Witajcie w szesnastym wydaniu „Obchodu…”. Już jutro miliony fanów kopania piłki zasiądą przed telewizorami, aby obejrzeć mecz o wszystko z Pepikami. Ciekawe, czy kibice wpadną jutro w „piłkoszał”? A może czeka nas sromotna klęska? Mnie to nie obchodzi! Ja po prostu wolę sobie zacnie pograć. W końcu po to jest weekend.
Poprzedni obchodzik w którym przyznałem się, że nie lubię piłki nożnej wywołał spore zamieszanie. Jeden z moich znajomych orzekł nawet, że to jakaś aberracja, że wolę jakiś cytuję: pedalski Curling zamiast szlachetnego futbolu. Otóż oświadczam, że Curling jest bardziej macho niż kopanie nadmuchanego, świńskiego wora! Wymyślili go super-maczo-meni ze średniowiecznej Szkocji i na początku po lodzie „szorowali” wielkimi kamieniami wydobytymi z dna rzeki! No! To tę kwestię mamy chyba zamkniętą? Wróćmy do weekendu i gier.
W co zagramy w najbliższych dwóch dniach? Ja muszę dokończyć jeszcze trzy (z czternastu) rozdziałów trzeciej odsłony Maksa Payne. Jak dotąd brazylijskie wojaże byłego gliniarza podobają mi się. Choć z drobnymi zastrzeżeniami. Max Payne 3 nie ma już tego mrocznego klimatu, który towarzyszył nam w jedynce i dwójce. Być może sprawdzę też tryb sieciowej rozgrywki MP3, ale nie liczę na długą zabawę – w multi wolę odpalić sobie ot choćby Battlefield 3.
Co jeszcze? Kilkanaście minut temu rozdziewiczyłem przyniesioną mi przez kuriera paczkę. Co znalazłem w środku? Coś smacznego od Ubisoftu – cRPG’a Gra o Tron. Tak więc na weekend na pewno zanurzę się w uniwersum stworzonym przez George’a R.R Martina.
Oczywiście nie samymi grami człowiek żyje i jak zwykle sięgam na półeczkę z książkami. Moim wyborem na sobotni/niedzielny wieczór będzie Halo: Upadek Reach Erica Nylunda.
A wy? W co zamierzacie zagrać i co ewentualnie przeczytać w ten weekend?
Na deser urocze bliźniaczki…