Biegłem. Pod moimi nogami rozpadał się grunt nie pozostawiając mi chwili na zastanowienie się co dalej. Jeszcze trzy kroki i odbicie. W powietrzu mijam płomień, który o mało co nie wysyła mnie na tamten świat. Klik… transformacja świata i ląduję na półce, która materializuje się tuż pod moimi nogami. Nie mam chwili do stracenia. W moją stronę lecą już duchy. Odbicie w kierunku ściany pełnej kolców. W locie kolejny klik – kolce znikają.