Jak co tydzień, nastał Piątek. Magiczny dzień, będący wrotami do krainy relaksu, krwi, przemocy, ton ołowiu, magicznych artefaktów, ratowaniu świata, czyli tego co kochamy najbardziej – graniu.
Randall męczy Bloodborne, Carnaś (nie)stety musiał opuścić nasz szpital by udowodnić że jest człowiekiem, czyli spędzić nadchodzące święta z rodziną. Dlatego obchód w tym tygodniu popełnia największy (jedyny?) Socjopata na oddziale czyli Ja – Konsolite.
Wszyscy znajomi podniecają się Pillars if Eterninty, które jest dla Wielu spełnieniem marzeń. Moja sztuka leży i nadal czeka na zainstalowanie. Za to pograłem w PeCetową wersję Dead or Alive 5 Last Round, i w ramach „szczucia cycem” zrobiłem dwa streamy. Naprawdę dobra bijatyka, z genialnym systemem walki, prawdziwie interaktywnymi arenami, szkoda że konwersja jest niepełna. Więc po sieci nie pogram, ale skąpe stroje na kształtnych zawodniczkach umilą czas do łatki z trybem online.
Pierwszy kwietnia minął pod znakiem „braku weny”, żadnych dobrych, czy ciekawych żartów. Jeśli coś przeoczyłem dajcie znać, będę udawał że się nabrałem.
W związku z odejściem mojego ulubionego autora, postanowiłem sobie przypomnieć nieco jego wcześniej twórczości, więc przez ostatnie kilka dni zaczytywałem się Kolorem Magii, ale w oryginalnym wydaniu. Ostatnimi czasy sięgam po oryginalne wydania – taki ze mnie Poliglota…
A tym czasem święta, dziś pierwszy dzień (podobno), jutro kolejny a poniedziałek też jakieś jest. Nie wiem jakie ale cyferka w kalendarzu jest na czerwono, co oznacza albo błąd drukarni albo kolejny dzień wolny. Więc mam(y) 24 godziny więcej czasu na pogranie.
Ja ten dodatkowy czas prawdopodobnie wykorzystam by skończyć betę Chazm – indyczą metroidvanię, mocno inspirowaną Symphony of the Night. Po za tym korci mnie by zaliczyć Ori na 100%, odblokować jeszcze kilka ubranek dla dziewczyn z DOA5 i oglądnąć nowy film animowany ze stajni DC – Batman vs Robin. Nazbierało się tego wszystkiego, może jednak skuszę się Pilarsy?
A jakie są Wasze plany? Święta z rodziną, obżeranie się, święcenie jajek z partnerkami, czy jednak granie? A jeśli granie to w Co*?
Na deser, zamiast szpitalnej galaretki „zwiastun” X-WINGS.
*Problemy pierwszego świata #01 – W co Zagrać?