Przed nami kolejny weekend. Co będziemy robić? Przeniesiemy się na post nuklearne pustkowia, aby walczyć z mutantami, Radskorpionami i robalami, także tymi, które rozwalają rozgrywkę. Na deser Żółwie Ninja.
Od tygodnia wsiąkłem na amen w uniwersum czwartego Fallouta. Tak, tak. Gra wygląda jak oridukcja sprzed jakichś czterech , pięciu lat, ale i tak nie mogę się od niej oderwać. Miałem jeszcze w tym tygodniu napisać jakiś tekst (Jasinsky już to zrobił), ale dałem radę zamieścić tylko gameplaye. Po prostu gram powoli i delektuję się F4 mimo, że mam już ponad 30 godzin na liczniku. Nie dotarłem jeszcze nawet do Diamond City. Chyba czas to nadrobić. Niestety podczas penetrowania pustkowi z wiernym robotem Codsworthem, któremu nałożyłem fikuśny kapelutek kilka razy po prostu trafił mnie szlag – jest trochę bugów, ale na szczęście ten o którym rozpisują się w „internetach” mnie nie dopadł (chodzi konkretnie o pewną lokację do której nie można wejść bo… gra się wykrzacza) i mogłem wykonać misję. Acha… pewnie ktoś zapyta dlaczego nie łażę po świecie Fallouta z psem Ochłapem (Dogmeat). Zostawiłem go w osadzie ponieważ… tak strasznie piszczy, kiedy dostaje w tyłek od supermutantów, że robi mi się po prostu słabo. Na naszym blogu zamieściliśmy też teścik zestawu mysz plus klawiatura COMBAT FX-ONE z Biedronki. Możecie go przeczytać pod tym adresem. A wideo z unboxingiem po prostu stało się hitem naszego kanału (sam nie wiem co mam o tym myśleć – w tej chwili ma już na liczniku zacne 5710 odtworzeń)
Co jeszcze? Skoro mamy weekend to sięgnę po jakąś lekturę. Moim wyborem na nadchodzącą sobotę i niedzielę jest Ewangelia według Lokiego Joanne Harris.
A wy? Co będziecie robić w weekend? Czy też gracie w Fallout 4? Na deser Żółwie Ninja! A także moja epicka walka z Behemotem.