
Złomiarz to ma klawe życie. Siedzisz sobie w kanciapie oglądając POLO TV, gdzie akurat leci na cały regulator skoczna pioseneczka „Majteczki w kropeczki”, jesteś cały uwalany smarem i nikogo nie musisz za to przepraszać. Od czasu do czasu idziesz wykopać jakieś złomowe skarby. To jest życie!
Witajcie w kolejnej odsłonie „Godziny z…”. Jeśli nie pamiętacie to nasz cykl krótkich artykułów okraszonych godzinnym materiałem wideo z jakiejś gry. Co tym razem? Dostaliśmy kodzik na grę Junkyard Builder na konsolę PlayStation 5 i no cóż… pograliśmy. Pierwsze wrażenia? Niezbyt dobre. Ot zostajemy rzuceni na głęboką wodę: jesteśmy na złomowisku gdzieś w okolicach Wygwizdowa, gdzie psy dupami szczekają. Nie mamy kasy, a dookoła walają się worki ze śmieciami. Co to ma być do kroćset? Zacne złomowisko, czy wysypisko śmieci? Nic to! Niezrażony tymi drobnymi niedogodnościami zacząłem przeszukiwać śmieci i tu pierwsze odkrycie. O hosanna, ktoś w czarnym foliowym worze ukrył sto złociszy. Hurra, będzie na „wódieczkę”. To znaczy się mamy fundusze na rozruch złomowiska.
Udałem się zatem do mojej kanciapy odpaliłem starego laptopa na węgiel i zamówiłem ONLINE kilka kontenerów do segregacji śmieci. Mamy przecież XXI wiek i dbamy o środowisko. Potem zaczęła się żmudna, codzienna praca. Uprzątnąłem ze śmieci, walającego się syfu i niepotrzebnych zardzewiałych rur całe podwórze. Przy okazji zarobiliśmy mnóstwo kasy. Oj będzie na wód… pardon! Będzie kasa na inwestycje!

A skoro jest kasa to wiadomo – „ogóreczki i wódieczka…” STOP! Żadnych przyjemności, bo musimy inwestować w nasze Złomowe Królestwo. Ale, zaraz… co tam stoi na trawie? To zardzewiały Moskwicz. Zabieramy zatem szrota na warsztat, oczyszczamy, polerujemy i malujemy. Mamy na złomowisku skład starych opon więc doprowadzamy autko do stanu używalności. Kapitalnie. Sam towarzysz I sekretarz mógłby nim jeździć!
Niestety kończy nam się złom do sprzedaży. Tragedia, ale co robić? Zabieram zatem wózek i udaję się tam gdzie są największe, złomowe skarby. Gdzie? Do okolicznego lasu oczywiście. Co mnie tam spotkało, to już zupełnie inna historia.
Z Junkyard Builder spędziłem na razie nieco ponad godzinkę. Materiał wideo z mojej ciężkiej pracy znajdziecie poniżej. Gra jest całkiem sympatyczna, choć nie zachwyca oprawą wizualną, a motyw muzyczny potrafi doprowadzić do szału po mniej niż kwadransie. No, ale można zagrać jeśli lubi się tego rodzaju gry.
Dobra, ja kończę. Zabieram wózek na złom i lecę do tego lasu. Może będą jakieś stare rury przy leśnej drodze. W końcu nie samą pracą człowiek żyje!
Subskrybuj kanał GRAstroskopia.pl