web analytics

«

»

Koniec pary w sklepie Valve?

Wpis nie dla ordynatora Carnage.

Steam rozpoczynał jako system gry wieloosobowej, szybko przekształcił się w największego dystrybutora cyfrowych wersji gier i ważną sieć społecznościową, a dziś szturmuje salony by w niedalekiej przyszłości prawdopodobnie rywalizować z Sony i Microsoftem jako pełnoprawna konsola (czy jak tam ten salonowy PC będzie się nazywać). Rynek jednak ewoluuje – system Valve dawno już stracił monopol, a i najwięksi wydawcy (jak EA czy Ubisoft) najchętniej promowaliby wyłącznie własne platformy. Steam jednak zawsze bił je swoimi promocjami… no właśnie.

Koniec jest bliski?

Koniec jest bliski?

Zimowa wyprzedaż na Steamie delikatnie mówiąc rozczarowała. Ani ilości procentowej w zniżkach, ani ilości przecenionych gier nie można uznać za satysfakcjonujące. Nie ma co żonglować cyferkami – opinie fanów wiszą cały czas na forach i innych internetowych kanałach. Co się stało? Amazon sprzedawał taniej. Muve rzuciło rękawicę Zimobraniem, oferując może mniej gier, ale w lepszych cenach. Punktowały też GamersGate (z pięknym samobójem w postaci bundle’a Bethesdy) i GreenManGaming. Najcwańsi sięgali też do brazylijskiego Nuuvem i rosyjskiego Yuplay. I co ciekawe – znakomitą większość sprzedano w postaci kluczy Steam. Oszczędny może w dzisiejszych czasach zebrać pokaźną liczbę tytułów na Steamie, bezpośrednio nie płacąc w tymże sklepie ani grosza.

Widać, że rynek drgnął. Oczywiście, Valve nie musi już rzucać szalonych promocji – to zawsze była jego dobra wola i sposób na przekonanie nowych osób do zakupu. Wyrobili sobie markę i przekonali do siebie olbrzymią rzeszę ludzi, która czy to z lenistwa, czy poczucia bezpieczeństwa, będzie wolała zakupić tytuł na Parze. Być może wydawcy też odcisnęli swe chciwe piętno. Nie sposób ocenić jaki obrót miał każdy ze sklepów, przy czym lider może być tylko jeden. Takie Muve.pl sprzedało 50 tysięcy gier z haczykiem, co trochę mnie rozczarowało. Czy w tym kraju naprawdę tak trudno sprzedać gry w precedensowych cenach z uwagi na piractwo (nie ma się co oszukiwać, inne powody stanowią margines marginesu)? Max Payne 3, Sleeping Dogs, Batman: AC GOTY czy Rayman: Origins szły taniej niż u Amerykanów. A to w połowie gry podpinane pod Steam! Od wrześniowej premiery CDP.pl sklep Cenegi dość regularnie punktował swojego krajowego konkurenta, a świątecznymi promocjami wygrał przez nokaut w pierwszej rundzie. Ale koniec dygresji, bo dla Valve polski rynek z pewnością nie jest priorytetem. Poza typowymi sklepami, działa też tuzin akcji bundle, sprzedających za grosze paczki gier niezależnych (i nie tylko, patrz THQ Bundle), co z pewnością nie pozostaje bez efektu na sprzedaż gier indie.

I tak wracam do prowokującego pytania z tytułu – czy patrząc na kiepską zimową wyprzedaż, ostrą konkurencję ze strony innych sklepów, szalejącą modę na bundle i stopniowe nasycenie rynku, a może także pewne opory wydawców, możemy liczyć na kolejne wielkie wyprzedaże? Czy kolejne będą równie „banalne” jak grudniowa, a klienci stopniowo będą odchodzić do konkurencji? W końcu taki Amazon wymaga tylko jednej czynności (przeklepanie kodu) więcej, a markę ma równie silną, Origin i GOG serwują gry, których na Steamie i tak i tak nie kupimy, a GMG i GG kuszą programami lojalnościowymi. Dla nas i wielu Europejczyków jeszcze długo sprzyjający będzie zakup w dolarach tańszych od euro rozliczanego na Parze. Czy wyobrażacie sobie, że w niedalekiej przyszłości Steam będzie bardziej „dostawcą” usługi (czyli gry), a samego zakupu dokonamy u konkurencji, np. Amazonu i tylko będziemy go aktywować w usłudze Valve?