Witajcie w naszej bajce… to jest w Obchodziku. W ten weekend gramy w szalone samochody i dokańczamy przygody Białego Wilka. Najwyższa pora! Gramy też w polską postapokalipsę w klimatach Fallouta. Na deser Kominek i jego książka od której się porzygałem.
Upały, upały i po upałach. Nareszcie temperatura wróciła do normy i można jakoś żyć. No i grać oczywiście. A w co? Ja w końcu zdecydowałem się odpalić znowu Wiedźmina 3. Są już wszystkie DLC, patch 1.08 i można grać! Co jeszcze? Ostatnio grałem z kolegą konsolite’m w Rocket League. Nie szło nam najlepiej, ale co tam. Spędziłem też trochę czasu w sympatycznej, rodzimej grze zatytułowanej 60 Seconds! Czy wiesz ile dni przeżyjesz w przydomowym schronie przeciwatomowym? Ja mam na koncie 73 dni. Potem zabrakło mi zupy pomidorowej…
Co jeszcze? Będąc w odwiedzinach u kolegi zauważyłem, że jego małżonka czyta pewną książkę. Okazało się, że był to „Thorn”, czyli bardzo „gorąca” książka od „Krula” polskich blogerów Kominka. Przerzuciłem kilka stron i… pierwsze co zwraca uwagę to dziwaczna typografia. Druga rzecz to no cóż… już kilkuminutowe obcowanie z tym ekhem „dziełem” zdradza, że mamy do czynienia z bełkotem stworzonym przez grafomana. Thorn’a mógłby napisać Paulo Coelho, gdyby był gimbusem, wypalił „Mocarza” i przeszedł lobotomię. Być może w którymś z naszych podcastów przybliżę wam nieco to dzieło – o ile wcześniej przygotuję sobie kilka papierowych woreczków na wymiociny. Na razie jednak musicie się zadowolić bzdetami pisanymi przez „kolegów królika”, czyli blogo-kolesi autora tego WIEKOPOMNEGO DZIEŁA, wychwalających ten chłam pod niebiosa i porównujący Thorna do… Małego Księcia i Buszującego w zbożu Salingera. Tak… naprawdę! Idźcie i poczytajcie te opary absurdu… pardon recenzję.
Na koniec kolega Randall gra w Driveclub’a na PS4.