Cholerny Skyrim… Już kilka razy mówiłem sobie „ok, kończę wątek główny i sio z dysku!” Ale zaraz okazywało się, że jestem o krok od samodzielnego zrobienia daedrycznej zbroi, albo wlazłem do jakiejś monstrualnie wielkiej jaskini, albo jakiś smok miał szalik nieodpowiedniej drużyny… W końcu, kilka dni temu zakończyłem wątek główny (musiałem zresztą przeczytać o tym w internecie, żeby zajarzyć, że to koniec, taki był wstrząsający) i już miałem wysłać toto w diabły, ale okazało się, że jestem o krok od…, albo wlazłem do jakiś rozległych ruin… itd. Wymyśliłem więc, że jeżeli ogłoszę wszem i wobec, że się ze Skyrimem żegnam to już nie będzie odwrotu.
Ale jak się pożegnać z taką grą? Spokojnie, nie będę się tu rozrzewniał nad 277 godzinami spędzonymi w TES V: Skyrim. Chyba największą pochwałą dla twórców będzie, jeżeli przyznam, że czasem gra mieszała mi się z rzeczywistością. I jak w to w „rzeczywistości” zadawałem sobie tzw. „normalne pytania” i – co gorsza – próbowałem znaleźć na nie odpowiedź.
Na początek pytanie, które zadawał sobie chyba każdy: Czy Lydia może się do czegoś przydać? Odpowiedź widzicie obok.
A na przykład taka kwestia: Czy na zboczach Gardła Świata można pojeździć na nartach? W Skyrim nie widziałem nikogo na rowerze, czy paralotni, ale to nie dziwi w tak surowym klimacie i niby-średniowiecznych realiach. Jednak brak sani w tak zaśnieżonej krainie jest już trochę dziwny. No i narciarzy też nie ma. Może dlatego, że góry wyglądają na pierwszy rzut oka niezbyt zachęcająco, strome i skaliste. Ale kto mówił, że ma być łatwo, Dovahkiin na pewno uprawiałby narciarstwo ekstremalne! Trochę czasu zajęło mi znalezienie odpowiedniego miejsca, łaziłem wokół Wysokiego Hrothgaru jak rażony śnieżną ślepotą himalaista-amator, zaliczyłem liczne upadki zakończone naciskaniem F9… Ale ostatecznie:
Tym samym jako pierwszy gracz na świecie udowodniłem, że da się zjechać najwyższego szczytu Skyrim! Po śniegu, nie zabijając się o skały, nie wpadając do potoków, nie utykając w lesie, muszę to kiedyś powtórzyć! Aha, nie… mam już nie grać Skyrim…
Ale wy możecie spróbować! Oczywiście wykonanie sprzętu narciarskiego wymaga kowalstwa na poziomie 100 i broni dwuręcznej (kijki!) na równie wysokim. Ale sama jazda to nie wszystko, trzeba się zastanowić gdzie mógłby powstać ośrodek narciarski. Do Białej Grani jest najlepszy dojazd z całego Skyrim, jest baza gastronomiczno-noclegowa i miejscowe dziewuchy. Ale do gór jest jednak dość daleko i za dużo Cesarskich łazi, żeby naprawdę dobrze się zabawić. Ivarstead jest spokojne i położone nad jeziorem zapewniającym wodę do armatek śnieżnych. Ale to straszna dziura, z daedrycznych ruin zalatuje stęchlizną, a tuż za wioska można się natknąć na trolla. Pozostaje w takim razie Rzeczna Puszcza – karczma jest, do Białej Grani rzut hełmem. Góra blisko, zachodnie zbocze. Idealne miejsce!
Albo taki problem: znowu muszę iść do Wichrowego Tronu, żeby kogoś tam spotkać... Chce mi się leźć tam parę godzin?
Podróżując przez Skyrim nie mieliście wrażenia, że tę wielka kraina jest tak naprawdę dużo mniejsza niż się wydaje w pierwszej chwili? Że z miasta do miasta można przejść na piechotę w kilkanaście minut a monumentalne Gardło Świata okrążyć w jeden dzień i zdążyć do domu na Wiadomości? Ale wrażenia się nie liczą, trzeba jakoś zmierzyć odległość. Na przykład między Białą Granią a Wichrowym Tronem. Na początek przemierzyłem tę trasę truchtem, drogą, bez skrótów czy zatrzymywania się na walki. Zajęło mi to 9 i pół minut realnego czasu i 3h 4min w czasie Tamriel. Jeżeli przyjmiemy, że taki luźny bieg pozwala poruszać się ok. 8km/h to znaczy, że trasa z Białej Grani do Wichrowego Tronu to około 24 km! I to wijącą się drogą. To jest tyle co z Saskiej Kępy do Pruszkowa, jak z Widzewa do Pabianic, jak z Gdyni do Gdańska, to jest mniej niż długość autostradowej obwodnicy Wrocławia. Hmm… Raczej odradzam poruszanie się pomiędzy miastami wozem, tym wynajmowanym za 200 septimów. Co prawda, w „realu” podróż z Białej Grani do Wichrowego Tronu to tylko kilka sekund, ale w czasie Tamriel to trwa ponad 9h! To daje jakieś 2,6 km/h, dwa razy wolniej niż piechur. Co oni z tym wozem robią? Może w śniegu grzęzną….
A konno? Proszę bardzo: 6 minut 40 sekund minut realnego czasu i 2 h 15 min w czasie Tamriel, cały czas dróżką, grzecznym kłusem. Bo już na skróty, popędzając konia do galopu dotarłem tam w 5 minut realnego czasu i jakieś 1h 40min czasu Tamriel. A to jest prawie połowa szerokości Skyrim! Dwie stolice różnych dzielnic. To znaczy, że można wstać rano o 6:00, zjeść śniadanie w Markarcie, wskoczyć na konia o 7:00, około południa być już w Wichrowym Tronie po drugiej stronie Skyrim, zjeść obiad w Gospodzie pod Knotem i przed 18:00 być z powrotem w domu w Markarcie i obejrzeć sobie meczyk.
Naprawdę jestem pod wrażeniem tego, jak twórcom gry udało się zasugerować ogrom tej krainy, która tak naprawdę jest tylko dwa razy większa od gminy Końskie. Nomen omen.
Wiadomo, w Skyrim można kupić sobie dom. Ale czyżby i w Skyrim nieruchomości były zbyt drogie? Płacić można tylko żywą gotówka, nie ma kredytów, cóż za niedopatrzenie! Łupiłbym krypty i szukał rudy złota nawet w nocy mając ratę za dom w Białej Grani do zapłacenia. Albo skupiłbym się na unikaniu windykatorów, na których typowałbym Thalmorczyków (bo nadęte buce) albo Khajitów (bo cwane gnojki).
Jednak żeby ocenić czy nam się opłaca kupić dom w Skyrim, trzeba najpierw wiedzieć jakie są ceny za metr kwadratowy. Weźmy taki Wietrzny Domek w Białej Grani – pierwszy jaki można kupić, takie Mieszkanie dla Młodych Smoczych Synów. 5000 septimów w stanie deweloperskim. Ale ile ma metrów kwadratowych? Przyjrzyjmy się posadzce naszego domku jest podzielona na spore kwadraty, ale jak je zmierzyć? Trzeba użyć jakiegoś banalnego przedmiotu, w miarę długiego i prostego, używanego w każdym świecie zamieszkiwanym przez ludzi. Nie, nie mam na myśli miecza świetlnego… Miotła! Szybki przegląd ofert na Allegro oraz dochodzenie we własnym domu pokazały, że standardowa miotła ma ok. 1,2m długości. Teraz wystarczy ukraść/kupić gdzieś kilka mioteł…
Kwadrat na podłodze Wietrznego Domu ma bok o długości 2 mioteł, czyli 2,4m! I teraz liczymy: parter to 2 na 5 kwadratów + 2 kwadraty w kanciapie z warsztatem alchemicznym. Czyli 12 kwadratów o boku 2,4 m to… 69 m2! Piętro ma tyle samo, ale trzeba odliczyć jedne kwadrat zabrany przez schody. Czyli Wietrzny domek ma jakieś 132m2! Nie najgorzej! Czyli płacimy 37,7 septima za metr kwadratowy. Ale co to właściwie znaczy? Cena w jakieś wymyślonej walucie… trzeba to porównać z cenami realnych produktów.
-
produkt***
Ceny we Wrocławiu
Ceny w Skyrim
chleb
3,30zł
4 spt.
piwo
3 zł
9 spt.
wino
20zł
21 spt.
M2 mieszkania
5020zł*
37,7 spt**
Czyli żeby kupić sobie metr mieszkania we Wrocławiu, musimy NIE wypić jakiś 1670 piw, albo 250 butelek niedrogiego wina. Ewentualnie, jeżeli ktoś nie chce trzeźwieć, może przez ponad 4 lata nie jeść chleba…żeby kupić jeden metr mieszkania w piastowskim Breslau. A 139 metrów kwadratowych to będzie jakieś 232130 browarów , jeżeli dotychczas piłeś 3 dziennie to przejdź na kranówkę na jakieś 211 lat.
A w Skyrim? Metr mieszkania to jakieś 4 piwa, a cała chata w Białej Grani, z widokiem na Smoczą Przystań, to jakieś 555 piw!
No to mi się podoba… przy tych cenach stać nas nawet na pomoc domową, żeby tu trochę pozamiatała… Lydia! LYDIA!!!
* * *
Wystarczy już tych dziwnych pytań i jeszcze dziwniejszych odpowiedzi. Jeżeli ktoś dotarł do końca tego tekstu, to musi lubić TES V: Skyrim przynajmniej tak bardzo, jak ja.
Żegnaj, Lydia… to był piękny kawałek nieprawdziwego życia… czas to odinstalować…