web analytics

«

»

Problem 300 (zeta)

Tylko 279 Leonidasie...

Tylko 279 Leonidasie…

Jesteście posiadaczami konsoli od Sony? To świetnie! Polski oddział Sony postanowił na „do widzenia” obecnej generacji konsol wydoić was z forsy. Musi za tym stać jakiś prawdziwy geniusz marketingu.

Piszę ten tekst w mroźny, środowy wieczór, a więc za dosłownie kilka godzin w Nowym Jorku odbędzie wyczekiwana przez miliony fanów „czarnuli” impreza Sony „PlayStation Meeting”. Tak więc o północy naszego czasu dowiemy się jakie cuda szykuje dla nas japoński koncern. Czy będzie to czwarta odsłona konsoli Playstation? Zapewne tak. Gdyby zabrakło tej zapowiedzi miliony konsolomaniaków z pewnością zawyłoby ze złości. Sony od kilku dobrych tygodni podkręcało atmosferę wokół tego wydarzenia i mówiąc szczerze to i mnie udzieliła się atmosfera wyczekiwania na COŚ, co choć trochę poruszy rynek elektronicznej rozrywki (a konsol w szczególności). Rynek, który od pewnego czasu jest w lekkiej stagnacji.

Byłem napalony, podniecony i tak dalej. W dodatku w ostatnim okresie spadły ceny Playstation 3. W takim „Nie dla idiotów” trzeciego pleyaka w wersji 12 GB można dostać już za marne 699 złociszy. Ceny spadają jak jesienne liście. To znak, że nadchodzi nowe, a raczej nowa – generacja. Sam miałem już uknuty niecny plan. Do końca tej generacji mamy około roku. Patrząc na plan wydawniczy to z gier, które pojawią się na Playstation 3 interesują mnie może trzy, no góra cztery tytuły. Na pożegnanie z PS3 muszę koniecznie zagrać w God of War Ascension, który pojawi się na sklepowych półkach już niebawem, oraz w The Last of Us. Do premiery gry od Naughty Dog jeszcze kilka dobrych miesięcy, ale już ostrze sobie zębiska na ten tytuł.

Taki był plan. Jeszcze kilka gierek na Pleyaka, a potem przesiadka na Playstation 4, czy jak tam sobie Sony raczy nazwać nową, stacjonarną konsolę. Podjąłem też decyzję, że tym razem odpuszczę sobie drugą konsolę. W tej generacji na początku (w 2006 roku) zdecydowałem się na Xboksa 360. Dopiero potem przyszła kolej na Playstation 3. Nie żałuję takiego wyboru. Uważam, że w pierwszych latach tak powiedzmy do… 2009 roku X360 był lepszym wyborem dla gracza. Potem Sony zaczęło odrabiać straty, a ostatecznie do PS3 przekonały mnie… exclusivy. Seria Uncharted, dwie części Killzone’a, a także trzeci God of War. Bardzo podobała mi się także trylogia Resistance – co pewnie wzbudzi zdziwienie wśród wielu graczy. Xbox 360 powoli stawał się dla mnie bezużyteczny. W większość gier z Klocka mogłem pobawić się na moim PC, a fanem Halo nigdy nie byłem.

Playstation 3 dało mi w tej generacji więcej satysfakcji. Polski oddział dbał o mnie jako gracza oferując mi ot choćby świetne, spolszczone wersje gier i tak dalej. Nieźle to sobie wymyśliłem nieprawdaż? Kilka gier na koniec, a w nowej generacji zakup tylko jednej konsoli. Taki mały bonusik dla Sony (i jego oddziału nad Wisłą).

Taki BYŁ mój plan na przyszłość aż do Walentynek. W święto wszystkich zakochanych jakiś geniusz(e) z rodzimego oddziału Sony postanowił, że… cichaczem wzrosną sugerowane ceny detaliczne ich gier. Oczywiście nie wydano oficjalnego oświadczenia. Wszystko odbyło się po cichu. Ot po prostu nagle w większości sklepów internetowych wzrosły ceny nadchodzących gier od Sony (wspomniane wcześniej przygody Kratosa i The Last of Us). Za przyjemność obcowania w marcu z nowym „Bogiem Wojny” trzeba wyłożyć 279 złotych i 90 groszy. Oczywiście nie ma co dramatyzować. W większości sklepów gry od SCEP i tak są tańsze o kilkadziesiąt złociszy, ale nie w tym rzecz.

Przede wszystkim zastanawia mnie dlaczego ktoś postanowił strzelić sobie w kolano? Jak już wyżej wspomniałem SCEP miał w Polsce bardzo dobrą opinię. Już od czasów PS2 rodzimy oddział Sony wyróżniał się na tle konkurencji (która pojawiła się lata później – to tak na marginesie). Wszyscy chyba pamiętają jakie, delikatnie mówiąc „jaja” miały miejsce przy okazji polskiej wersji XBOX Live! I tak dalej. Nintendo w Polsce to totalny żart i temat na osobny felieton. Dość powiedzieć, że SCEP rządził, dbał o graczy, na tle konkurencji wyróżniał się bardziej niż pozytywnie i… i właśnie teraz. Tuż przed zapowiedzią nowej konsoli ktoś postanowił to wszystko „spie…” i rozjuszyć graczy podwyżką cen gier. Na litość boską! Tak się nie robi.

279 zeta z ogonkiem. Prawie trzy stówki. Czy naprawdę ktoś sądził, że gracze tym razem to przełkną? Konsolowcy są i tak bardzo wyrozumiali dla cen panujących w naszym kraju. Nie ma sensu zagłębiać się w dywagacje na temat przeliczników walutowych stosowanych przez dystrybutorów i wydawców gier. Nie ma potrzeby w to brnąć. Zwykły szary gracz co najwyżej zerknie na średnie kursy walut NBP i rzuci okiem na ceny gier na zgniłym zachodzie. Porówna z naszymi i co zobaczy? Ot choćby ostatni „hicior” od Gearboxa, czyli Aliens Colonial Marines w naszym pięknym kraju dostępny za około 230 pln (w promocji taniej oczywiście), a w USA? Strzelać do Ksenomorfów amerykańscy gracze mogą za jakieś 59 dolarów. Szybka akcja z kalkulatorem mówi przeciętnemu Jasiowi znad Wisły, że to jakieś 180 zeta z ogonkiem. A preorder God of War Ascension? Zerknijmy na popularny także wśród rodzimych graczy brytyjski oddział Amazonu. GoW: A to wydatek rzędu 40 funciaków bez jednego pensa co daje nam w naszym prostym (a nawet prostackim) przeliczeniu nieco ponad 180 złotóweczek. Co widzi Jaś? Sporą przepaść do tej fatalnej nowej „sugerowanej” ceny, czyli fatalnych 279,90 pln. Trudno się dziwić, że w sieci zawrzało, a na SCEP posypały się gromy i niewybredne komentarze. Lata pracy, budowania marki i sympatii wśród lubiących „strzelać focha” graczy zostało zrujnowane jednym, fatalnym posunięciem.

Konsolowi gracze w Polsce i tak są, jak wcześniej wspomniałem wyrozumiali. Cenowa „bariera psychologiczna” dla konsolowych tytułów to 199 pln, A nowość za 179 złotych to niemalże okazja. Choć gracze nie marudzą nawet jeśli przyjdzie im zapłacić np. 219 złotóweczek za daną grę. Taka sztuka nie udała się nigdy w przypadku peceta – tutaj 149 pln, które stało się ostatnio normą (niestety) jest chyba górną, akceptowalną granicą, którą odważył się ostatnimi czasy przekroczyć tylko jeden tytuł, a mianowicie trzecia odsłona Diablo. No, ale gry od Blizzarda od zawsze były traktowane wyjątkowo i do tego gracze już przywykli.

Mamy zatem ambaras. Ceny Playstation 3 w ostatnich tygodniach drastycznie spadły do szalenie niskiego poziomu. Jednocześnie, marketingowo SCEP strzelił sobie w stopę. Wprowadzoną cichaczem podwyżką rozjuszył chyba wszystkich posiadaczy konsoli.

Czy to powolne oswajanie kupujących z nadchodzącymi grami na Playstation 4? Czy oficjalną ceną np. czwartej odsłony Killzone’a będą magiczne trzy stówki bez jednej złotóweczki? A może po wprowadzeniu na nasz rynek konsoli nowej generacji SCEP niczym rycerz na białym koniu obetnie ceny gier na PS3 z 279,90 plnów na powiedzmy 199, ale za to w te cenowe ramy wciśnie gry next-genowe? Diablo wiedzą.

Wiem tylko, że przez chwilę wahałem się nad zakupem God of War: Ascension. Co dla mnie, fana przygód Kratosa jest rzeczą wręcz niepojętą. Zacisnę zęby, popsioczę w myślach na SCEP i wyłożę te parę papierków więcej.

A co do ewentualnego kupna Playstation 4. To już nie jestem taki pewny. Może jednak nowy Xbox będzie bardziej ekonomicznym rozwiązaniem? Czas pokaże.