest ,co by nie mówić, jednak dość sporo. Kiedy więc dostaną w swoje ręce takie narzędzie jak Source Filmmaker, możemy spodziewać się sporego wysypu ciekawych pozycji.

Zastanawiałem się też trochę po co Valve robi to wszystko? Jaki ma w tym cel? Wydaje mi się, że jedyną słuszną odpowiedzią jest – „bo może”. Narzędzie cały czas pozostaje w ich rękach, umożliwiając drastycznie przyspieszyć cykl produkcyjny ich gier.  Postanowili więc dodatkowo udostępnić swoją zabawkę także i innym, podnosząc tym samym atrakcyjność swoich produktów, a przy okazji dając całej rzeszy ludzi robiących filmy z gier wiele radochy. Mnie osobiście takie podejście bardzo się podoba.

Na koniec krótki materiał wideo o samym programie. Warto obejrzeć, ponieważ pokazuje on wiele możliwości edytora, o których nawet nie wspomniałem.