Należę do tego grona ludzi, którzy przyzwyczajeni do jednego konkretnego urządzenia, niespecjalnie chcą zamieniać je na inne. Mowa tu oczywiście o kontrolerze, inaczej interfejsie kontroli desktopu, czyli o popularnym tandemie mysz+klawiatura. Nie sądzę, aby kiedykolwiek ktoś wymyślił coś lepszego. Inną sprawą są rozmaite kontrolery do gier, od zwykłych joysticków poczynając, na wolantach i kierownicach kończąc. Te faktycznie, zaprojektowane do konkretnych zastosowań potrafią sprawdzać się idealnie.
Ostatnim krzykiem mody w świecie kontrolerów ruchu jest oczywiście Kinekt. Tutaj jednak zdania są podzielone, ponieważ nie okazał się on, jak wcześniej zapowiadano, bezdotykowym panaceum na wszelkie zło. Niedokładny, ciężki w kalibracji, sprawiający kłopoty w małych pomieszczeniach i delikatnie mówiąc – nie pozbawiony wad. Pomijam tutaj już fakt, że został zaprojektowany stricte jako kontroler gier, więc jakakolwiek obsługa desktopu jest tu w zasadzie wykluczona.
Jak się własnie okazało, na rynku ma pojawić się kolejny bezdotykowy kontroler ruchu, tym razem jednak zaprojektowany nie tylko do gier, ale także do obsługi komputerów osobistych. Sam w sumie nie wiem, jako „stary pies, którego ciężko nauczyć nowych sztuczek”, nie jestem jakoś specjalnie przekonany, muszę jednak przyznać, że filmy prezentujące to urządzenie w działaniu robią cholerne wrażenie. O czym więc mowa?
O urządzeniu noszącym nazwę LEAP. Jest to gadżet wielkości nieco większego pendrive’a, który kładziemy sobie gdzieś w pobliżu klawiatury tak, aby „widział” nasze dłonie. Wynalazek ten, jak twierdzą jego autorzy, jest nieprawdopodobnie dokładny – potrafi rozróżnić ruch rzędu 1/100mm, biorąc pod uwagę zarówno dłonie, jak i poszczególne palce. Podłącza się go poprzez port USB i kalibruje za pomocą dołączonego do zestawu oprogramowania. Z tego co można wyczytać na oficjalnej stronie produktu, urządzenie zostało pierwotnie zaprojektowane dla grafików 3D, modelujących bryły w przestrzeni, a także dla sculptorów, klejących wysokopolygonalne modele w np. ZBrushu. Już samo to może świadczyć o dokładności urządzenia. Dodatkowo, pudełeczko to nie jest gadżetem pod jedną aplikację. Dołączone oprogramowanie pozwala na definiowanie własnych zestawów gestów, do obsługi każdego typu aplikacji i gry.
Jak to się sprawdza w praniu można zobaczyć na zamieszczonym pod tekstem filmiku. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Szczególnie ceny, ponieważ wedle zapewnień producenta, urządzenie ma kosztować 69.99$. Czyżbym więc doczekał się w końcu sterowania desktopem a’la Johnny Mnemonic? Mam taką nadzieję.