web analytics

«

»

Recepta na kwiecień

Digital Cormac na widok trailera Grimrock

Koniec zimy (uparcie padający za oknem śnieg mógłby teraz zaprotestować) to też koniec okresu głośnych premier, zaplanowanych na poświąteczny sezon. A to oznacza początek posuchy. Nadciągnął sezon ogórkowy i wysypu nowych gier AAA nie należy się spodziewać. Ale to nie znaczy, że w kwietniu nie będzie w co grać.

Legend of Grimrock

Tym zachwycał się już jakiś czas temu doktor Cormac. Nic dziwnego, każdemu miłośnikowi oldschoolu Legend of Grimrock musi się rzucić w oczy jako potencjalny hit. Jeżeli pamiętacie i miło wspominacie takie starocie jak Dungeon Master, Ishar albo Eye of the Beholder, to schodząc do lochów w Grimrock z pewnością poczujecie się jak w… ciemnym, śmierdzącym stęchlizną labiryncie, w którym za każdym rogiem czają się ohydne stwory i nie można zrobić trzech kroków bez wpadnięcia w pułapkę. Czyli wspaniale.

Takich widoków... na pewno nie będziecie podziwiać

Gdyby trzeba było scharakteryzować Legend of Grimrock w kilku słowach, brzmiałyby one tak: hołd złożony dungeon crawlerom. Co prawda ten specyficzny gatunek został usunięty w cień gdzieś pod koniec ery kamienia łupanego, ale niezależne fińskie studio Almost Human zupełnie nic sobie z tego nie robi. I przedstawia nam czterech śmiałków, uwięzionych na dnie lochów pełnych najprzeróżniejszych niebezpieczeństw. Możecie oczekiwać wszelkiego typu plugastwa dybiącego na wasze wirtualne życie i pałętania się po długich, mrocznych korytarzach w poszukiwaniu dźwigni, tajemnych przejść i głęboko ukrytych artefaktów.

Eksploracja, zagadki i walka – tak można w skrócie opisać przygody, jakie czekają nas w lochać Grimrock. A więc szykują się naprawdę radosne godziny spędzone na pełzaniu po obmierzłych podziemiach. Bo czego więcej można by oczekiwać po pecetowej grze?

Jeśli wasza odpowiedź na to pytanie brzmi „bajecznej grafiki” to fakt, mogliście trafić lepiej, ale za to muzyka na trailerach brzmi pysznie! Premiera 11 kwietnia.

YouTube player

Prototype 2

Pierwszy Prototype był jednym z najgłośniejszych tytułów związanych z ogromnym hypem na sandboksowe gry. Czemu? Dobre pytanie. Sam nigdy do końca nie rozumiałem tego fenomenu. Owszem, szlajanie się po Manhettanie było całkiem przyjemne. Mogłem naprawdę długo szybować sobie pomiędzy budynkami, wspinać się na Empire State Building i biegać po Central Parku. Szukanie najróżniejszych znajdziek było zdecydowanie najciekawszym elementem Prototype. Niestety, by uściślić, jedynym ciekawym. Radical Entertainment miało więc sporo do poprawy…

Jestem James. Jestem mutantem od kwietnia.

…ale mieli na to aż trzy lata, więc można chyba oczekiwać, że jakichś ciekawych zmian się doczekamy. Fabularne trailery pokazują, że moglibyśmy się spodziewać w klimatu w stylu flashbacków z Jestem Legendą, ale zaprezentowane dotychczas gameplaye raczej nie pozwalają utrzymać tego wrażenia. Pokazują w gruncie rzeczy to samo, co widzieliśmy już w jedynce. Czyli totalną rozpierduchę. Mutantów. Wybuchy. Żołnierzy strzelających gdzie popadnie i głównego bohatera wykonującego na nich efektowne finishery. Próbuję się zmusić do tego, ale jakoś nie potrafię spojrzeć na najgłośniejszą premierę kwietnia zbyt przychylnym okiem. No ale pierwsza część zebrała całkiem niezłe oceny i sprzedała się w ponad 2 milionach egzemplarzy, coś w niej więc musiało być. W Prototype 2 prawdopodobnie tego czegoś będzie „więcej, mocniej i bardziej”, także jeśli początek perypetii Aleksa Mercera przypadł wam do gustu, spokojnie możecie odłożyć pieniądze na ich kontynuację. Konsolowa wersja ukaże się już 24 kwietnia. Na pecetową niestety trzeba jeszcze poczekać kilka miesięcy, do końca lipca.

A wy w co zamierzacie grać w przyszłym miesiącu?

YouTube player