Nareszcie koniec tych paskudnych upałów. Można w końcu komfortowo sobie pograć! Tylko w co?
Burze i ulewne deszcze! Tak, to jest to! Nareszcie fala upałów i paskudne słońce, które waliło z nieba niczym młot Thora zelżało. W co zatem bawiłem się w ostatnich dniach? Powróciłem do Horizon Forbidden West. Nie przeszedłem jeszcze tej gry – wielki wstyd, ale co poradzić? Mam ogromną „kupkę wstydu”, a co chwila wychodzą nowe gierki. Już za kilka dni moją konsolę Xbox Series X nakarmię kolejną – Saints Row. Mam nadzieję, że gra mi się spodoba. Oby tylko nie wróciły upały. Na szczęście do września już niedaleko. Wolę jesienną słotę od afrykańskich upałów. Oby tylko zima nie była zbyt sroga, bo przez brak węgla pozamarzamy w domach. Chociaż nie! Odpalimy nasze komputery stacjonarne i zrobi się miłe ciepełko. O ile nie zabraknie prądu… ;) A tak swoją drogą to zupełnie nie czuję, że jest tak zwany sezon ogórkowy. Bardzo dziwne.
Acha, byłbym zapomniał! Czy wiecie, że będzie nowy (stary!) Alone in the Dark? Niestety dopiero w przyszłym roku, ale i tak cieszę się jak cholera!
Co oprócz gier? W serwisie Netflix obejrzałem sobie film Full Metal Alchemist: The Revenge of Scar. Moją lekturą w ostatnich dniach jest natomiast kolejny tom Koła czasu Roberta Jordana. Chyba muszę znaleźć sobie coś innego. Bo czytanie ciurkiem kolejnych tomów zaczyna być odrobinę nużące.