Tak to jest typowo wakacyjny wpis blogowy. Typowy, czyli taki o niczym. No dobrze, będzie trochę o gierkach. Może… Będzie też o reklamie. Naszej reklamie!
Archowum tagów: felieton
Czasem zazdroszczę młodemu pokoleniu. Mają konsole, komputery i w ogóle masę elektronicznej rozrywki do wyboru. Nie chcę zabrzmieć jak stary piernik, ale… za mojej młodości tego nie było. Jest jednak COŚ czego współczesne dzieciaki nie doświadczą – klimatu towarzyszącemu graniu na automatach wrzutowych.
Na początek kilka słów wyjaśnienia. Ten tekst jest najbardziej osobistym, ekshibicjonistycznym artykułem, jaki napisałem w swojej wieloletniej, zawodowej karierze. Nigdy wcześniej nie odważyłem się napisać o sobie w taki sposób jak mam to zamiar uczynić poniżej. Nigdy nie czułem potrzeby „uzewnętrzniania się” jak czynią to rzesze blogerów. Tym razem będzie inaczej… bo prawie umarłem.
W tym roku zmieniło się już tyle, że aż postanowiłem to opisać. Przed chwilą zrobiłem sobie w głowie takie drobne podsumowanie i doszedłem do wniosku, że od strony technologii ten rok zmienił w moim życiu więcej niż którykolwiek wcześniej… A inspiracją dla tego tekstu było dołączenie do Nokia Master Race.
Cholerny Skyrim… Już kilka razy mówiłem sobie „ok, kończę wątek główny i sio z dysku!” Ale zaraz okazywało się, że jestem o krok od samodzielnego zrobienia daedrycznej zbroi, albo wlazłem do jakiejś monstrualnie wielkiej jaskini, albo jakiś smok miał szalik nieodpowiedniej drużyny… W końcu, kilka dni temu zakończyłem wątek główny (musiałem zresztą przeczytać o tym w internecie, żeby zajarzyć, że to koniec, taki był wstrząsający) i już miałem wysłać toto w diabły, ale okazało się, że jestem o krok od…
Dzisiejszy felieton nie jest sponsorowany przez uwięzione w sklepowych wózkach dzieci, które zdarza mi się widywać w okolicznych supermarketach. Próbuję być zabawny, ale żarty na bok, bo od tej chwili może (a nawet powinno) zrobić się nieco nostalgicznie. Jaki jest tego powód? Ostatnio dr CarnAge i dr Siergiej wspominali stare, (dla wielu) dobre czasy. Jest to jeden …