web analytics

«

»

„Gloria Victis” czyli rodacy na Kickstarterze

Kickstarter – słowo, które śni się po nocach praktycznie każdemu niezależnemu developerowi. Szczególnie w naszym kraju, gdzie możliwość korzystania z tego wynalazku jest, co by tu nie mówić, praktycznie niemożliwa gdy chce się działać w całkowitej zgodności z literą prawa. Cóż, jak mawiają niektórzy „takie życie”. Nie chcę tu jednak prowadzić dywagacji nad finansowymi możliwościami wprowadzania w czyn własnych inicjatyw w naszym pięknym kraju. Dziś będzie o czymś zgoła innym. O projekcie z przysłowiową długą, siwą brodą. Będzie o „Gloria Victis” – pierwszym Polskim MMO utrzymanym w klimatach „hard medieval fantasy”, który to dosłownie parę dni temu pojawił się na popularnym Kickstarterze. Trzeba tu jasno zaznaczyć, iż wspomniany powyżej projekt jest drugą Polską inicjatywą, która dostała się na popularnego Kicka; pierwsza to ufundowany już jakiś czas temu „M.O.R.E.” – gra studia IdeaLcenter w założeniach przypominająca starego dobrego „Master of Orion”.

no dobra, troll jest a gdzie most?

Historia projektu, który dziś nosi nazwę Gloria Victis, sięga czasów dość zamierzchłych. Być może niektórzy z Was kojarzą tytuł „Ether Fields”. To niezależny projekt, o którym można było czytać co jakiś czas w odmętach polskiego internetu od… no, powiedzmy że od bardzo dawna. W założeniach miał być on pierwszą poważną Polską grą MMO. Niestety jak to zazwyczaj bywa z niezależnymi projektami spod znaku „home made”, prace nad grą posuwały się delikatnie mówiąc, niespecjalnie szybko. Lata mijały a o „Ether Fields” było coraz ciszej, aż w końcu nikt nie miał już złudzeń co do tego, czy gra kiedykolwiek ujrzy światło dzienne.

Sytuacja uległa diametralnej zmianie na przełomie lat 2011/2012, kiedy to zespół developerski „Ether Fields” przeszedł dość burzliwe transformacje w wyniku których za sterami projektu stanęli bardziej kompetentni ludzie, posiadający poza szczerymi chęciami nieco więcej wiedzy na temat prowadzenia tego typu inicjatyw. Następstwem tych wszystkich kadrowych perturbacji było powstanie Black Eye Games – niezależnego studia developerskiego, zrzeszającego w chwili obecnej ponad trzydziestu ludzi aktywnie pracujących nad projektem. Wspomniane wcześniej zmiany nie tyczyły się jednak tylko i wyłącznie kwestii personalnych – zmieniono silnik w oparciu o który działa gra, porzucono wszystkie przestarzałe assety na rzecz nowych oraz zmieniono nazwę projektu. Tak właśnie narodziło się „Gloria Victis” i choć główne założenia gry pozostały praktycznie niezmienione, obecne wcielenie „Ether Fields” to już zupełnie inna para kaloszy.

(/EDIT: Chcemy wyraźnie zaznaczyć, iż w chwili obecnej Gloria Victis nie ma już nic wspólnego z Ether Fields. Projekt Ether Fields został oficjalnie zamknięty przez lidera grupy, a część ludzi „wiernych idei” rozpoczęła prace przy nowym projekcie).

spokojnie, zasłoniłem tarczą, nikt nie widzi...

Czym więc jest „Gloria Victis” i może przede wszystkim, w jaki sposób stara się nie zatonąć w morzu innych produkcji spod znaku darmowych MMO? Otóż gra naszych rodaków stawia przede wszystkim na realizm odwzorowania średniowiecznego uniwersum wraz ze wszystkimi jego składowymi. Wraz z naszym bohaterem będziemy zatem przemierzać mroczny, ponury i brutalny świat, pozbawiony kolorowych upiększeń tak typowych dla wielu współczesnych gier MMO. W Gloria Victis nie będzie miejsca na efekciarskie wizualizacje rzucanych czarów rodem z Koreańskich potworków, wymyślnych lecz mających niewiele wspólnego z rzeczywistością kombosów wykonywanych dwumetrowym claymorem czy lśniących, idealnie wypolerowanych niczym komplet srebrnych talerzy zbroi. Dostaniemy za to wierne, wirtualne repliki autentycznego, średniowiecznego uzbrojenia począwszy od kolczug i zbroi, poprzez rozmaitego rodzaju broń sieczną i miotaną, na kopiach i lancach kończąc, a posługiwać się tym całym żelastwem będziemy korzystając z dobrze sprawdzonej techniki rodem z Mount’n’Blade, rozwiniętej o pewne dodatkowe funkcje.
Ciekawostką jest tutaj fakt dość ścisłej współpracy twórców z bractwami rycerskimi – to akurat wydało mi się najciekawszym elementem całej tej układanki, który moim zdaniem jest zbyt słabo przez twórców eksponowany. W końcu już nie raz obiecywano nam średniowieczny realizm w grach, a co z tego wyszło wszyscy wiemy.

Teraz troszkę o magii, choć w tym temacie niespecjalnie wiele jak na razie powiedziano. Jak wiadomo żadna gra, rozgrywająca się w uniwersum mniej lub bardziej opartym na kanonie fantasy, bez magii obejść się nie może. Tutaj jednak została ona (wedle zapewnień twórców) oparta na autentycznych wierzeniach z epoki. Jest elitarna i tajemnicza, więc byle prostak ze słomą w butach siłą rzeczy władać nią nie może. Moim zdaniem bardzo ciekawe podejście, które to nie powinno zbytnio burzyć autentyczności wykreowanego świata. Jak sprawdzi się to w praktyce – zobaczymy.

miejsce za firewall'em, wiecie -tam gdzie mieszkają smoki...

Cała reszta zawartych w grze funkcjonalności (może poza minigierkami opierającymi się na pojedynkach na kopie czy też turniejowymi walkami pieszymi) jest już bardziej typowa, więc wspomnę o nich tylko pokrótce. Gra oferować będzie całkowity brak podziału na system klas czy profesji, dojrzałą, oparta na „konfliktach wartości” fabułę, nielinowe, rozbudowane zadania questowe, możliwość craftingu opartego o dziesięć rodzajów rzemiosł, otwarte PvP, gildie, handel pomiędzy graczami itd. itp. czyli w zasadzie standard jeżeli chodzi o gatunek MMO. Dokładnie można o nich wszystkich poczytać na stronie Kickstartera.

Cóż, pora chyba na garść subiektywnych refleksji. Mam wrażenie, że Black Eye Games stawia przede wszystkim na wykreowanie uniwersum w którym największy nacisk kładziony jest na stworzenie mocno związanej ze sobą grupy graczy, lubującej się w tego typu realiach. Czegoś na kształt niegdysiejszych Polskich shradów niezapomnianej Ultimy Online (mowa tu o Dream Masters czy też Clair’s Lair), które to całkowicie przeskryptowane pozwalały na stworzenie nieprawdopodobnie silnych więzi pomiędzy dojrzałymi graczami, odgrywającymi swoje postacie na przestrzeni całych lat. Czy to się uda? Ciężko powiedzieć. Czasy UO dawno już minęły, a współczesny gracz, lubujący się w nieprzemyślanym efekciarstwie spodziewa się czegoś zgoła innego; musimy tu bowiem cały czas pamiętać, że Gloria Victis to MMO nie singiel, więc zdobycie na dłuższy czas grona oddanych graczy utrzymujących serwery jest sprawą iście priorytetową.

to mój dzik, zjeżdżaj waść bo bez łeb zdzielę...

Dodatkowy problem polega na tym, że o samej grze niespecjalnie wiele jak na razie wiadomo. Poza kilkoma suchymi, podstawowymi informacjami na stronie Kickstartera, czy na oficjalnej stronie projektu, ciężko znaleźć jakieś głębsze konkrety, a dla dojrzałego gracza, w jakiego moim zdaniem celują twórcy, takie konkrety to podstawa.

Tak się składa, że sytuacja ta może ulec częściowej zmianie – mamy bowiem kontakt z autorami, którzy zgodzili się na przeprowadzenie krótkiego wywiadu w którym chętnie odpowiedzą na nasze i Wasze pytania. Tak więc, jeżeli jesteście zainteresowani faktami dotyczącymi Gloria Victis, wpisujcie wcześniej wspomniane pytania w komentarzach. Zbierzemy je wszystkie i zadamy twórcom – być może wtedy sytuacja z Gloria Victis stanie się nieco bardziej klarowna.