Mamy weekend, niesamowicie paskudną pogodę. No, ale przynajmniej jest WOŚP i możemy sobie pograć w spokoju.
Za oknem wieje wiatr! Co ja wygaduję? Za oknem niemalże armagedon a okrutne wiatrzysko wyje jak potępione dusze uwolnione z dna samego piekła. Kilkanaście minut temu pod mój dom zajechała Straż Pożarna, bo na samochód „somsiada” zwaliło się całkiem pokaźne drzewo. Po prostu pech. Całą niedzielę padał na przemian deszcz, śnieg i dla odmiany śnieg z deszczem :P. Po prostu masakra. Cóż zatem pozostaje? Siedzimy w domowych pieleszach i gramy. Tylko w co?
Postanowiłem wrócić do przeszłości i do napędu XsX’a włożyłem zakurzoną płytkę z Asasynem. Tak… z pierwszym Asasynem tym na Xboksa 360. Nowy Xbox zakaszlał, pochrypiał… ściągnął jakieś updejty i mogłem zagrać w AC w 60 klatkach na sekundę! Cholera ta gra ma już 15 lat. Ależ ten czas leci. Z czystej ciekawości sprawdzę też na dniach inne (pudełkowe) gry z X360, które gdzieś mi zalegają w piwnicy. Ciekawe jak będą się prezentować na mocarnym Xbox Series X.
Co jeszcze? Na tapecie mam drugą część Spelunky. Oprócz gier oczywiście oglądam seriale, bo co robić w taką pogodę? Na platformie Netflix wjechał koreański serial o Zombie All of Us Are Dead. Lubię koreańskie seriale, a jeszcze bardziej uwielbiam koreańskie seriale o zombiakach. Tak więc czeka mnie prawdziwa (mózgowa?) uczta!
Oczywiście nie tylko gramy i oglądamy. Także czytamy. Co? Moją lekturą w ostatnich kilku dniach jest Projekt Hail Mary Andy’ego Weira. Pamiętajcie też, że trwa WOŚP więc nie żałujcie grosika!