web analytics

«

»

Obchód tygodnia #319

Obchód tygodnia #318

Obchód tygodnia #318

Mówią, że licho nie śpi… Cóż, tym razem, jako jedyna osoba będąca w pełni sił fizycznych i jako takich umysłowych, postanowiłem na chwil kilka – do czasu odzyskania pełnej witalności przez Doktora Carnage – przejąć stery Szpitala. Tekst ten jest jednocześnie moim debiutem w uwielbianym przez miliony i wyczekiwanym każdego tygodnia kąciku cyklicznym, zatytułowanym „Obchód Tygodnia”, więc przywitajcie mnie brawami… to znaczy, ekhm, bądźcie wyrozumiali.

W szerokim i wąskim – subiektywnie, z pozycji niżej podpisanego, który newsów z Branży nie śledzi – świecie furorę zrobiła ostatnio informacjia o swoistym remasterze ukochanej gry szacownego Doktorstwa grastropicznego (no pun intended), czyli RED DEAD REDEMPTION. Jako, że się na tym nie znam – techniczną gadkę pozostawiam Panu z DigitalFoundry – ale posiadam dwoje sprawnych oczu, stwierdzam z ubolewaniem (mojego portfela wciąż dobiegającym z miejsca, w którym go prewencyjne zakopałem), że o mały włos wzmiankowanych wcześniej gałek ocznych nie straciłem, bo prawie podążyły śladem opadniętej na podłogę szczęki. Ta niemal ośmioletnia gra, której szwy zachwycających już dawniej szatek ludzie z Rockstar właśnie naciągnęli do granic możliwości, w zestawieniu z nowymi produkcjami sprawiać może wrażenie nieco uboższej krewnej, a jednak jej prawdziwa, nieprzemijalna uroda zyskała. I może być od teraz podziwiana w 4K. Dość tych metafor – dzięki wysiłkowi ludzi z Rockstar RED DEAD REDEMPTION stało się grą, dla której kupiłem dwie konsole! W okolicach 2011 roku był to XBOX360, wczoraj XBOX ONE X.

Powrót na prerię okazał się niezwykle udany a przy okazji miałem możliwość przetestowania nowej konsoli, która dotarła do mnie z – rzecz niemal niespotykana! – FIZYCZNĄ kopią gry Far Cry 5. Niestety, współczesny western przegrał w przedbiegach z westernem klasycznym. Sześć godzin – przy czym, niech to diabli porwą!, znowu jakieś 2 godziny spędzone przy Texas Hold’em – w świecie Red Dead Redemption pękło, jak lasso na nieokiełznanym ogierze! Miło być znowu w siodle, zwłaszcza w okolicznościach tego (podciągniętego) przepychu wizualnego. Być może wkrótce uraczę Was jakimś materiałem wideo… hm, bowiem dzisiaj wypróbowując – działający skądinąd bardzo dobrze – serwis streamingowy MIXER, nie ustawiłem zapisu sesji.

Serialowo, przypominam („Danger, Will Robinson!”), że od piątku możecie oglądać remake – podobno udany, ja zabieram się za niego niebawem – kultowego serialu amerykańskiego „Lost in Space”. To na platformie Netflix, a tamże czeka na Was też wspaniała makabreska familijna ;–) czyli, drugi sezon „Serii Niefortunnych Zdarzeń”. Drugi sezon – choć wydaje się to niemożliwe – jest jeszcze lepszy niż pierwszy! Książkowo zaś, zachęcam do zapoznania się z czytanym właśnie przez Waszego uniżonego thrillerem „Dwa Oblicza” autorstwa Agnieszki Bednarskiej. Książka pełnymi garściami czerpie z klasycznego horroru (opuszczony szpital na wzgórzu, zasiedlony przez skrywające mroczne intencje i tajemnice postaci, w którym schronienie znalazła, uciekająca przed rodzicami zamierzającymi „sprzedać” jej nienarodzone dziecko, młoda dziewczyna) i, mimo iż tu i ówdzie przebija ślad kalki tych, czy innych znanych skądinąd motywów, to książeczka mocno trzyma w napieciu i naprawdę trudno się od niej oderwać.

Cóż, na zakończenie życzymy Doktorowi Karnasiowi rychłego powrotu do zdrowia i mamy nadzieję, że już za tydzień osobiście zaprosi Was do „Obchodu Tygodnia”. A poniżej wzmiankowany wcześniej filmik, który obejrzeli już chyba wszyscy i który winny jest przedwczesnej śmierci jednego, całkiem jeszcze dobrego portfela. Do zobaczenia!