Czas najwyższy wrócić do neonowego blichtru Night City. Na zachętę dostaliśmy update i Anime od japońskiego studia Trigger.
Kiedy wyszedł Cyberpunk 2077? Niech no spojrzę do kajetu z kalendarzem, bo pamięć czasem zawodzi. A tak! To było w roku pańskim 2020, a konkretnie w grudniu. Mój Boże… to już niemalże dwa lata. Jak ten czas szybko leci. Oczywiście grałem „na premierę”, bo byłem bardzo ciekawy tego tytułu. W młodości grałem namiętnie z kolegami w „papierowego” Cyberpunka 2020 więc byłem idealnym „targetem” tej produkcji. Po premierze grałem i grałem… na tyle, że nagraliśmy nawet podcast w którym rozmawialiśmy o tej grze, a ja się nawet mocno, bardzo mocno rozsierdziłem. W pewnym momencie miałem jednak dość zabawy w tak zabugowaną grę i postanowiłem zaczekać na kolejne poprawki. Co sprawiło, że powiedziałem STOP? Był to moment w którym za plecami pojawił się policjant – sęk w tym, że za mną była… ściana. Teleportacja służb porządkowych w Night City, czy co? To była ta ostatnia kropla goryczy, która przelała kielich. Cyberpunk 2077 trafił do mojej osobistej zamrażarki obok piętrzącej się kupki wstydu. Tyle, że gra od REDów miała zupełnie inny status. W inne tytuły (nie)grałem bo na przykład straciłem zapał – w CP 2077 chciałem grać, ale NIE mogłem ze względu na to, ze producenci po prostu „nie dowieźli” na premierę. Postanowiłem więc czekać. Jednocześnie muszę uczciwie przyznać, że wersja na PC, którą ogywałem była stosunkowo niezła na tle okrytej złą sławą wersją na „last-geny”, czyli Playstation 4 oraz Xbox One. Różowo jednak nie było.
Mijały miesiące, bardzo długie miesiące. Coś tam REDzi poprawiali, a ja za każdym razem odpalałem GOG’a, ściągałem patcha, odpalałem grę i… po chwili znowu mówiłem sobie pod nosem dobra, czekam dalej…!
Tak więc czekałem, a moje zainteresowanie CP 2077 malało, a wiara w „CeDepy” więdła. Na oficjalnym Fejsbuniu CePa zamieszczano jakieś irytujące, oderwane od smutnej, zabugowanej rzeczywistości tej gry kocopoły o „życiu w NC” i drażniący Internautów gówno-kontent. No i tak to leciało w tym ich kabarecie. Coś tam obiecali… czegoś nie spełnili. Coś odłożyli w czasie i tak dalej. Komedia połączona z cyrkiem i parodią. Kiedy kupiłem nową kartę graficzna na chwilę odpaliłem Cybera, aby sprawdzić, jak sobie radzi nowy RTX i tyle.
Tak oto doczłapaliśmy do dnia dzisiejszego. Wrzesień to miesiąc ofensywy Cyberpunka 2077. Nie dość*, że pojawił się patch 1.6 (Edgerunners update) to jeszcze w serwisie VOD Netflix zadebiutowało całkiem smakowite Anime Cyberpunk Edgerunners od studia Trigger (Kill la Kill, Star Wars Vision itd.) . Całe dziesięć odcinków dla fanów CePa! Przyznam się szczerze, że Cyberpunk Edgerunners połknąłem za jednym zamachem. Dobre rzeczy się bindżuje siedząc twardo na kanapie po prostu ;). Chcę więcej!
Zassałem zatem ten ponad 12 gigabajtowy updejcik i przygotowuję się psychicznie do powrotu do uniwersum CP 2077 podjarany Netflixowym Edgerunnerem. Niestety minęło już trochę czasu i już zapomniałem co ostatnio u licha robiłem w tej grze. Pamiętam tylko, że zdobyłem legendarny nanodrut (jeśli jesteście fanami serialowej Lucy, która chętnie korzysta z tej broni to nanodrut znajdziecie sobie TU) i miałem jakieś zlecenie do wykonania za kupę eurodolców. Więcej grzechów nie pamiętam!
Na deser materiał wideo z ulubioną postacią fanów Cyberpunk Edgerunners – Rebeką.
*Zapowiedziano też duży, fabularny dodatek do Cyberpunka 2077, który pojawi się w przyszłym roku. Lepiej późno niż wcale…