web analytics

«

»

Gramy w Slime Rancher

Slime Rancher, Monomi Park, 2016

Slime Rancher, Monomi Park, 2016

W czasie, gdy wszyscy szacowni Koledzy Doktorzy zajęci są strzelaniem i chlastaniem katanami w świeżutkim SHADOW WARRIOR 2, ja postanowiłem spróbować sił na zupełnie innym polu. A zatem – dzięki grze SLIME RANCHER – wcieliłem się w farmera i zamiast życie brutalnie odbierać, zajmuję się jego pielęgnacją i kreowaniem. Przy okazji trochę zarabiając. W grze kalifornijskiego studia MONOMI PARK, można wreszcie odetchnąć od trosk i spełnić marzenie o ucieczce od problemów tego świata, zaszyciu się gdzieś na odludziu, zamieszkaniu w małym domku i zespoleniu się z naturą.

Do naszych rąk oddane zostaje narzędzie, na pierwszy rzut oka przypominające broń palną, będące tymczasem specjalistycznym odkurzaczem, za pomocą którego zbieramy wolno żyjące okazy specyficznej fauny, zaludniającej tą, wyglądającą wyjątkowo cukierkowo, krainę. Otóż, naszym podstawowym inwentarzem są tutaj mniej lub bardziej przyjazne i równie sympatyczne organizmy, których budowa ciała opiera się na substancji kleistej, którą nazwę na potrzeby tej mini-recenzji „gluto-plazmą”. Te pocieszne żelki cechuje jedna, interesująca z punktu widzenia farmera na dorobku, właściwość. Efektem ubocznym ich przemiany materii są wyjątkowo cenione w tym uniwersum, tak zwane plorty, które najłatwiej będzie opisać, jako fikuśne kamienie szlachetne, wizualnie przypominające oszlifowane diamenty.

Do basenu z takimi piłeczkami wolelibyście nie wpuszczać swoich pociech.

Do basenu z takimi piłeczkami wolelibyście nie wpuszczać swoich pociech.

Plorty można znaleźć „w dziczy”, ale dużo lepszym pomysłem jest złapanie kilku „gluto-plazmoidów” i umieszczenie ich w specjalnych kojcach, pielęgnując je i dokarmiając odpowiednio dobranym jadłem. Syte i szczęśliwe „glutki” odwdzięczą się nam regularnie dostarczanymi plortami, które spieniężywszy w specjalnym terminalu, możemy wykorzystać na kolejne usprawnienia naszej farmy, modyfikacje „ssaczo-guna”, oraz zakup takich gadżetów, jak chociażby plecak odrzutowy, dzięki któremu eksploracja krainy będzie dużo łatwiejsza. Ponadto za żywą gotówkę możemy odblokować dostęp do nowych rejonów, które zaludniają nie spotykane wcześniej, egzotyczne gatunki „gluto-plazmoidów”, plorty których cenione są wyżej od podstawowych, znajdowanych wcześniej w obszarze startowym.

„Gluto-plazmoidy” występują w licznych odmianach. Różnią się miedzy sobą nie tylko kolorem, ale również sposobem zachowania, oraz nastawienia względem gracza, jak i „glutków” innego gatunku. Podstawowe, różowe, hasają sobie wesoło i bezmyślnie, pożywiając się i mnożąc w najbliższej okolicy naszej farmy. Pośród nich pojawiają się gatunki lewitujące i wydzielające światło, oraz odmiany przypominające wielkiego szarego kociaka – jeśli jesteście w stanie wyobrazić sobie kotka bez tułowia. Są „glutki”, w których kod genetyczny, jakimś cudem, wplecione zostały minerały, takie jak krzemień i złoto. Zdarzają się nawet „glutki” radioaktywne. Cóż, im rzadsza i trudniejsza do odnalezienia odmiana, tym jej plorty cenione są wyżej. Warto więc pozwiedzać trochę świata i spróbować złapać do swojej kolekcji, celem dalszej reprodukcji, te rzadziej spotykane.

Z wizytą w punkcie skupu surowców wtórnych w gminie Lubiewo.

Z wizytą w punkcie skupu surowców wtórnych w gminie Lubiewo.

Złapanie „glutków” to pierwszy krok. Następnym jest taka rozbudowa infrastruktury farmy, aby „gluty” rosły w siłę i produkowały możliwie najwięcej plortów. W związku z tym, w specjalnie do tego wyznaczonych miejscach, budujemy dla nich ograniczone polem siłowym zagrody, które następnie modyfikujemy, wyposażając w tak użyteczne elementy, jak na przykład, automatyczny podajnik pożywienia – bez tego musimy pamiętać, by regularnie karmić podopiecznych, bo gdy o tym zapomnimy, może dojść do aktów kanibalizmu – oraz samoczynny kolektor plortu. Warto też pomyśleć o odpowiednim zabezpieczeniu kojców – inaczej głupiutkie „glutki” będą nam rozbiegać się po całej farmie, wchodząc w, tak zwaną, „szkodę” – i elementy, które pomagają poprawić samopoczucie inwentarza.

Każdy typ „gluto-plazmoidów” ma upodobanie do zupełnie innego rodzaju pożywienia. Są wegetarianie i smakosze owoców, są mięsożerne, które – kiedy nie dostarczymy im w odpowiednim czasie pysznego kurczaczka, nie pogardzą mięsem swojego kolegi z zagrody – i takie, których dieta opiera się na różnych wariacjach wszystkich powyższych. W związku z wyjątkowo żarłocznym usposobieniem inwentarza, dokarmiać trzeba go często i w dużych ilościach, a co za tym idzie, warto pomyśleć nad założeniem własnych ogrodów, które dostarczać będą, wymaganego przez naszych podopiecznych, jadła. Oprócz tego, założyć możemy małą kurzą fermę, na której koguciki i kurki „produkować” będą… hm… kolejne koguciki i kurki, którymi będziemy mogli nakarmić mięsożerców. Wszystkie elementy naszej farmy, takie, jak ogrody czy kurniki, podobnie, jak zagrody, możemy wyposażać w urządzenia ulepszające, lub przyśpieszające produkcję dóbr konsumpcyjnych.

Oto efekty niewłaściwej opieki i złego wychowania gluto-plazmoidów.

Oto efekty niewłaściwej opieki i złego wychowania gluto-plazmoidów.

Zapytacie – czy w tak pozornie mało interesującej grze może być cokolwiek ciekawego? Otóż, nie wspomniałem o jeszcze jednym, moim zdaniem najciekawszym aspekcie SLIME RANCHERA – poznawaniu działania ekosystemu na własną rękę. Na początku wprowadzeni jesteśmy jedynie w podstawowe niuanse świata gry, ale jej tajniki odkrywamy z każdym kolejnym krokiem, którym zapuszczamy się w tą cukierkowo-żelkową krainę. Im dłużej zagłębiamy się w uniwersum gry, tym więcej o nim się dowiadujemy i odkrywamy nowe sekrety. Dość szybko zorientujemy się, że wrzucone do jednej zagrody, zupełnie odmienne gatunki, mogą się ze sobą krzyżować – o ile wcześniej nie pozjadają się nawzajem – tworząc zupełnie nowe, unikatowe odmiany. Jakiś czas potem odkryjemy kotlinkę, w której mnożą się (poprzez wchłanianie pokojowo nastawionych „glutków”) przerażające mutanty, przypominające skrzyżowanie Langolierów – z filmu pod tym samym tytułem – z halloweenową dynią. To dopiero czubek góry lodowej, jeśli chodzi o rzeczy, które możemy odkryć i które niejednokrotnie wprawiają w zdumienie względem tego, jak kompleksowo zaprojektowany jest ten, z pozoru banalny, świat „gluto-plazmoidów”.

SLIME RANCHER jest również wyjątkowo odprężającą grą. Występuje w niej, wprawdzie, pewien element zagrożenia, ale na obecnym etapie – po ponad dwóch godzinach gry, które zleciały mi, jak z bicza strzelił – nie stwierdziłem, żeby gra oferowała jakieś większe wyzwanie manualno-intelektualne. Ot, biegamy sobie po świecie, kolekcjonujemy „glutki„, rozbudowujemy farmę i ulepszamy sprzęt. Od czasu do czasu odkrywamy coś interesującego, jakiś nowy gatunek flory, lub fauny i obserwujemy zachowanie naszych podopiecznych. Sporadycznie wykonujemy też dzienne wyzwania, polegające na zgromadzeniu kilku określonych rzeczy – konkretnego rodzaju plortu, przedstawicieli specyficznego gatunku i tym podobnych.

Kiedy wydaje się Wam, że już bardziej słodko i uroczo być nie może...

Kiedy wydaje się Wam, że już bardziej słodko i uroczo być nie może…

Tylko tyle i aż tyle. Wystarczy jednak, by odprężyć się po udręce szarego dnia. SLIME RANCHER jednak wciąż się rozwija – obecnie jest to wersja alfa sprzedawana we wczesnym dostępie – a jego twórcy pracują w pocie czoła nad ulepszeniami, nowymi gatunkami „glutków” i poszerzeniem rozgrywki o nowe aktywności. Plotkuje się też o trybie wieloosobowym a konkretnie o implementacji kooperacji. Grę można nabyć obecnie na platformie Steam, w cenie – w przybliżeniu – 70 polskich złotych. Z czystym sumieniem polecić ją mogę – już w obecnej formie – wszystkim fanom gier pokroju HARVEST MOON czy niedawno wydanej STARDEW VALLEY. Pozostałym, tudzież nieprzekonanym do tego typu rozgrywki, sugeruję poczekać do wydania pełnej wersji, lub / i na najbliższą przecenę, albo pojawienie się SLIME RANCHER w bundle’u — którą to metodą nabywszy niniejszą grę, mógł się nią cieszyć niżej podpisany. A tymczasem wracam na farmę nakarmić „glutki” i „dopuścić” kogucika do kurek.

Dom zbudować? Check! Drzewo zasadzić? Check! Syna zmajstrować? Eeee?...

Dom zbudować? Check! Drzewo zasadzić? Check! Syna zmajstrować? Eeee?…

 PONIŻEJ PIERWSZE DWIE GODZINY ROZGRYWKI Z NASZEGO KANAŁU YOUTUBE