Wiele mówi się obecnie w branży o erze post-PC, kiedy poczciwe skrzynki zostaną zastąpione laptopami, tabletami i smartfonami we wszystkich wariacjach i kolorach. Wydaje mi się ona jednak dużo bardziej odległa od innej ery, ery post-DVD.
Małe wprowadzenie historyczne – format Digital Video Disc został opracowany w 1995 roku przez Philipsa, Sony, Toshibę i Panasonica jako odpowiedź na niezadowalającą jakość obrazu VCD i małą pojemność CD. Pierwsze filmy i gry PC w tym formacie zostały wydane w 1997 r. (prawdopodobnie Dragon’s Lair, ale wujek Google jest dość enigmatyczny w tej kwestii). Mimo wysokich cen napędów dla komputerów osobistych, po kilku latach format stał się standardem. Do czego prowadzi ta wyliczanka? Otóż na Blu-Ray nie ukazała się dotąd żadna gra komputerowa.
Oficjalnie zaprezentowany w 2006 roku niebieskooki format jeszcze w tym samym roku otrzymał pierwsze filmy ze stajni Sony i MGM. Kluczowe w walce z HD-DVD okazało się zamontowanie czytnika BD-ROM w konsoli PlayStation 3 – po dwóch latach pierwszy przegrał wojnę i wstrzymano dalszą produkcję. W ostatnich sześciu latach sprzedano setki milionów filmów i gier na stacjonarną konsolę Sony. Już niedługo prawdopodobnie sprzedaż filmów w wysokiej jakości prześcignie sprzedaż na DVD. Ile sprzedano napędów do PC? Nie wiem, nikt się nie chwali, bo pewnie nie ma czym – rozsądnym założeniem będzie kilkanaście milionów. Z prostej przyczyny, większość pececiarzy nie potrzebuje Blu-ray.
Zanieść pliki znajomemu? Pendrive’y kosztują grosze. Przechowywanie danych? Zewnętrzne dyski twarde są tanie, wygodne i pojemne. Gry? Nie ma i nie widać ich, być może po premierze nowej generacji konsol, a i to nic pewnego przy rozwijającej się i często wałkowanej tutaj dystrybucji cyfrowej. Nie widać też olbrzymiej różnicy w jakości multiplatformowych produkcji konsolowych, bo gry obecnie są już bardzo kosztowne, i dalsze inwestycje w wyższe rozdzielczości tekstur i bardziej złożone modele byłyby zbyt drogie przy stosunkowo niewielkim efekcie. Nawet najcięższe produkcje wciąż mieszczą się na dwóch płytach DVD9, więc po instalacji nie trzeba nimi żonglować, a zabezpieczenia związane z płytą zastępuje DRM online. Wydaje się, że jedynym obszarem na którym Blu-ray ma szansę, jest długoletnia archiwizacja danych w firmach, choć i to nie może być pewne przy rozwijających się dyskach internetowych.
Złapałem się na tym, że w ostatnich kilku miesiącach otwierałem napęd optyczny dosłownie parę razy, gdy odkurzałem coś ze sterty przygodówek zalegającej od ohoho. Nowe gry kupuję najczęściej w sieci, dane przesyłam bezpośrednio przez internet albo z wykorzystaniem flashowych kart, pendrive’ów i komórki. Nawet w kable mi się już nie chce bawić, wolę synchronizować urządzenia przez WiFi. O ile wygodniej jest wrzucić coś do chmury i przesłać link niż wypalać płyty i osobiście je przekazywać.
Napędy optyczne najpierw usunięto z netbooków, teraz także 13″ laptopy coraz częściej tracą zbędny komponent. Czy już niedługo znikną z komputerów przenośnych w ogóle? Czy potrzebujecie jeszcze czytnika DVD, czy może raczej ich tacki pozostają zamknięte i kurzą się porzucone?