web analytics

«

»

Godzina z Prince of Persia: The Lost Crown

Jak dla mnie to Ubisoft już dawno temu stracił koronę, ale i tak zagramy w nowego Księcia Persji. W końcu Metroidvanii nigdy dosyć. Podobno!

Ach Prince of Persia. Tytuł przywołujący wspomnienia i nostalgię u takich starych (graczo)dziadów jak ja. Lekcje informatyki w szkole podstawowej i wspaniałe PeCety AT 12 MHz z kartą graficzną Hercules, a na ekranie monitora Prince of Persia Jordana Mechnera na przemian z Colorado (pamiętacie ten tytuł?). Graliśmy zawzięcie ku rozpaczy nauczyciela. Ech, to były czasy!

Skąd u mnie te nostalgiczne wspominki? Ponieważ dostałem kodzik na najnowszą odsłonę PoP’a, czyli The Lost Crown. Przyznam bez bicia, że nie czekałem na ten tytuł. Nie miałem w planach zagrania w nowego „Księcia” i gdyby nie ten niespodziewany „dar losu” w Szpitalnej skrzynce mailowej to zapewne zignorowałbym ten tytuł.

Pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że Prince of Persia: The Lost Crown jest grą bardzo… kameralną. Ubisoft postanowił uraczyć graczy powrotem do zamierzchłej przeszłości. Koniec z trójwymiarem! Zaginiona Korona to gra z perspektywy 2,5D .Akcję obserwujemy „z boku” tak jak w oryginale. Mamy jednak pewne odstępstwo od tradycji i od razu zaznaczę, że nie wszystkim może to przypaść do gustu. Nowy Księciunio nie jest tak jak oryginał platformówką (z elementami akcji i przygody dodajmy dla ścisłości). Ubisoft postanowił zrobić z Prince of Persia Metroidvanię. Cóż trzeba podążać za trendami. Choć trzeba przyznać, że trochę w wersji light. Oczywiście nadal mamy sporo elementów platformowych (oraz całkiem rozbudowany system walki), ale rdzeniem tej gry są mechaniki rozgrywki znane właśnie z różnej maści Metroidvanii.

Oj Księciunio…

Fabuła? Wcielamy się w Sargona – jednego z dziesięciu Nieśmiertelnych (elitarnych, perskich wojowników). Zadaniem Sargona i jego towarzyszy jest uratowanie księcia Ghassana porwanego z Persepolis na tajemniczą górę Quaf przez zdradzieckiego generała. To znaczy się generałkę ;).

Poniżej możecie obejrzeć pierwszą godzinę rozgrywki. W Prince of Persia: The Lost Crown miałem przyjemność grać na konsoli Xbox Series X. Jak na razie bawię się wyśmienicie. Stylizowana grafika cieszy oko, a fabuła – choć będąca tylko wymówką dla eksploracji Quaf – jest całkiem przyzwoita.

Mój jedyny problem z PoPem to jego cena. Ku mojej konsternacji kilak dni po premierze odwiedziłem jeden z marketów z elektroniką. Tam pudełkowa wersja PoP:TLC kosztowała, niezależnie od wersji (PS5/Xbox*), 219 polskich złotych. Odrobinę za dużo jak na mój gust.

Oczywiście można znaleźć i lepsze oferty. Ot choćby w zaprzyjaźnionym z GRAstroskopią sklepie NORBiT.pl.

*Gra dostępna jest także na komputery PC oraz konsole PlayStation 4 i Nintendo Switch.