To będzie najsmutniejszy Obchód tygodnia w historii naszego małego szpitala. Po prawie 17 latach odeszła kochana Grastropsinka. No i właśnie… znowu łzy podeszły mi do oczu. Niestety, po prawie siedemnastu latach odeszła na zawsze moja kochana psinka, Balbinka. Na Grastroskopii zwana Grastropsinką. Tak, ten „Obchód” będzie o psie. Zwierzaku, którego wychowałem od maleńkości i który był ze mną w chwilach dobrych i złych… tylko prawdziwi „psiarze” zrozumieją mój ból (kociarze też!). Zwierzaki, a raczej psiaki miałem od dzieciństwa. Wychowywałem się z psami, rosłem z nimi. Balbinka to mój drugi Foksterier. Uwielbiam tę rasę. Wcześniej także miałem pieska tej rasy. Też dożył sędziwego wieku, a więc już to kiedyś przeżywałem, ale i tak rzewnie płakałem.
Psinkę Balbinkę znała też ekipa Grastro. Kolega Cormak przywiózł jej nawet WIELKĄ kość, kiedy przyjechali do mnie w odwiedziny. Psinka była niesamowicie szczęśliwa z tego prezentu. Czego dowodem fotki, które znajdziecie TU. Balbinka przyjechała do mnie w 2002 roku… odeszła wczoraj. Śpij spokojnie mój kochany, kudłaty aniołku… może kicasz gdzieś sobie po jakichś zwierzakowych Polach Elizejskich i jesteś szczęśliwa. Może jesteś „Gdzieś Tam” razem z moją kochaną Mamą za którą tak tęskniłaś, kiedy odeszła już prawie dekadę temu… Może kiedyś się jeszcze spotkamy. Ty, ja, Bobik (poprzedni foksik), Mama.
Kiedy Balbinka przyjechała do mnie, była za mała, żeby wejść po schodach – choć dziarsko próbowała ta puchata kuleczka, to musiałem ją wnosić na górę :) W ostatnich dniach swojego żywota musiałem ją wynosić na dwór ponieważ nie miała już sił. W końcu musieliśmy w domu podjąć tą smutną decyzję i udać się do weterynarza. Pociesza mnie to, że nie cierpiała…Patrzę też wstecz i choć mam łzy w oczach to myślę, że zafundowałem jej życie sielskie-anielskie i dobrze jej było u nas. Były też momenty grozy, lata temu biduleńka miała paskudnego guza. Na szczęście nie poddaliśmy się i po kilku operacjach Balbinka wróciła do zdrowia. Pani weterynarz ostatnio powiedziała, że dzięki temu dalismy jej dodatkowe lata życia. O tych ciężkich chwilach też pisałem Wam w Obchodzie tygodnia… 5 lat temu. Jak ten czas leci.
Żegnaj mój kochany piesku. Dom bez Ciebie jest taki smutny, cichy i pusty. Zostały mi filmy z Tobą i zdjęcia. Bardzo dużo zdjęć. To tyle co nic, ale musi mi wystarczyć. Poniżej chyba jeden z najszczęśliwszych dni w życiu Grastropsinki, Balbinki – biegała sobie na wsi, ganiała koty i w ogóle. Sama radość. Tak chciałbym Cię zapamiętać mój kochany piesku.