Co robi prawdziwy Amerykanin? Ogląda rozparty na kanapie rozgrywki futbolu z Bud’em w łapie. Jeździ czerwonym Mustangiem nic sobie nie robiąc z galopujących cen paliw. Wzrusza się do łez przy folk-rockowej piosence „American Pie” Dona Mc’Leana, będącej dla wszystkich miłujących gwiaździsty sztandar niemalże dobrem narodowym, a także… wspiera swoich żołnierzy. Teraz ma jeszcze jedną możliwość wyrażenia swojego, tak charakterystycznego dla mieszkańców USA, patriotyzmu na pokaz. Może pójść sobie do kina. Na co? Na znajdujący się obecnie na szczycie weekendowego Box office (W Stanach rzecz jasna) film Act of Valor. Dlaczego piszemy o tej produkcji? Wystarczy, że zerkniecie na znajdujący się poniżej zwiastun. Czy czegoś wam to nie przypomina? Toż to sceny wyrwane niemal żywcem z Call of Duty/Medal of Honor/Battlefield/Socom (wpisz inny, generyczny „military shooter” z ostatnich 3 lat). Ten patos graniczący z absurdem. Dzielni, amerykańcy wojacy. No i ta stylizacja na grę wideo. Naprawdę miałem nieodparte wrażenie inspiracji CoD’e, MoH’em et cetera.
Zresztą zobaczcie sami. Scena z łodzią podwodna, widok z perspektywy pierwszej osoby, brodaty gieroj i wiele innych. Kiedyś gry czerpały pełnymi garściami z filmów (i robią to nadal). Jak widać filmowi twórcy bez najmniejszego zażenowania również sięgają po stylistykę i język hitowych gier wideo.
Ciekawe, czy na przykład takie Activision nie czuje, że przeszło im koło nosa sporo zielonych banknotów… wyobraźcie sobie film Modern Warfare i te miliony fanów w kolejce po bilet do kina.