web analytics

«

»

Obchód tygodnia #541

Uwaga ludziska, uwaga! Jest paskudnie gorąco, a ten Obchodzik jest pisany na emigracji ;)

Piszę ten Obchód tygodnia w połowie tygodnia, a konkretnie mamy środowy wieczór. Dlaczego? Co się stało? Cóż, jutro z samego rana jadę w Polskę (jakieś 600 kilometrów). Zapowiadają się paskudne upały, ale na szczęście mam w samochodzie klimatyzację więc powinno być dobrze. Dlaczego jednak Obchodełek tak wcześnie? Nie będzie mnie kilka dobrych dni, a nie jestem pewien, czy będę miał dostęp do Internetu i komputera. Tak więc piszę ten tekst wcześniej i (magia!) wrzucę go w piąteczek z komóreczki. Przed wyjazdem pograłem trochę dłużej w horror The Quarry. Jeśli będę miał dostęp do Internetu i komputera to być może znajdę czas i coś skrobnę o tej grze. Choć nie wiem, czy znajdę na to czas. Cóż, najwyżej naszą opinię o tej grze poznacie dopiero po moim powrocie do domu. Najgorsze jest jednak to, że według prognozy pogody w Lublinie, gdzie będę przebywał w najbliższych dniach mają panować afrykańskie upały więc gorzej już być po prostu nie może. Od czasu, kiedy przeprowadziłem się nad morze nie mogę już znieść upałów w innych częściach naszego pięknego kraju. U mnie w Gdańsku, nawet jeśli jest bardzo gorąco to zawsze jest ten morski „mikroklimat”, mniej lub bardziej przyjemna bryza i daje się jakoś wytrzymać upalne dni. Na Lubelszczyźnie ludzie nie mają tego komfortu niestety.

Tak więc nie będzie tradycyjnego pytania w co gram. STOP! Będzie, ponieważ w podróż zabieram zakupione niedawno Nintendo Switch i będę siekał w Mariana, Bayonettę 2, Zeldę i tak dalej. Nie będę się nudził. Do tego Kindel napakowany książkami i jakoś dam radę!

UPDATE: Jest piątek i jednak udało się – mam dostęp do Internetu więc aktualizuję nieco ten Obchodzik. Niestety jest gorąco. Gorąco? To mało powiedziane. Dziś miałem dość intensywny dzień w Lublinie. Jeździłem tu i tam i słońce po prostu waliło z nieba jak młotem. W cieniu 32 stopnie. Po prostu topiłem się i po chwili byłem tak zmęczony, że hej. Żadna to przyjemność co chwilę wsiadać do auta czuć chłodek błogiej klimatyzacji tylko po to, aby po chwili wyjść z samochodu i poczuć obrzydliwy atak gorącego powietrza.

Ratowałem się nieco zimnymi napojami, ale i tak prawie się roztapiałem w tym upale. Na pociechę podjadłem sobie pysznego kebabika z mięskiem z jelenia (tu link). Mimo srogiej ceny, za dwie miseczki zapłaciłem osiem dyszek to było warto (Tu Link zobaczcie sami). Teraz siedzę sobie przed laptopem i mimo zapadającej nocy nadal jest okrutnie gorąco. W dodatku jutro, czyli w sobotę w Lublinie ma być jeszcze gorzej. To jakaś masakra po prostu.

Moją lekturą w najbliższych dniach będzie kolejny tom Koła czasu Roberta Jordana.