web analytics

«

»

Gramy w EVERSPACE

EVERSPACE (beta),  ROCKFISH Games, 2016

EVERSPACE (beta), ROCKFISH Games, 2016

NO MAN’S SKY pozostawił oczekujących nań z wypiekami na twarzach graczy z poczuciem zawodu i niespełnionych obietnic. Nie dziwi zatem fakt, że po tak długim oczekiwaniu, zwieńczonym niesatysfakcjonującym finałem, zaczęli z nadzieją wypatrywać wyskakujących, jak grzyby po deszczu produkcji, które mogłyby być substytutem tego, czego naobiecywał im Sean Murray, zanim porzucił ich w pustce niezmierzonego kosmosu. Z przepastnej skarbnicy gier niezależnych zaczęto wyławiać produkcje, takie jak STARBOUND, czy OUT THERE, wskazując na ich podobieństwa – a nawet przewagi – nie tyle względem NO MAN’S SKY, co fantazji, jaka jeszcze do niedawna rozpalało wyobraźnię graczy – i najwyraźniej samego Pana Murraya – odliczających miesiące, dni i godziny, które dzieliły ich od wyruszenia w przestrzeń kosmiczną i udania się w te jej obszary, gdzie dotąd nie dotarł żaden człowiek. Obietnice i oczekiwanie na NO MAN’S SKY zaostrzyło apetyt na kosmiczną przygodę a gdy „cudo” wreszcie pojawiło się, wzburzyło tłumy i pozostawiło z uczuciem niesmaku, tudzież niedosytu. Gracze nadal – a może nawet bardziej niż do tej pory? – z utęsknieniem spoglądali w rozgwieżdżone niebo, licząc na to, że ktoś, kiedyś spełni marzenia, których zarzewiem stały się puste obietnice dżentelmena ze studia Hello Games.

W oczekiwaniu na mycie, woskowanie i nabłyszczanie dywaników...

W oczekiwaniu na mycie, woskowanie i nabłyszczanie dywaników…

Wzrost zainteresowania EVERSPACE jest jednak przykładem na to, że czasami gracze chcą ZA BARDZO, by ktoś inny dał im to, czego nie mogło / nie chciało / nie było w stanie / nigdy nie zamierzało dać Hello Games. Wśród recenzji użytkowników platformy Steam, którzy postanowili wyrazić swoją opinię o grze niemieckiego studia ROCKFISH Games (w skład którego wchodzą twórcy serii kosmicznych strzelanin GALAXY ON FIRE), przejawiają się dwa trendy. Porównywanie EVERSPACE do NO MAN’S SKY jest niczym miecz obosieczny, wiszący nad będącym obecnie w stadium EARLY ACCESS dziele niemieckich deweloperów. Ci, których spotkał ogromny zawód w związku z grą Hello Games, udowadniają, iż EVERSPACE już teraz, w fazie bety, pod wieloma względami dostarcza dużo więcej, niż miało do zaoferowania NO MAN’S SKY w swej pełnej krasie. Tymczasem krytykujący – zarówno samą grę, jak i hurraoptymistyczne podejście jej apologetów – wskazują na fakt, że EVERSPACE nigdy nie doczekałoby się tak wysokich ocen, gdyby nie niedawny zawód, związany z niespełnionymi obietnicami Seana Murreya i końcowym efektem pracy jego i jego ekipy. W związku z tym, zachodzi tu dość kuriozalna sytuacja, w związku z którą gra, którą z produktem Hello Games łączy zaledwie niewielkie podobieństwo, z jednej strony promowana jest – raczej bez świadomego udziału twórców, którzy niczego nie ukrywają i w materiałach dotyczących EVERSPACE „mówią, jak jest” – hasłami, iż „jest to-to, lepsze niż NO MAN’S SKY!” a z drugiej zbiera baty, za to, że NO MAN’S SKY nie jest – i otrzymuje w związku z tym ocenę negatywną. Doprawdy, kuriozum.

Najłatwiejszym sposobem wykonania zadanie, jest spokojne oczekiwanie na to, aż ktoś inny za nas to zadanie wykona. Na załączonym zdjęciu sępienie rudy żelaza.

Najłatwiejszym sposobem wykonania zadanie, jest spokojne oczekiwanie na to, aż ktoś inny za nas to zadanie wykona. Na załączonym zdjęciu sępienie rudy żelaza.

Czym zatem jest EVERSPACE? Ni mniej, ni więcej tylko kosmiczną strzelanką opartą o strukturę gry rouglike. Jeśli miałbym wskazać gry – poza kolejnymi odsłonami wzmiankowanej wyżej serii GALAXY ON FIRE – w których można szukać jej genezy, będzie to seria DESCENT i gra FASTER THAN LIGHT. W EVERSPACE wcielamy się w pilota kosmicznego myśliwca, przemierzającego kolejne sektory galaktyki, toczącego pojedynki z kosmicznymi piratami – lub samego parającego się łupieżczym procederem – i zbierającego surowce, niezbędne do działania i rozbudowy statku. W kosmicznej przestrzeni natrafia na całą masę kosmicznego złomu, ale także na porzucone kontenery, zawierające nowe warianty broni, w które może wyposażyć swój niewielki stateczek. Natyka się również na opuszczone i funkcjonujące bazy kosmiczne, handlarzy, z którymi może… cóż, pohandlować, oraz tajemnicze artefakty pozostawione przez pradawne cywilizacje. Motorem działań naszego pilota jest / lub raczej będzie / rozbudowana historia, która obecnie tkwi w powijakach, i ani nasz dzielny pilot, ani przekomarzający się z nim komputer pokładowy, nie wiedzą po co i dlaczego prą naprzód, skacząc z sektora do sektora i z galaktyki do galaktyki.

4 lipca, 2516 roku.

4 lipca, 2516 roku.

Na chwilę obecną gra rozgrywka opiera się na dość prostym schemacie. Odwiedzamy sektor i dokonujemy skanu, który odsłoni przed nami wszystkie dobra, jakie możemy zdobyć w danym obszarze. Następnie czyścimy go, najpierw z wrogów, których sygnał naszej sondy przyciągnie w trymiga, a następnie ogołacamy ze wszelkiego śmiecia i skarbów, jakie znajdziemy. Czasem w okolicy znajdziemy neutralną kopalnię rudy żelaza, minerałów i innych surowców, z której urobku możemy czerpać do woli. Bywa, że w danym sektorze natrafimy na statek handlowy, albo funkcjonującą stację kosmiczną, gdzie dokonamy wymiany towarów, czy naprawy statku. Zdarza się też, że natrafimy na pozostałości po zaginionych cywilizacjach, wrak zagubionego myśliwca i inne rzeczy, których zagęszczenie w przepastnej pustce kosmosu jest zaskakująco duże. Możemy też – spróbować – zaatakować neutralne bazy, bądź myśliwce, ale tego nie polecam ani ja, ani komputer pokładowy. W każdym razie nie na początku gry. A gdy już zbierzemy wszystko, co jest do zebrania w danym sektorze, warto czym prędzej udać się do następnego, bowiem niewykluczone, że koledzy pokonanych wcześniej piratów pojawią się w zwiększonej sile. Czynności te powtarzamy w każdym kolejnym sektorze. Sporadycznie – przynajmniej na obecnym etapie rozwoju gry – zdarzają nam się sytuacje, w których mamy do wykonania jakieś określone zdanie, polegające na zniszczeniu pewnej ilości wrogów, bądź konkretnego obiektu.

Pokonując prędkość światła...

Pokonując prędkość światła…

W trakcie eksploracji zbieramy również walutę – kredyty. Kiedy zginiemy, tracimy wprawdzie postęp, ale kredyty pozostają na koncie naszego pilota, który za nie odblokowuje kolejne perki, rozbudowując statek i tym samym zwiększając szanse podczas kolejnego podejścia. Jest tego całkiem sporo – wzmocnienie kadłuba, wytrzymałości pola ochronnego, siły rażenia broni, prędkości, szybszego wchodzenia w nadświetlną i tak dalej. Tak więc, mimo, iż po każdej śmierci powtarzamy zbliżone do siebie czynności, nie mamy przynajmniej poczucia zmarnowanego czasu. Choć, przyznać muszę, że trochę brak tu elementu ryzyka i odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Tracimy, co prawda surowce, ale nasz statek i tak staje się potężniejszy z każdym kolejnym podejściem, Być może przydałaby się jakaś większa kara, wiążąca się z przegraną?

...należy liczyć się z tym, że na drugim końcu tunelu może czekać nas niemiła niespodzianka.

…należy liczyć się z tym, że na drugim końcu tunelu może czekać nas niemiła niespodzianka.

Przyznam, że kolejne sektory eksplorowało mi się ogromną przyjemnością i niemałą frajdą. Spora w tym zasługa oprawy audiowizualnej, która stoi już teraz, w wersji beta, na autentycznie wysokim poziomie i naprawdę dopracowanego sterowania, które opanować można szybko i bez najmniejszych problemów. A jednak mimo, że nie brak tu drobnych elementów, które zaskakują czymś nowym, za każdym kolejnym podejściem,  z czasem jednak zaczyna się popadać się pewną rutynę, która na dłuższą metę może okazać się nużąca. Cóż, być może nie dotarłem jeszcze do momentu, kiedy robi się naprawdę trudno? A może przed twórcami z ROCKFISH Games sporo jeszcze pracy, zanim uczynią kosmos bardziej ciekawym i niebezpiecznym miejscem? /UPDATE: Otóż, w istocie rzeczy, im więcej perków w naszym statku odblokujemy i im potężniejszy się on staje, tak i wrogowie napotykani w kolejnych sektorach są sprytniejsi i silniejsi, a zadania, które mamy do wykonania nieco bardziej wyrafinowane./

Kosmos, ten to potrafi dostarczyć widoczków!

Kosmos, ten to potrafi dostarczyć widoczków!

Tymczasem gra jest jeszcze w fazie rozwoju. Twórcy obiecują wzbogacić EVERSPACE o nieliniową, starannie zaprojektowaną, fabułę i dodatkowe tryby rozgrywki, dodać dwa nowe statki i masę innych usprawnień. Jakkolwiek by nie było, EVERSPACE nigdy nie stanie się tym, czym obiecywano, iż będzie NO MAN’S SKY. Ma jednak zadatki na wciągającą i przyjemną strzelaninę w kosmosie, z elementami eksploracji i mechanizmami gier rouglike. Pod względem oprawy wizualnej już na tym etapie potrafi zaprzeć dech w piersiach – zarówno w materii wizualizacji odwiedzanych rubieży wszechświata, jak i efektów specjalnych, towarzyszących kosmicznym pojedynkom  – więc w tym aspekcie może być tylko lepiej. Osobiście będę trzymał rękę na pulsie i śledził dalszy rozwój gry, w międzyczasie ciesząc się całkiem przyjemną, odprężającą rozgrywką.

W poszukiwaniu wrażliwego punktu, w który należy trafić, aby rozbić bazę kosmiczną w gwiezdny pył.

W poszukiwaniu wrażliwego punktu, w który należy trafić, aby rozbić bazę kosmiczną w gwiezdny pył.

EVERSPACE na naszym kanale na Youtube: