Jeśli jesteście miłośnikami żagli i płonie w was duch gracza koniecznie odwiedźcie stronę http://www.volvooceanracegame.com/ Właśnie trwa niesamowita rywalizacja między ponad 180 tysiącami (!) łódek!
Volvo Ocean Race Game oferuje możliwość ścigania się po trasie oryginalnych regat. Jako że rywalizacja trwa równolegle z prawdziwymi regatami rywalizujemy nie tylko z innymi graczami, ale też z prawdziwymi załogami. Gra nie jest skomplikowana. Cała filozofia sprowadza się do obrania odpowiedniego kursu i dopasowania żagli do panujących warunków. Pozycja naszej łódki aktualizowana jest w cyklu 10-minutowym. Warunki pogodowe zmieniają się zaś dwukrotnie w ciągu doby – o godzinie 7 i 19 polskiego czasu [prawdziwi żeglarze pewnie też by tak chcieli — przyp. Coppertop]. I choć kurs możemy zmieniać przez cały czas to właśnie te dwa momenty okazują się kluczowe dla rywalizacji. Zmieniający się wiatr może sprawić, że o ile nasza łódka jeszcze o godz 18.50 płynęła z niezłą prędkością, o tyle o 19.01 (po zmianie wiatru) może stać z trzepoczącymi na wietrze żaglami. Dlatego lepiej nie zapominać o zmiennych warunkach!
Gra narzuca nam też w pewnym stopniu trasę wyścigu, zmuszając do pokonywania checkpointów, których na trasie każdego etapu jest najczęściej kilka (czasem tylko jeden). Oczywiście otrzymujemy też masę ułatwień/usprawnień – od narzędzi wybierających optymalne ożaglowanie, przez takie które utrzymują zadany kurs (względem wiatru) i pełen zestaw żagli. Pod warunkiem, że zapłacimy. Dla tych którzy nie mają ochoty wydawać choćby grosza (zaliczam się do tej grupy) pozostają tylko dwa podstawowe typy żagli. Nie ma też mowy o żadnych automatycznych usprawnieniach. W tym momencie pomyśleliście pewnie, że w tej sytuacji nie warto grać. Nic bardziej mylnego. Oczywiście, nie mamy szans na rywalizację z czołówką, ale nie oszukujmy się, żeby z nimi wygrać trzeba nie tylko mieć wsparcie techniczne, ale przede wszystkim musielibyśmy poświęcić grze co najmniej kilka godzin dziennie (również w nocy) – dbając o najdrobniejsze zmiany kursu. Mimo to, dla takich jak ja – niedzielnych graczy – to wciąż kawał świetnej zabawy, a rozważne żeglowanie (i odrobina szczęścia) nawet przy okrojonych możliwościach pozwala zajmować wysokie pozycje. W pierwszym etapie udało mi się załapać w okolicach 2 tyś miejsca (na 150 tyś graczy). W kolejnych etapach notowałem wyniki w okolicach 20-30 tyś, co jak na ilość graczy nie jest takim złym wynikiem. W klasyfikacji generalnej zajmuję obecnie doskonałe 9935 miejsce!
Olbrzymią zaletą gry jest fakt, że jeśli podchodzimy do tego na luzie wymaga ona naszej uwagi najczęściej 2 razy na dobę przez mniej więcej 30 sekund. I wbrew pozorom potrafi wyzwolić sporą dawkę adrenaliny podczas rywalizacji – szczególnie jeśli trafimy na dobre wiatry i widocznie poprawiamy swoją pozycję względem reszty stawki. A wszystko to w naszej przeglądarce!
System oferuje też proste narzędzia społecznościowe, zwiększające atrakcyjność pozornie statycznej rozgrywki – możliwość dodawania i śledzenia postępów znajomych, czat, a nawet podgląd tras jakie przebyły konkretne łódki.
Obecny etap jest już czwartym z rozgrywanych. Tym razem ścigamy się z Sanyi (Chiny) do Auckland (Nowa Zelandia). Nawet jeśli dołączycie w tym momencie system rozstawia was na wodzie, nieco za główną stawką, więc wciąż możecie powalczyć o dobre miejsce. Tym bardziej, że przed nami jakieś 2-3 tygodnie żeglowania, podczas których jeszcze wieeeele może się zdarzyć!
Zatem, do żagli, a jeśli zobaczycie przemykającą gdzieś w okolicy łódkę BlueMoose37 będziecie wiedzieć kto stoi za jej sterem!
Do zobaczenia gdzieś na Pacyfiku!