Na pewno wielu z nas zastanawiało się kiedyś, co tu zrobić aby stać się sławnym. Może nie tak sławnym jak powiedzmy Al Pacino, czy Freddy Mercury, ale tak troszkę mniej. Ciężka sprawa, co? Nieprawda!! TADAAAM!! Wystarczy tylko spełnić kilka prostych wymagań: nie posiadać specjalnie dużej ilości mózgu, zachowywać się jak debil przed kamerą, przeznaczyć trochę kasy do wywalenia w błoto i koniecznie, ale to koniecznie, mieszkać w cudownym kraju Benjamina Franklina. Jak się przed chwilą przekonałem, to całkowicie wystarcza.
O kim, (albo raczej o czym) mowa? O trzech panach z blogaska Gizmo-slip. Otóż ci naukowcy (tak! nie bójmy się użyć tego sformułowania) przeprowadzają niezwykle skomplikowane symulacje techniczno odpornościowe, mające na celu sprawdzenie wytrzymałości najnowszych gadżetów. Do celów tych wykorzystują wcześniej wspomniane gadżety oraz ulicę. Tak, ulicę. Ich testy polegają bowiem na, kolokwialnie mówiąc, rozpieprzaniu elektroniki o asfalt. Szczerze mówiąc, nie potrafię wyobrazić sobie nic głupszego, niż rzucanie PS Vitą czy najnowszym iPadem o ziemię. Może dlatego, że ledwo wiążę koniec z końcem, a może po prostu nie mam mózgu przeżartego sosem z hamburgerów i teledyskami z MTV. Na całe szczęście nie mieszkam również w Kraju Kwitnącego Popcornu.
Powiem szczerze. Po obejrzeniu zamieszczonego poniżej video nieźle się zeźliłem. Zazwyczaj traktuję takie zachowania ze zrozumieniem podobnym temu, jakie udziela mi się podczas zaglądania do klatki z małpami, tu jednak coś we mnie pękło. Dlaczego to durne video bije rekordy popularności? Dlaczego zamieszczono je na dość znanej i całkiem niezłej moim zdaniem witrynie Joystiq? Niech ktoś mi powie, z jakiego powodu taki chłam, odgrywany przez dorosłych ludzi zachowujących się jak dwunastolatki z zespołem downa, może zdobyć taką popularność?
Jest takie powiedzenie, że dany czyn „przywraca wiarę w ludzi”. Z całą pewnością to co pokazuje poniższy filmik działa jako idealna przeciwwaga.