Czytając tutejszego shoutboxa, czy też obserwując niektóre dyskusje w komentarzach, można odnieść wrażenie, że zarówno pacjenci szpitala jak i część dokturów zatrzymała się w czasie. Telefony, które po upuszczeniu na ziemię niszczyły posadzkę i gry pokroju Space Impact czy Snake to już swojego rodzaju relikt przeszłości. To tak w ramach odkrywczo-uświadamiającego wstępu. Czas porzucić gliniane tabliczki i zobaczyć, do czego są zdolne sprzęty mobilne.
Real Racing to seria gier wyścigowych tworzonych przez studio Firemint. Pierwsza część ukazała się tylko na urządzenia z systemem iOS. Było to w roku 2009, już wtedy gra robiła ogromne wrażenie. Od tego czasu RR stało się bardzo rozpoznawalną marką. Kolejna część, Real Racing 2, miała premierę w grudniu 2010 roku. Produkcja ukazała się nie tylko na iOS – została wydana również na Androidzie, Windows Phone oraz Mac OSX. Na kolejną część twórcy kazali czekać ponad dwa lata. No i po drodze swoje trzy grosze musiało wcisnąć kochane EA.
Wiemy już, że jest to wyścigowa seria przeznaczona na sprzęty mobilne – telefony oraz tablety. Warto to podkreślić, gdyż od pierwszego odpalenia produkcji widać, że wygląda wyśmienicie.W Real Racing 3 gram na iPadzie 2. To co można zobaczyć na ekranie tabletu jest niesamowite. Należy dodać, że na lepszych sprzętach z ekranem Retina produkcja robi jeszcze większe wrażenie (znikają takie problemy jak pop-up tekstur). Niestety, nie mogę się wypowiedzieć na temat wersji gry z Google Play – gdyż nie posiadam sprzętu z zielonym robocikiem.
Ale przejdźmy do sedna, bo Real Racing 3 to gra, a nie interaktywna galeria. Do dyspozycji dostajemy 46 samochodów. Od słabszych maszyn, które dostaniemy do dyspozycji na początku kariery, do prawdziwych wyścigowych potworów w dalszych wyścigach. Zobaczymy między innymi takie pojazdy jak Ford Focus RS, BMW M3 GTS, Audi R8 LMS czy Pagani Zonda R. W każdym samochodzie możemy ulepszać silnik, system przeniesienia napędu, układ hamulcowy, zawieszenie oraz opony i koła. Dodatkowo, swoją syrenkę możemy przemalować, a praktycznie po każdym z wyścigów naprawiać – i to na dwóch płaszczyznach, ale do ciemnej strony księżyca przejdziemy w dalszej części tekstu.
Oczywiście, jeśli są prawdziwe pojazdy to i tras nie mogło zabraknąć. Tutaj twórcy zdecydowanie się popisali. Zobaczymy między innymi Silverstone (także w konfiguracji z roku 2009, przed modyfikacją!), Hockenheim, Japoński tor Suzuka czy legendarne Spa Francorchamps w Belgii. Tory są bardzo dobrze dopracowane, oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że gramy na sprzęcie mobilnym. Każdy, kto spędził trochę czasu w rFactorze, Gran Turismo 5 czy innej Forzie, bez problemu pozna dany tor, wyczuje zakręty i strefy hamowania. Bajka.
Sednem gier wyścigowych jest model jazdy. Oczywiście w miarę możliwości, do każdej produkcji tego typu warto podłączać kierownicę. W tym wypadku, jeśli ktoś posiada wersję gry na sprzęt z Androidem, może ewentualnie podpiąć pada. Ale nic straconego, standardowo w produkcji dostajemy sterowanie za pomocą żyroskopu, włączone pomagacze – kontrolę trakcji, asystę hamowania oraz sterowania. Dodatkowo, pojazd sam przyśpiesza. Złotym środkiem dla mnie jest sterowanie żyroskopowe, brak asyst oraz manualne przyśpieszanie i hamowanie. Sam model jazdy wymaga pewnego przyzwyczajenia. Każdy samochód prowadzi się inaczej, różnice między napędem na przednie lub tylne koła odczujemy natychmiast. Po dojściu do wprawy bardzo wyraźnie czuć moment utraty przyczepności i wiemy, na co możemy sobie pozwolić jadąc danym pojazdem. Niestety, fizyka zdecydowanie kuleje w przypadku pojazdów przednionapędowych, poślizgi oraz podsterowność są po prostu źle odwzorowane. Natomiast tylnonapędowcami ślizga się tak przyjemnie, że dziwi fakt braku trybu driftu w grze. To ostatnie może się zmienić, gdyż twórcy obiecują aktualizacje wnoszące do gry kolejne elementy (liczę, a co, że nie skończy się na kolejnych pojazdach i trasach).
Trybów w grze jest sporo. Oprócz klasycznych wyścigów z przeciwnikami, weźmiemy udział w wyścigu wytrzymałościowym (w którym liczy się przejechana odległość) oraz wyścigu na ¼ mili. W przypadku tego ostatniego, rozgrywka przypomina inną grę mobilną – CSR Racing. Naszym zadaniem jest start na równi z zielonym światłem oraz prawidłowa zmiana biegów.
Przejdźmy teraz do powodu, dla którego przez 13 (!) godzin rozgrywki nie wyszedłem poza pierwszy zestaw wyścigów, przeznaczonych dla najniższej klasy pojazdów. Time Shifted Multiplayer. Sprytni twórcy stworzyli system, dzięki któremu zamiast ze zwykłym AI, ścigamy się z avatarami znajomych (z facebooka, lub w przypadku iOS – Game Center). W teorii gra powinna zapamiętać czas danej osoby i odwzorować jego zachowanie w grze (w przeciwieństwie do wyścigu z klasycznym “duchem”, tutaj mamy pojazdy, z którymi wejdziemy w interakcję). W praktyce wygląda to inaczej, gdyż nawet po pokonaniu wszystkich osób z listy “do zaliczenia”, dzień później każdy z nich mnie pobił. Jest to o tyle dziwne, że jestem pewny co do lepszego rezultatu osiągniętego przeze mnie dzień wcześniej. Tak czy inaczej, nie może być tak, że ktoś jest “szybszy”. Więc powtarzamy dane wydarzenie bez końca. Dodatkowo, za pobicie wyniku znajomego dostajemy bonusową walutę, która bardzo się przydaje.
Wcześniej wspominałem o wpływie EA oraz CSR Racing. Niestety, wpływ ten nie jest dobry. Jest to wręcz powódź. Jak już wiadomo, EA forsuje mikropłatności w swoich produkcjach. Nie inaczej jest w przypadku Real Racing 3. Model ten, niestety, przypomina wymienioną produkcję CSR Racing. Rozbiłeś pojazd? Zapłać walutą w grze. To jest do przeżycia. Przejechałeś dwa-trzy wyścigi? Wymień olej, zmień opony, zawieszenie, hamulce oraz napraw silnik. To już kosztuje nie tylko dolary, ale także czas. Pełna naprawa – godzina. Chcesz wcześniej – wydaj złoto, które możesz nabyć, a jak, kartą płatniczą. Tak samo jest z dostawą nowego samochodu, nowych części czy odblokowaniem kolejnych wydarzeń, jeśli wcześniejszych wyścigów nie daliśmy rady wygrać. Jak policzono w serwisie tabletowo.pl, pełny pakiet zakupów w RR 3 (R$, złoto, pojazdy) to koszt Gran Turismo 5 oraz konsoli PlayStation 3. Miło, prawda? Szczęśliwie, nie jest tak, że płacić trzeba. W trakcie rozwoju zdobywamy kolejne poziomy doświadczenia, w nagrodę otrzymując po 3 sztuki złota, za odblokowanie nowych wyścigów też kilka monet wpadnie. Będąc na 30 poziomie, zarobiłem ich w sumie około 140. Aby wykupić, przykładowo, Porsche 918 RSR Concept, potrzeba aż 150. Dziękuję, dobranoc. Zdecydowanie wolałbym jednorazowo oddać Bolesława Chrobrego, jak miało to miejsce w przypadku Real Racing 2.
Real Racing 3 to pozycja, która wyznacza kolejne trendy w temacie pozycji mobilnych. Obok Infinity Blade 2 jest to zdecydowanie najładniejsza gra, w jaką miałem okazję grać na tablecie/telefonie. W parze z dobrą oprawą idzie świetna rozgrywka, próżno szukać tak dobrej gry wyścigowej na wymienionych sprzętach. Jednakże, za tak (mówiąc wprost) debilne mikropłatności ktoś powinien zasiąść na karnym jeżyku. Rozumiem – zarabiać trzeba, ale jednocześnie mam nadzieję, że EA zje własne zęby na modelu freemium. Niestety, by do takiej sytuacji mogło dojść, potrzebny jest głos portfeli graczy.