Zawsze lubiłem gry karciane, ale w pewnym momencie przestałem w nie grać. Dla własnego dobra.
Ech, stare dobre czasy, kiedy byłem jeszcze piękny i młody (teraz już tylko piękny!). Grało się wtedy w karcianki. Ot choćby w Doomtrooper, czy osławiony Magic: The Gathering. Z M:TG dałem sobie spokój, kiedy na jednym konwencie zobaczyłem dzieciaka, który kolekcję kart trzymał w… wypełnionym po brzegi pudełku po kuchence mikrofalowej. Wtedy stwierdziłem, że dość tego szaleństwa i szkoda pieniędzy na to wariactwo.
Skąd te wspominki z dalekiej przeszłości? Ponieważ pograłem sobie nieco w tą grę z wczesnego dostępu, czyli w Quinterrę. Dostaliśmy kodzik więc grzechem byłoby nie spróbować. Czym w ogóle jest „Q”? To strategiczna turówka z elementami RPG oraz domieszką roguelite. Nie będę robił tu wykładu z etymologii – czym jest (pod)gatunek ROGUELITE możecie sobie znaleźć w głębinach Internetu. Co dostajemy w Quinterze od chłopaków z Sidereal Studio? Całkiem przyzwoitą grafikę, cztery grywalne gatunki/frakcje do wyboru, losowo generowane mapy i nagrody.
Jak mi się grało w Qiunterrę? Muszę przyznać, że całkiem przyjemnie. Materiał wideo z naszej rozgrywki znajdziecie poniżej. A samą grę kupicie sobie w serwisie STEAM.