To był naprawdę ciężki tydzień, ale powoli dochodzę do siebie. Podróże są męczące. W dodatku pobił mnie paskudny, demoniczny tygrys. Serio!
Uff… to naprawdę był ciężki dla mnie tydzień. Nie będę wdawał się w szczegóły, ale dość powiedzieć, że musiałem pojechać do rodzinnego Lublina na prawie tydzień. Prawie 600 kilometrów samochodem w jedną stronę. Wyjechałem w niedzielę rano, a wróciłem wieczorem we czwartek. Te kilka dni dało mi mocno w kość i cały piątek i sobotę odpoczywałem. Czy w coś grałem? Nie bardzo. To znaczy z ciekawości zainstalowałem Wo Long: Fallen Dynasty, ale ta gra totalnie mnie rozsierdziła i nawet nie będę zamieszczał na naszym kanale YT fragmentu rozgrywki – Wo Long znika z mojego Xboksa! No dobrze napiszę to – zabił mnie pierwszy TYGRYS w grze. Dodam na swoje usprawiedliwienie, że ten „tyglys” był jakiś taki demoniczny i wielki ;). Nie dałem mu rady i tak się wściekłem, że pospadały mi nakładki na grzybki w padzie Xboksowym. Denerwują mnie takie gry! He, he ;)
Być może wrócę do Atomic Heart, ale jeszcze nie wiem. Wracam natomiast do Hogwartu, bo czekają na mnie dalsze przygody. Przy okazji zapraszamy do naszego tekstu o Hogwarts Legacy.
Oczywiście nie tylko grami człowiek żyje. Ja czytam sobie pierwszy tom Expedition Force: Dzień Kolumba. Czy wiecie, że naszą planetę w tej książce zaatakowały kosmiczne chomiki? Po powrocie z wyprawy do Lublina wznowiłem oglądanie serialu Yellowstone w serwisie SkyShowtime.