web analytics

«

»

To idzie starość (po Diablo III)

Prowiant gotowy! Huzia na Diaboła...

Czy wiecie jaki dziś dzień? Tak, tak! Wiemy, że boicie się już otworzyć nawet lodówkę bo tak jak w tym starym kawale wyskoczy z niej Lenin… to jest Diablo III. Owszem. Ten krótki tekst też będzie o słynnej grze Blizzarda, a raczej o jej premierze w pewnym sklepie.

Nie byłem na nocnej premierze Diablo III i muszę uczciwie przyznać, że była to z mojej strony bardzo dobra decyzja. Tak przynajmniej uważam teraz po obejrzeniu w Sieci kilku relacji z tego wydarzenia. Miałem ochotę, tuż po emisji reklam poprzetykanych fragmentami filmu „Anioły i Demony” (kocham telewizję Polsat) ruszyć żwawo do odległej o jakieś 8 kilometrów „Galerii Handlowej” i na własne oczy przekonać się ileż to fanów najnowszej gry Blizzarda postanowiło zarwać nockę. Niestety mając w pamięci traumatyczne przeżycia sprzed kilku lat, kiedy to w pewnym bardzo cywilizowanym kraju (czyżby?) razem ze znajomymi ruszyliśmy w tak zwany „Czarny piątek” na zakupy. Dość powiedzieć, że nie kupiłem nic, a moim jedynym wspomnieniem oprócz ścisku w którym niemalże wyzionąłem ducha była biegnąca na mnie z wrzaskiem i obłędem w oczach murz… pardon! Afroamerykanka tak na oko 170 kilowa z dwoma(!) telewizorami LCD marki RCA pod pachą. Uwierzcie, że już w duchu żegnałem się z tym ziemskim padołem łez.

Na szczęście jakoś przeżyłem, ale od tamtej pory jak ognia unikam różnej maści wyprzedaży, nocnych premier i innych podejrzanych „eventów”. Ja rozumiem gdyby tak jeszcze na tę nocną premierę trzeciego Diablo dali jakąś promocyjną cenę. A tu nic z tych rzeczy. Tak więc szkoda zdrowia!

Mimo wszystko byłem ciekawy, a więc o niemiłosiernej wręcz godzinie 7:30 zwlokłem się z barłogu, dokonałem ablucji i podjąłem decyzję, że jednak ruszę zadek do wyżej wspomnianej „Galerii H.”. Oczywiście najpierw musiałem wyprowadzić psinkę na poranny spacer – nie ma zmiłuj!

Jadąc „do miasta” trafiłem oczywiście na korek, a więc cała droga zajęła mi jakieś 40 minut. Do G.H doczłapałem w żółwim tempie na jakieś 5 minut przed godziną 9. Dobra nasza! Pomyślałem sobie, bo będę akurat na otwarcie obydwu sklepów z multimediami, jakie znajdują się w „G”. Jednym z nich jest umiejscowiony na parterze Empik, a drugim Saturn. Na początek rzuciłem okiem na Empik. Tam było jak zwykle. Przy wejściu kręcił się jak bąk łysy ochroniarz, a w tle obskurny stand z rozdziewiczonymi z papierowej okładki pudełkami z Diablo III. Zakupowiczów? ZERO. Cena? 179 pln. Parsknąłem śmiechem i udałem się na górę do Saturna.

Tu drobna uwaga odnośnie tego konkretnego sklepu Empik. Nie jestem uprzedzony – do dziś pamiętam jak w innej placówce tego giganta prawie spod ziemi wydobyto mi jeden egzemplarz Red Dead Redemption w wersji na Playstation 3. Kto pamięta jakie były kłopoty z dostępnością RDR w dniu jego premiery ten wie o co chodzi. Tak więc nic do samego „E” nie mam, ale do tego konkretnego salonu już tak. Obsługa składa się z niekompetentnych, sfrustrowanych bałwanów, którzy nie potrafią nawet porządnie przykleić stickersa z ceną na pudełko z grą. Przykład z życia? Proszę bardzo – Przy okazji premiery Battlefield 3 na każdym pudełku  empikowskim były DWIE ceny. Kiedy uprzejmie zapytałem, która jest właściwa usłyszałem cytuję:… a taka, którą sobie pan wybierze. W duchu powiedziałem wtedy temu panu, żeby poszedł wykonywać pewną czynność seksualną po czym odłożyłem pudełeczko na stojaczek i poszedłem na piętro do Saturna.

Mając w pamięci tamto wydarzenie postałem jeszcze kilka minut patrząc, czy ktoś nie kupił tego DIII za 179 zeta i pobiegłem na górę. Była jakaś 9:10 kiedy zawitałem do Saturna. Powitały mnie… pustki. Cóż! Sklep jest ogromny, ale w oddali na dziale multimedia widziałem jakąś kotłowaninę. Mijało mnie też kilka osób.

Dotarłem do standu z Diablo III. Nie dość, że był tańszy niż w Empiku o całe 10 złotych (oni to robią tym na dole chyba złośliwie…), ale i klientów było całkiem sporo.

Ruszyłem do kasy, a tam… kolejka na jakieś dziesięć, no może trzynaście osób. W tym ze dwie panie. Wszyscy elegancko ubrani (ja także!), a większość pod krawatem. Wiek? Dam sobie uciąć lewą dłoń, że nie było tam nikogo poniżej 25 roku życia. Zaryzykuję nawet, że było tam więcej graczy w wieku grubo powyżej trzydziestki. Wyglądało to dość komicznie. W każdej kasie podobna kolejka. Każdy, dosłownie każdy ściskał w dłoni pudełko z Diablo III. Niektórzy zaczęli ze sobą rozmawiać zauważając komiczność sytuacji. Ktoś dzwonił do pracy mówiąc, że się spóźni. Inny kaszlał i zbolałym głosem zapewniał, że musi iść do lekarza bo go „rozłożyło” i tak dalej. No i wszyscy mieli uśmiechnięte twarze i iskierki w oczach – jak u dzieci, które dostały cukierka.

I ja tam byłem. Żadnego nastoletniego „gimbusa” kupującego trzeciego Diablo nie zauważyłem. A potem opuściłem Galerię Handlową i przypomniało mi się jak wiele lat temu przepowiadano, że i w  Polsce nastanie ten cudowny dzień, że elektroniczną rozrywkę opanuje ekhem…. „średnie pokolenie”.

To z krokodylą teczką i zegarkiem TAG Heuer na lewym przegubie dłoni. I wiecie co? Bardzo mnie to cieszy.

 

 

YouTube player