web analytics

«

»

Obchód tygodnia #340 – Żegnaj Grastropsinko

Psinka Balbinka 2002-2018. Śpij spokojnie mój kochany, kudłaty aniołku...

Psinka Balbinka 2002-2018. Śpij spokojnie mój kochany, kudłaty aniołku…

To będzie najsmutniejszy Obchód tygodnia w historii naszego małego szpitala. Po prawie 17 latach odeszła kochana Grastropsinka. No i właśnie… znowu łzy podeszły mi do oczu. Niestety, po prawie siedemnastu latach odeszła na zawsze moja kochana psinka, Balbinka. Na Grastroskopii zwana Grastropsinką. Tak, ten „Obchód” będzie o psie. Zwierzaku, którego wychowałem od maleńkości i który był ze mną w chwilach dobrych i złych… tylko prawdziwi „psiarze” zrozumieją mój ból (kociarze też!). Zwierzaki, a raczej psiaki miałem od dzieciństwa. Wychowywałem się z psami, rosłem z nimi. Balbinka to mój drugi Foksterier. Uwielbiam tę rasę. Wcześniej także miałem pieska tej rasy. Też dożył sędziwego wieku, a więc już to kiedyś przeżywałem, ale i tak rzewnie płakałem.

Psinkę Balbinkę znała też ekipa Grastro. Kolega Cormak przywiózł jej nawet WIELKĄ kość, kiedy przyjechali do mnie w odwiedziny. Psinka była niesamowicie szczęśliwa z tego prezentu. Czego dowodem fotki, które znajdziecie TU. Balbinka przyjechała do mnie w 2002 roku… odeszła wczoraj.  Śpij spokojnie mój kochany, kudłaty aniołku… może kicasz gdzieś sobie po jakichś zwierzakowych Polach Elizejskich i jesteś szczęśliwa. Może jesteś  „Gdzieś Tam” razem z moją kochaną Mamą za którą tak tęskniłaś, kiedy odeszła już prawie dekadę temu… Może kiedyś się jeszcze spotkamy. Ty, ja, Bobik (poprzedni foksik), Mama.

Balbinka uwielbiała spać na kanapie :) Od maleńkości ;)

Balbinka uwielbiała spać na kanapie :) Od maleńkości ;)

Kiedy Balbinka przyjechała do mnie, była za mała, żeby wejść po schodach – choć dziarsko próbowała ta puchata kuleczka, to musiałem ją wnosić na górę :) W ostatnich dniach swojego żywota musiałem ją wynosić na dwór ponieważ nie miała już sił. W końcu musieliśmy w domu podjąć tą smutną decyzję i udać się do weterynarza. Pociesza mnie to, że nie cierpiała…Patrzę też wstecz i choć mam łzy w oczach to myślę, że zafundowałem jej życie sielskie-anielskie i dobrze jej było u nas. Były też momenty grozy, lata temu biduleńka miała paskudnego guza. Na szczęście nie poddaliśmy się i po kilku operacjach Balbinka wróciła do zdrowia. Pani weterynarz ostatnio powiedziała, że dzięki temu dalismy jej dodatkowe lata życia. O tych ciężkich chwilach też pisałem Wam w Obchodzie tygodnia… 5 lat temu. Jak ten czas leci.

Żegnaj mój kochany piesku. Dom bez Ciebie jest taki smutny, cichy i pusty. Zostały mi filmy z Tobą i zdjęcia. Bardzo dużo zdjęć. To tyle co nic, ale musi mi wystarczyć. Poniżej chyba jeden z najszczęśliwszych dni w życiu Grastropsinki, Balbinki – biegała sobie na wsi, ganiała koty i w ogóle. Sama radość. Tak chciałbym Cię zapamiętać mój kochany piesku.