Co dziś mamy? Oczywiście piąteczek, weekend, wolne i w ogóle! Za tydzień Wielkanoc i nadeszła wiosna. Jest dobrze, ale my wyruszyliśmy z drużyną Gimbusów do galaktyki Andromedy. Nie ma w niej za dużo kosmitów, ale są za to geje, lesbijki, przedstawiciele mniejszości no i w ogóle! W końcu to gra od BioWare.
Archowum tagów: jolo
Zagrać w Dark Souls i umrzeć. Właściwie umrzeć wielokrotnie, bo w tej grze to nagminne zjawisko. Dark Souls stał się synonimem ekstremalnie trudnej rozgrywki, która na pierwszy rzut oka wygląda na czysty masochizm. Zresztą co można myśleć o grze, której podtytuł brzmi „Prepare to die”, a napis NIE ŻYJESZ jest jednym z najczęściej oglądanych przez gracza? Ale czy ta gra jest faktycznie tak kosmicznie trudna? Absolutnie nie.
Późny wieczór, a właściwie noc. Cały dom już śpi. Nikt nie woła, nie dzwoni, nie przeszkadza, nie odrywa od rozgrywki. Po domu nie biega też moja 5-letnia pociecha dla której niektóre obrazy z gier (takich jak choćby The Walking Dead) nie byłyby wskazane. Idealna pora dla gracza. Nalewam sobie kufel zimnego, jasnego. Siadam wygodnie w fotelu przed komputerem. I… nic.
Przez ponad trzydzieści lat branża gier komputerowych doczekała się tytułów dziś określanych kultowymi lub legendarnymi. Wśród nich mamy sporo takich, które zapisując się złotymi zgłoskami wprowadziły do wirtualnego świata wyrazistych, charakterystycznych bohaterów – Guybrush Threepwood, Lara Croft, milczący Gordon Freeman, Sam Fisher, Marcus Fenix czy Max Payne – to tylko niektórzy z nich.