Pierwsze chwile spędzone z Ori sugerują prostą, uroczą, artystyczną platformówkę. Jednak jak się szybko okazuje, pod tą niewinnie wyglądającą oprawą kryje się pozycja rozbudowana i momentami bardzo wymagająca.
Początek Ori and the Blind Forest, jest powolny, w zasadzie to takie interaktywne intro, mające na celu wzbudzić sympatię do bohatera oraz oswoić z podstawowym sterowaniem. Natomiast po niecałym kwadransie gra pokazuje swe prawdziwe oblicze. Pod tą piękną oprawą wizualną i znakomitą ścieżką dźwiękową kryje się nie prosta platformówka, jak mogło by się wydawać tylko rozbudowana „MetroidVania” z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami.
Jednym z nich jest specyficzny system zapisu gry. Nie licząc kilku momentów, to My decydujemy kiedy chcemy zrobić save`a. Z początku wydaje się to dziwnym rozwiązaniem, jednak wraz z postępem idealnie pasuje do rozgrywki. Świat został stworzony tak, że możliwość zapisania stanu gry, przed trudniejszą sekwencją lub gdy po prostu nie jesteśmy pewni co na Nas czeka jest genialnym rozwiązaniem. Wraz z przemierzaniem kolejnych lokacji, system staje się naturalnym elementem rozgrywki.
Podobnie ma się sprawa z umiejętnościami, które Ori zdobywa podczas swojej przygody. Na samym początku nasz bohater jest słaby, wiele przejść i zakamarków jest dla niego niedostępne. Z czasem odkrywamy nowe lokacje, oraz nowe sposoby jak dotrzeć do wcześniej niedostępnych miejsc. Wszystko jest dawkowane stopniowo, dzięki czemu powracanie do wcześniej odwiedzonych lokacji daje zupełnie inne sposoby ich eksploracji, a co ważniejsze niweluje odczucie nudy. Szczególnie w momentach gdzie jeszcze tak dawno musieliśmy uważać, na każdego wroga a dzięki nowej umiejętności wykorzystujemy go do zdobycia dodatkowej dawki energii lub by dostać się do ukrytej komnaty.
Ori idealnie słucha się wydawanych mu poleceń, co jest kluczowe w trudniejszych sekwencjach, gdy nawet najmniejszy błąd prowadzi do zgonu. Tych momentów nie jest wiele, jednak wymagają zarówno wyczucia oraz zapamiętania co i w jakim momencie zrobić, by dotrzeć do celu. Momentami wydaje się jak by te kilka sekwencji było specjalnie utrudnione, jednak w praktyce są to po prostu przyspieszone kursy nauki nowo zdobytej umiejętności. Gdyby sterowanie było niedopracowane, te etapy były by irytujące, szczególnie że trzeba ze zaliczyć w jednym podejściu.
Artykuł pochodzi z zaprzyjaźnionego z GRAstroskopią serwisu GamesDivision.info.