web analytics

«

»

…a ksenomorfy cierpliwie czekają.

otwórz kochanie, ktoś stoi za drzwiami...

Co pewien czas w moim życiu nachodzi moment, gdy nabieram ochoty na przypomnienie sobie ulubionych książek, filmów, czy też seriali. Tydzień temu po raz trzeci odświeżyłem serię Stargate Atlantis, a w tym tygodniu postanowiłem jeszcze raz wsiąść na pokład U.S.S Sulaco i wraz z porucznik Ellen Ripley, oraz  kapitanem Dwaynem Hicksem, ruszyć w kierunku Acheron LV-426 na spotkanie czyhającego tam niebezpieczeństwa. Nie pamiętam ile razy oglądnąłem „Obcych” – w liczeniu pogubiłem się jakoś po dwudziestym którymś seansie. Tak, filmowa seria o przerażających ksenomorfach (a w szczególności jej dwie pierwsze części) stoi w moim filmowym rankingu na samym szczycie, zaraz obok takich pozycji jak Blade Runner i Event Horizon, a to wierzcie mi, nie są przelewki.

Zapytacie z pewnością, po co zawracam wam tym przysłowiowe „cztery litery”. Otóż zaraz po tym, gdy w mojej głowie narodził się fantastyczny pomysł odkurzenia filmu, przypomniałem sobie o pewnej grze, zapowiedzianej bodajże 3 lata temu. Grze o której, z racji dość małej ilości materiałów, czy też słabego marketingu niewielu już dziś pamięta. Chodzi oczywiście o Aliens – Colonial Marines, tytule który miał być spełnieniem marzeń RPG’owców, taktyków, jak i wielbicieli pierwszoplanowych strzelanek. Co się u licha dzieje z tym tytułem? – pomyślałem sobie, po czym momentalnie zanurzyłem macki w bagno internetu.

Okazuje się, że projekt wcale nie umarł i jak twierdzą jego twórcy, studio Gearbox, ma się całkiem dobrze. Niestety jednak, przez te wszystkie lata przeszedł kilka dość znaczących „liftingów”, które to niekoniecznie mogą się wszystkim podobać. Jak wygląda więc Colonial Marines na chwilę obecną? Postaram się pokrótce opisać wszystko to, co ostatnimi czasy upubliczniło nam Gearbox, na temat ich długo oczekiwanego dziecka.

Zacznijmy od rzeczy mniej przyjemnej. Z tego co wyczytałem, najbardziej znaczącą zmianą jest przesunięcie nacisku z gry drużynowo taktycznej, na typową strzelankę. Jeżeli w tym momencie zaczynacie schylać się po kamienie, to muszę szybko sprostować, że „przesunięcie nacisku” nie oznacza wcale rezygnacji z dowodzenia drużyną. W dalszym ciągu mamy możliwość wydawania poleceń naszym podkomendnym, choć cały system został ponoć dość mocno uproszczony.  Prawdopodobnie więc będziemy mogli wydawać rozkazy typu „idź tam”, „stój i pilnuj” , czy też „postaw automatyczną wieżyczkę tu i tu”.  Taka uproszczona mechanika z pewnością spodoba się miłośnikom czystej rozwałki, pozostawiając jednocześnie coś więcej dla graczy bardziej wymagających. Cóż, osobiście nie jestem specjalnie zadowolony z tego posunięcia, spodziewałem się czegoś nieco bardziej złożonego, choć z drugiej strony patrząc może nie będzie tak źle. Jeżeli autorom uda się zachować filmowy klimat wszechobecnego strachu i zaszczucia, to nawet na uproszczone elementy dowodzenia będzie można przymknąć oko.

Z całą pewnością najciekawszym elementem gry (na który osobiście najbardziej liczę) ma być fabuła, stworzona przez Bradley Thompsona i Davida Weddle – gości odpowiedzialnych za  scenariusz do Battlestar Galactica. Mam nadzieję, że chłopaki porządnie przyłożą się do pracy i nie dadzą ciała, bo jak twierdzi sam Gearbox, Colonial Marines ma być pierwszą w historii grą akcji z tak mocnym naciskiem na opowiadaną historię. Lekko taktyczny Aliens z porządną historią w tle? – jak dla mnie nic piękniejszego nie można sobie wymarzyć. Pozostaje tylko mocno trzymać kciuki.

tak właśnie powinien wyglądac marine!

Co do szczegółów historii ciężko znaleźć zbyt wiele konkretów. Wiadomo, że będzie pewnego rodzaju sequelem dla filmu Jamesa Camerona, w którym główną rolę odgrywa marine o imieniu Winter, wysłany wraz z kolegami na poszukiwanie oddziału zaginionego podczas misji na LV-426. Tak, tak, dokładnie tej samej LV-426 którą poznaliśmy w drugiej części filmowej sagi. Co ciekawe, gra podobno ma zaczynać się w samym Hadley’s Hope – bazie kolonistów, która została przecież zniszczona pod koniec filmu. Ciekawe jak chcą ten drobny fakt odkręcić. Dodatkowo podczas naszych kosmicznych wojaży zwiedzimy U.S.S. Sulaco, a być może nawet statek obcej rasy z pierwszej części filmu. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie w połączeniu z obiecanym ciekawym scenariuszem, brzmi to wszystko naprawdę cholernie smakowicie.
Z ciekawostek nie można nie wspomnieć o spotkaniu autorów z samym Ridleyem Scottem, który aktualnie pracuje nad swoim „Prometeuszem”, a następnie z Sydem Mead – twórcą  designu potężnej części uniwersum Obcego. Wszystko to ponoć w jednym celu – aby wygląd gry w jak  największym stopniu odzwierciedlał to, co przeżywaliśmy podczas seansu. Autorom udało się nawet położyć łapę na kilku nie wdrożonych do filmu, pierwotnych  pomysłach scenariuszowych. Nie wiadomo co z tego wszystkiego wyjdzie, ani w jakim stopniu jest to tylko marketingowym biciem piany. Z cała pewnością jednak nie można odmówić autorom zaangażowania i profesjonalnego podejścia do tematu.

Co jeszcze wiadomo o Colonial Marines? Jeśli chodzi o sama mechanikę rozgrywki to nic wielce odkrywczego nie wprowadzono. Do dyspozycji będziemy mieli kilka rodzajów broni, oraz gadżetów znanych nam już z filmu. Śmierć więc będziemy zadawać przy pomocy karabinów pulsacyjnych, miotaczy płomieni, shotgunów bojowych, pistoletów, granatów, czy też automatycznych, rozstawianych wieżyczek. HUDa jako takiego nie będzie. Energia, jak to we współczesnych produkcjach bywa, ma się automatycznie regenerować (ehh…), a ilość amunicji jak i radar, będą wyświetlane na samej broni. Co pewien czas będziemy mogli też wpływać na rozwój kilku istotnych cech naszego marine – taki mały ukłon w stronę pseudo cRPG.

Ciekawostką i pewnym urozmaiceniem ma być dodanie do listy naszych adwersarzy bliżej nieokreślonych najemników czy też komandosów. Uśmiercać będziemy więc mogli nie tylko kilka rodzajów ksenomorfów znanych z filmów, ale także przedstawicieli gatunków humanoidalnych. Ciekawym było by, gdyby te dwa obozy dodatkowo toczyły ze sobą nieustanną walkę na planecie.
Autorzy zaprojektowali dodatkowo kilka nowych rodzajów obcych, w tym gigantycznych rozmiarów bossów. Osoby, którym dane było widzieć rozgrywkę, oraz walkę z samymi ksenomorfami twierdzą, że całość jest fantastycznie wyreżyserowana i świetnie połączona z budującą napięcie ścieżką dźwiękową.

Podsumowując, wszystko co udało mi się znaleźć na temat nienarodzonego jeszcze dziecka studia Gearbox, napawa wielką nadzieją. Wszystko, poza obcięciem mechaniki dotyczącej rozgrywki taktycznej, choć jeżeli cała reszta okaże się prawdą, to nawet ten wybryk jestem w stanie wybaczyć. Jak zwykle wszystko okaże się w praniu, mam jednak nadzieję że chłopaki z Gearbox nie spieprzą sprawy i znowu przyjdzie nam zanurzyć się na długie godziny w ciemne, wilgotne korytarze, w towarzystwie charakterystycznego dźwięku radaru oraz wszechogarniającego strachu.

A może ktoś z Was znalazł coś ciekawego na temat nowej odsłony Obcych? Piszcie w komentarzach, bo temat na pewno interesuje wielu z nas.

Na koniec dwa gameplaye i trailer filmowy. Smacznego.

http://www.youtube.com/watch?v=VFUhX7F-4Ek&feature=player_embedded