Witajcie w kolejnym wydaniu naszego piątkowego cyklu. Weekend zaczął się dość paskudnie. Z nieba leje się żar godny jakiegoś afrykańskiego państwa. Trudno! Jakoś trzeba będzie wytrzymać do września, albo października.
Nie ma co ukrywać, że przy życiu trzymają mnie tylko bardzo zimne napoje (bez)alkoholowe, lody, sorbety i pyszny chłodnik. Taka pogoda ma się dopiero skończyć w przyszłym tygodniu i to dopiero pod jego koniec. Masakra. Jak żyć? A przede wszystkim jak tu grać w taki upał? Próbowałem nocami, ale mój monitor jest na tyle jasny, że przyciąga paskudne latające, nocne potwory. Zamykam zatem okna… duszno! Otwieram? Robactwo! Piekło i Szatani!!! No, ale przecież w coś trzeba pograć nawet jeśli komputer grzeje się niemiłosiernie, a z konsoli dochodzą dziwne piski.
Mimo wszystko dzielnie gram. W co?w dni robocze nie miałem za dużo czasu na elektroniczną rozrywkę i moje wojaże w Grze o Tron musiałem zawiesić na kołku po kilku godzinach grania, ale muszę przyznać, że dawno tak dobrze się nie bawiłem w cRPG’a. Już tworzenie postaci w tej produkcji urzekło mnie totalnie – mój Mors Westford, czyli jeden z bohaterów GoT ma podagrę, astmę i zapadnięte płuco. Więcej o tej grze napiszę przy innej okazji, ale od razu powiem, że naprawdę warto się z nią zapoznać. Co jeszcze? Kończę Spec Ops: The Line. Gra jest dość średnia, ma absurdalną fabułę, ale zagrać można. Być może posiekam też odrobinę paskudne stwory w Dungeons&Dragons Online.
Granie w Grę o Tron sprawiło, że kolejny raz sięgnąłem po książki Martina. Teraz jestem w połowie Starcia Królów.
A wy? W co zamierzacie zagrać i jaką lekturą będziecie się raczyć w te upalne dni? Poza tym podzielcie się jakimiś radami jak radzicie sobie z tą piekielną temperaturą.