Dr Jolo napisał dobry, szczery tekst. Wiem o czym pisze: nie jestem od niego młodszy, nie mam mniej dzieci ani mniej angażującej pracy. Ale rozdrażniła mnie nutka rezygnacji w jego felietonie. Kryzys? Kryzys jest wynikiem złych inwestycji i nie chodzi mi tutaj o pieniądze , ale o czas. Ale o czasie będzie na końcu, teraz inne kwestie, które poruszył dr Jolo.
*Ilustracja muzyczna dobrana metodą tzw. „strumienia świadomości”
WYRASTAMY Z GRANIA. NO TAK. Chyba dla nikogo gry nie są jedyną rozrywką. Nic w tym dziwnego, na razie wątła jest ich historia i marny mamy wybór! Muzyka popularna z grubsza zbliżona do dzisiejszej sięga lat 60tych zeszłego wieku. Ile to płyt? 1000000? A jazz? Zaraz mu stuknie setka, poważka sięga 18 wieku, muzyka dawna to co najmniej 1000lat. Film ma 100 lat, komiks jest z tego samego pokolenia. Literatura? – pierdyliard ton papieru. A gry? Gry są na razie niezróżnicowaną zygotą, 20-letnią morulą jakąś. Nic dziwnego, że – jeżeli mentalnie nie przytrząsnęliśmy sobie paska od szlafroka w drzwiach gimnazjum – gry nas mogą znudzić. Przy czym są katastrofalnie nieefektywne: wiersz czyta się trzy minuty, opowiadanie trzydzieści. Płyta The Roots to 42 minuty, wszystkie nokturny Chopina 111 minut! Jak długo się czyta komiks? Ale gra musi się wlec 10 godzin bo recenzenci ją stratują. A jaki jest wskaźnik „doznanie na jednostkę czasu?” Cieeeeeniuuuutki. Gdzie są gry-wiersze (krótkie, niejednoznaczne, niepowtarzalne) , gry-powieści (rozbudowane, realistyczne, z setką miejsc i postaci, precyzyjnie wbudowanych w historię), gry-symfonie (zróżnicowane pod względem emocji i dynamiki gry, precyzyjne i efekciarskie mechanizmy), gry-komiksy (niepowtarzalne w stylu grafiki, z wyrazistą postaciami i zatrzęsieniem odwołań do popkultury)? Dajcie je nam, dorosłym! Mamy pieniądze! Dlaczego muszę wyłączać 85% wiedzy/wrażliwości/intelektu kiedy włączam grę? Dlaczego w grach nikt niczego nie słucha, nie czyta, w opuszczonym po apokalipsie mieście nie ma prawdziwych książek, płyt czy plakatów?. Nie wymagam sonetów Szekspira, chcę realnej obecności reszty kultury w grach! Wysokiej, niskiej, niszowej, popularnej, każdemu jego porno!
BO Z GRANIA NIE WYROŚNIEMY! Nie, nie wyrastamy z gier, raczej nie potrafimy dokonać wyboru. Skaczemy od premiery do premiery, od newsa do newsa, choroba dziecięca, ospa z ADHD. Jak nałogowe grzebanie w koszach w szmateksie, stare baby gamingu. Czas się ogarnąć, wyluzować, skręcić papieroska, zalać kawkę, nalać piwka, przed nami 40-50 lat życia, a w Internecie nic nie ginie. I tak nie zagramy w to samo co znajomi – bo nie jesteśmy nimi, koło 30-tki powinniśmy już to wiedzieć. Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które gra i mamy obowiązek pokazać smarkaczom jak się gra.
Czas na małe wyznanie – mam ambicję umiejętność grania „donieść” aż do starości, chociaż nie wykluczam, że mogę żyć dłużej niż rodzaj rozrywki, który nazywaliśmy do niedawna „grami komputerowymi”. Umiejętność grania czyli zdolność do rozpracowywania coraz to innych sposobów zabawy, ciekawość, zdolność do mobilizacji umysłu i refleksu, i last but not least zdolność do bezsensownej, bezinteresownej zabawy.
I jeszcze: książki i muzyka budują coś w rodzaju „historii życia”, w dużej mierze tworzy nas to, co widzieliśmy i słyszeliśmy. Ze szkoły średniej pamiętam kilka nazwisk kolegów ale dziesiątki książek i płyt. Chcę, żeby z grami było tak samo, nie poddam się nagle po 15 latach. Bo granie jest TESTEM na to czy dojrzewamy czy może po prostu dziadziejemy.
GRY SĄ SCHEMATYCZNE. Pewnie, że są, dyktat „roku finansowego” upupia je na amen. Jak lubię indyki, to nie wypatruje tam rewolucji, już zaczynają się dzielić na „rimejki”, „logiczne platformówki” i „nie sfinansowane” Czyli co, przestać grać? NIE! TWOJA SZANOWNA MAMUSIA JEST SCHEMATYCZNA! Jakby to wyjaśnić… Uwaga, będzie karkołomna metafora. Gry są jak ziemniaki czy makaron. Mam na myśli gameplay – to jest podstawa, to nas odciąga od innych rzeczy a przyciąga do grania. I choć bez tych ziemniaków, makaronu itp. nie przeżylibyśmy tygodnia, nikt normalny nie żre ich kilogramami bez przypraw, sosów, surówek i czego tam. Jeżeli gry mają nam lepiej smakować, a na razie produkują je w góra 5 podobnych smakach, to musimy sięgnąć po przyprawy: czytać rzeczy, na podstawie których nie da się nakręcić gry, słuchać muzyki , której nigdy nie było w grach, rozmawiać z ludźmi, którzy w nic nie grają. Np. pamiętam jak czytywałem biografię Cecila Rhodesa grając w Railroad Tycoona, fantastyczna synergia bardzo różnych doznań, sposobów „spędzania czasu”. Ale lata lecą i twórcy gier nie chcą nam takich wyszukanych dań dostarczać. Miną kolejne lata, nim gry zaczną się „zrastać” z resztą kultury popularnej i niepopularnej. Możemy zacząć pichcić na własną rękę, możemy też czekać na kuchmistrza Koticka zmiłowanie.
BRAK CZASU JEST FAKTEM. Jestem jednym z psycholi, którzy zwiedzają każdy kąt i zbierają każdy grat w grze. W ten sposób byle przejście od punktu A do B w Skyrimie rozciąga się na godziny. A tu okazuje się że za 360 minut masz być w pracy. Wyspany, ha-ha. Ale nie zrezygnuję z tego, nie będę grał efektywniej. Bo BRAK CZASU JEST NASZĄ WINĄ! Bo nie da się „trochę” grać. Nie da się grać i fascynować telewizyjnymi programami kucharskimi, grać i uprawiać sport, grać i pisać książkę. Jeżeli przekroczyłeś trzydziestkę i nie jesteś nerdo-singlem abo nie pracujesz w latarni morskiej, to masz 6-8 godzin na granie w tygodniu i szlus. Więc się zdecydujmy, albo jesteśmy graczami i gramy albo zajmujemy się kupowaniem gier i bajdurzeniem na portalach o nowych konsolach, na które nie zapowiedziano jeszcze gier. Historie o 300 grach na Steamie, przypominają mi tych ludzi którzy co roku kupują nowy sprzęt; rower, narty, buty do biegania, kijki do chodzenia na północ a i tak kończą przed Polsatem Sport. Musimy uważnie wybierać i wywalczyć sobie czas. Ile czasu zajmuje nam czytanie, oglądanie i komentowanie materiałów o grach a ile granie? Po cholerę zaczynać kolejne seriale z HBO, ściągać z torrentów kolejne blockbustery, skoro tak naprawdę wolimy grać? A może już nie?
Jeżeli chcesz hossy gracza inwestuj dobrze swój czas. Nie czytaj zapowiedzi gier, graj w to co już masz! Nie czytaj recenzji gier, które cie nie interesują, graj! Nie oglądaj trailerów i gameplay’ów, graj! Nie kupuj gier po cenach, które później będą powstrzymywać cię przed wywaleniem ich z dysku, graj albo wywal to! Nie kupuj gier na zapas, bo trzeba mieć, graj w to co masz! Nie przeskakuj z gry na grę, „bo wyszło x” graj w to co grasz i nie daj się rozproszyć!
Koniec pisania, idę pograć.