Witajcie w Obchodzie tygodnia. Wróciłem z wojaży po kraju i mamy w naszym szalonym szpitalu nową konsolę!
Uff! Wróciłem z „wycieczki” do Lublina. Załatwiłem wszystkie sprawy, odwiedziłem rodzinę i… coś sobie kupiłem. Co? Jak widać na foteczce stałem się posiadaczem Pstryka, czyli Nintendo Switch. Tak, tak w końcu po latach Słycz trafił w moje łapki. Dlaczego? Po co?
Dlaczego? Ano poszedłem sobie na zakupy. Kupiłem wędlinkę, chlebiczek, bułeczki, cebularze (w końcu to Lublin!) i w ogóle różne takie tam pyszności. Wtrząchnąłem lubelskiego kebsika i z ciekawości wlazłem do Media Marktu. A tam leży sobie Pstryk. Jakoś tak miałem „kaprysa” i wziąłem tego Switcha (choć cena chora) do tego dwie giereczki – Mario Odyssey oraz Zelda Breath of the Wild. Same tak zwane żelazne pozycje ;). Grałem potem do trzeciej nad ranem! A następnego dnia w tym samym MMarkcie dokupiłem jeszcze Zelduchowego gamepada oraz futerał i kolejną grę: Mario Kart 8 Deluxe. Uff, będzie w co grać!
Acha! Zapomniałbym wspomnieć, że jadąc do Lublina zahaczyłem o Warszawę i odwiedziłem kolegę Dariusza Pasturczaka vel Konsolite. Tu macie fotkę co on ma w swojej „growej kanciapie”! Aajron Maaan kurka wodna!
W Lublinie było całkiem fajnie, ale nie ma to jak w domu. Switcha podłączyłem pod telewizor i gram sobie w Zeldę.
Co oprócz gier? Weekend odsypiałem podróż, ale na Amazon Prime zacząłem oglądać serial Nocne niebo.