Magią i mieczem mości panowie huzia na potwory W Baldur’s Gate III. Lejemy paskudne Gobliny, Ogry, Gnolle* i Illithidy.
Witajcie w (jakżeby inaczej) spóźnionym Obchodzie tygodnia. Spóźnionym bo zaspałem. No nie, nie zaspałem Po prostu kiedy w weekend zakończyłem razem z kolegami doktorami Jolem i digital_cormakiem sesję multiplayer w Tiny Tinę odpaliłem dłuuuugo nieuruchamianego u mnie Baldur’s Gate III. Ot, pojawił się przecież nowy patch więc zerknąłem z ciekawości. Ocknąłem się o szóstej rano. Ech, ależ to jest dobra gra. Miło było wrócić do Faerunu i perypetii mojego tarczowego krasnoluda. Barda o uroczym imieniu Buenor Małakuśka. Tak, wiem wybranie krasnoluda na barda to pomysł dziwaczny, ale taką miałem fantazję i już. Grając w BG3 przypomniały mi się dawne czasy, kiedy razem z przyjaciółmi graliśmy w „papierowe” D&D… wtedy jeszcze z przedrostkiem „Advanced”. To były czasy.
Co jeszcze? Cały czas gram w Star Wars Outlaws na Xbox Series X. Tu również wjechał update, który nieco poprawił fatalny stan tej gry.
Co oprócz gier? W serwisie Netflix oglądam drugi sezon koreańskiego serialu Potwór z Gyeongseongu. Obejrzałem też nowe Miasteczko Salem w MAX. Nie polecam. Ten film dobitnie pokazuje, że adaptacje prozy Stephena Kinga sprawdzają się jako np. mini-seriale, albo podzielone na części jak TO, a nie dwugodzinne filmy „kinowe”.
*Ciekawostka, czy wiecie, że Gnolle mają bardzo szlachetne. Ekhem… „literackie” pochodzenie? Mówiąc w wielkim skrócie Gnolle narodziły się w głowie słynnego Lorda Dunsany i zostały zzadoptowane na potrzeby Dungeons&Dragons.