web analytics

«

»

PL = chamstwo?

Patriotyzm trudno zdefiniować

Każdy powinien być patriotą [może niekoniecznie… — dop. Coppertop]. Powinien być dumny z dziedzictwa narodowego, społeczności jaką on sam reprezentuje. Niestety granie w MMO i inne multiplayery od lat przekonuje mnie, że ciężko być patriotą. Powiem wprost – grając na międzynarodowych serwerach raczej nie przyznaję się do tego, że jestem Polakiem. Dlaczego? Nie, nie dlatego, że jestem zakamuflowaną opcją niemiecką. Najzwyczajniej w świecie mi wstyd. Nie Polski i jej historii, ale tego jak potrafią i jak najczęściej zachowują się moi rodacy.

Wg słownikowej definicji patriotyzm to postawa łącząca przywiązanie i miłość do ojczyzny oraz solidarność z własnym narodem — z szacunkiem dla innych narodów i poszanowaniem ich suwerennych praw. I tu pojawia się problem, bo o ile pierwsza część definicji wydaje się przez Polaków do zaakceptowania o tyle druga (ta o szanowaniu innych) już absolutnie nie. Nie pamiętam ile razy widziałem niezwykle ambitne wpisy w rodzaju „fuck yu niga” (sic!) na czatach gier. Poza prymitywnym quasi-angielskim zdecydowanie częściej mam jednak przyjemność oglądać soczyste wiązanki w ojczystym języku. Autorowi najczęściej zupełnie nie przeszkadza, że obrzucany przez niego mięsem nic nie rozumie. Ba! Jest z tego dumny, że „ten %##^ nawet nie wie co do niego muwie” (sic!).

Powszechne bluzgi nie są jedynym czynnikiem, który wyleczył mnie z dopisywania znacznika PL do mojego nicka w grach. Pojawia się też szeroka gama zachowań chamskich, agresywnych czy najzwyczajniej złośliwych – utrudniających zabawę pozostałym graczom. W World of Tanks dwa tygodnie temu miałem wątpliwą przyjemność oglądać rajd całej bandy takiej hołoty (tak, nie boję się tego nazywać po imieniu), która w 3 czy 4 czołgi zaczęła strzelać do pozostałych członków swojej drużyny. Bawili się doskonale. Miałem wrażenie jakbym obserwował radośnie brykających kiboli rozbijających w drobny mak przystanek autobusowy – bo mogą. Powszechnym zjawiskiem jest też złośliwe raportowanie – czyt. spamowanie czatu fałszywymi raportami pozycji wroga. W Lineage II, w które grałem wiele lat temu, wśród tych, którzy najczęściej polowali na młodych, bezbronnych graczy nader często widywałem właśnie Polaków. Nie robili tego dla zysku. W końcu co można zyskać zabijając gracza który ledwo zaczął zabawę? Robili to dla czystej przyjemności utrudniania innym zabawy [a może to po prostu zjawisko fali? Jak np. w (nie tylko polskim) wojsku? Ot, bijemy nowych — przyp. Coppertop].

To przykre, tym bardziej, że przez to cierpią inni Polacy grający w sieci. Łatka raz przypięta danej narodowości lubi się za nią ciągnąć. Wielokrotnie zdarzało mi się, że kiedy przyznawałem się, że jestem Polakiem inni gracze byli zdziwieni tym, że zachowuję się normalnie. Jakby oczekiwali, że KAŻDY Polak to cham i prostak, który tylko potrafi robić rozróbę!

Oczywiście, mam świadomość, że dokonuję pewnego uogólnienia. Spotkałem też na serwerach wielu świetnych, kulturalnych ludzi, z którymi gra to sama przyjemność. Ale wciąż dominującym modelem naszego rodaka jest rozwydrzony wandal, który miast grać skupia się na psuciu.

Wielokrotnie zadawałem sobie pytanie skąd się bierze takie zachowanie Polaków? Dlaczego nigdy chyba nie spotkałem złośliwego Skandynawa? Czy historia i nasze nie-najlepsze warunki ekonomiczne na tle bogatej Europy Zachodniej powodują tak wielką frustrację, że wysadzenie czołgu Francuzowi, Amerykaninowi czy Brytyjczykowi poprawia nam samopoczucie? Czy jesteśmy aż tak prymitywni? A może to po prostu wrodzona głupota pewnej grupy, która jest szczególnie widoczna w sieci, zaś ci sensowni i kulturalni po prostu znikają w morzu innych normalnych ludzi? Ten wniosek jest nieco pocieszający. Nie zmienia to faktu, że już od wielu lat nie korzystam ze znacznika PL przy moich ksywach. I nie zamierzam. Mam dość walki z uprzedzeniami wynikającymi z aktywności grupy idiotów, za których ja – normalny gracz – muszę się tłumaczyć.

Przykre to, ale jakie polskie…