web analytics

«

»

Wielkie Porażki Branży – część 2 – Projekt Megagames i upadek Imagine Software

Reklama dźwignią handlu :-)

Reklama dźwignią handlu :-)

Historia brytyjskiego studia Imagine Software, któremu mimo ogromnego sukcesu nie dane było przetrwać „siedmiu tłustych lat” powinna na zawsze pozostać przestrogą dla dużych i małych graczy na arenie komputerowej rozrywki. Wczesne lata osiemdziesiąte były początkiem rozkwitu branży. Trudno już wtedy było mówić o przemyśle we współczesnym rozumieniu, jakkolwiek to właśnie firmy takie, jak Imagine Software i – ich główny rywal na rynku brytyjskim – Ocean, stanowiły niejako etap przejściowy pomiędzy „kodowaniem w garażu” a „wielkim przemysłem”. Przypadek Imagine jest tutaj jednocześnie przykładem wielkiego sukcesu – dochód rzędu kilku milionów funtów rocznie (mówimy o latach osiemdziesiątych) to nie w kij dmuchał, prawda? – a z drugiej spektakularnego upadku, niespełnionych ambicji i chybionych – acz interesujących – idei.

Górą lodową, która zatopiła Imagine Software było przedsięwzięcie pod nazwą The Megagames. Założenia na których opierał się projekt, jak na ówczesne czasy, wydawały się rewolucyjne z dwóch powodów. Głównym była próba przeciwdziałania prężnie już wówczas działającemu rynkowi nielegalnego oprogramowania. W ramach realizacji tej koncepcji postanowiono wprowadzić bodajże pierwsze sprzętowe zabezpieczenie, bez podłączenia którego do komputera gra by się nie uruchamiała. Aby zniwelować nieco niesmak wynikający z wprowadzenia tej restrykcji kartridż uwierzytelniający miał rozszerzać dostępną ilość pamięci RAM. Dodatkowa pamięć dać miała szersze pole manewru programistom, by ci mogli stworzyć produkt przebijający jakością wszystko, co oferowała wówczas konkurencja.

Drugim założeniem – które również wynikało z chęci „konkurowania” z rynkiem pirackiego oprogramowania – był nowatorski pomysł „wartości dodanej”. Dzisiaj, w epoce cyfrowej dystrybucji, wielu młodych graczy zapomina o czasach, kiedy w pudełku z grą znaleźć mogliśmy różne „skarby”, bogato ilustrowane instrukcje, mapy i inne powiązane z produktem gadżety. Jednak nawet ci, którzy pamiętają te piękne czasy, mogą nie wiedzieć, że to właśnie Imagine Software jako pierwsze wystąpiło z pomysłem dorzucenia czegoś ekstra do swoich gier. I chociaż z tym „ekstra” nie do końca było tak różowo, to sam pomysł zasługiwał na aplauz. Co, z tego jednak, skoro potencjalnych inwestorów, wciąż czujących się niepewnie na nowo narodzonym rynku komputerowej rozrywki, odstraszyła sugerowana cena jednostkowa gier z serii Megagames. Imagine życzyło sobie nawet do 60 funtów za sztukę, w czasie kiedy średnia cena kasety z grą oscylowała w granicach 5 – 7 funtów. Owszem, zawartość dodawana do gier miała rekompensować tę cenę – twórcy, oprócz kartridża z dodatkową pamięcią chcieli dorzucić do pudełka soundtrack, czapeczki, koszulki, przypinki i inne bliżej nieokreślone cuda (których koszt produkcji był niewspółmiernie niski do sugerowanej ceny). Trudno jednak było przekonać inwestorów, którzy może na grach się nie znali, ale rynek śledzili uważnie i wiedzieli, że niewielu z – werbujących się głównie z bardzo młodych ludzi – klientów będzie skłonnych wydać olbrzymią, jak na owe czasy kwotę.

Bohaterowie Bandersnatch idą w lewo, postać z Psyclapse w prawo. Żadne z nich jeszcze nie wie, że zmierzają donikąd :-)

Bohaterowie Bandersnatch idą w lewo, postać z Psyclapse w prawo. Żadne z nich jeszcze nie wie, że zmierzają donikąd

Sprawy nie ułatwiał fakt, że dwie pierwsze gry z serii wciąż tkwiły w powijakach. Bandersnatch, co prawda, dorobił się czegoś, co od biedy można nazwać grywalnym demem, ale Psyclapse prawdopodobnie nie wyszło poza „deskę kreślarską” (do dziś przetrwał jeden screen prezentujący samotną postać na szarym tle). Za oboma grami (z sześciu planowanych) stały ciekawe pomysły, nowatorskie rozwiązania i graficzne rewolucje, mające wycisnąć wszystkie soki z ówczesnych sprzętów. Niestety, niektórych rzeczy po prostu nie da się obejść. Finansowe i sprzętowe ograniczenia podcięły skrzydła programistom i pomysły takie, jak wprowadzenie do Bandersnatch gigantycznych czerwi – sprite’y poruszały się z zawrotną szybkością 10 klatek na sekundę – czy innowacyjnego systemu dialogowego opartego na dymkach (zaadoptowanego później w grach przygodowych) spełzły na niczym. Nie było czego tak naprawdę pokazać i czym się pochwalić, by zachęcić potencjalnych inwestorów.

Imagine miało już wówczas „nóż na gardle”. Projekt Megagames był szeroko reklamowany w prasie komputerowej i twórcy agresywnie podsycali emocje graczy czekających na premierę pierwszych gier z serii. Niestety, żadna z reklam, poza gromkimi hasłami w stylu „zapewnimy Wam najbardziej ekscytujące doświadczenia w Waszym życiu”, nie prezentowała tego, co najważniejsze – samych gier. Cóż, niewiele się zmieniło w branży od tamtego czasu, prawda? Jakkolwiek dla Imagine Games właśnie reklama okazała się gwoździem do trumny. Brak dofinansowania potrzebnego do opłacenia kosztów związanych z promocją doprowadził do tego, że 28 czerwca 1984 roku do drzwi siedziby firmy zapukał komornik. Pracownicy firmy, którzy udali się wcześniej na lunch, po powrocie napotkali zamknięte drzwi – nie pozwolono im nawet zabrać swoich rzeczy osobistych.

Czy ze smutnej historii Imagine Software i projektu Megagames płynie jakaś nauka? Jeśli tak, to wiele studiów i koncernów najwyraźniej nie odrobiło lekcji. Już w 1985 roku brytyjski producent i wydawca gier komputerowych, Mikro-Gen, bezzwrotnie zainwestował 130 tysięcy funtów w projekt nazwany Mikro-Plus. Pomysł był ucieleśnieniem idei stojących za Megagames, czyli kartridżem montowanym w porcie joysticka przeznaczonym dla komputerów klasy Spectrum, rozszerzającym ilość dostępnej pamięci o kolejne 16K. I tym razem cena okazała się zbyt wygórowana dla przeciętnego gracza, mimo tego, że obiecywano gry „większe” i „lepsze”, w stosunku do tych wydawanych tradycyjną metodą. Na kartridżu Mikro-Plus ukazała się tylko jedna gra, Shadow of Unicorn (notabene dobrze oceniana w branżowej prasie), po wydaniu której projekt zarzucono.

Shadow of the Unicorn - pierwsza i ostatnia gra z serii Mikro-Plus

Shadow of the Unicorn – pierwsza i ostatnia gra z serii Mikro-Plus

Na tym jednak pasmo błędów i wypaczeń się nie kończy. Chociaż trudno porównywać Imagine z dzisiejszymi koncernami i korporacjami, to również kilku z tych molochów musiało poczuć podobnie bolesne skutki, jak te wynikające z upadku brytyjskiej legendy, na własnej skórze. O tym jednak w kolejnej części „Wielkich Porażek Branży”.

W ramach uzupełnienia, poniżej znajdziecie krótki film z 1984 roku dokumentujący – między innymi – ostatnie chwile Imagine Software: